Osuszone miłością

Katarzyna Widera-Podsiadło

|

GN 1/2022

publikacja 06.01.2022 00:00

Takie dobro rodzi się z bólu. Serce matki rozpada się na miliony rubinowych kawałków, a aniołowie matczynymi łzami sklejają je w diamenty.

Teresa Brodziak, prezes Bytomskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej, pomaga w pralni podopiecznym Sebastianowi i Wiolecie. Teresa Brodziak, prezes Bytomskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej, pomaga w pralni podopiecznym Sebastianowi i Wiolecie.
henryk przondziono /foto gość

Gdy Grześ leżał na plecach, rzęził. Te dziwne odgłosy niepokoiły mamę. Młode, ledwie dwudziestoletnie dziewczę, niedoświadczone, wychowane na wsi pośród łąk i pól, ale sercem czujące, że coś złego się dzieje. Zabrała swojego synka do lekarza, ten jednak, pamiętając, że poród był ciężki, powiedział, że to samo przejdzie. Nie ma się co dziwić, dziecko było przyduszone. – Może się później rozwijać – dorzuca lekarz.

Cały świat

Ponoć trzy minuty dzieliły Grzesia od normalności. Teresa Brodziak, jego mama, przechowuje w pamięci te odległe już wydarzenia. Gdzie jej 40 lat temu przyszłoby do głowy, by sądzić się o źle prowadzoną w ostatnich dniach przed porodem ciążę... Czekał dom, zwykłe obowiązki młodej mamy i czekał Grześ, który mimo wylanych łez stał się dla Teresy całym światem. A synek był grzeczny i kochany, tylko tak jakoś nazbyt spokojnie leżał. Terenia porównywała go z innymi dziećmi, nawet pytała lekarzy, dlaczego jej synek jeszcze nie siedzi, gdy inne w tym wieku już to robią. Znów ją uspokajano: – Przyjdzie czas, każde dziecko rozwija się inaczej.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.