Mieć swoje cztery kąty – to odwieczny problem Polaków myślących o założeniu rodziny. Ceny nieruchomości szaleją. Czy rządowe programy pomogą statystycznemu Kowalskiemu kupić mieszkanie?
istockphoto
Ceny rosną w tempie nieporównywalnym z jakimkolwiek trendem w przeszłości, najszybciej, odkąd je mierzymy – mówi Mariusz Kurzac z firmy Cenatorium. – Dzieje się to we wszystkich powiatach w Polsce. Roczny przyrost wynosi powyżej 10 proc. i dotyczy wszystkich typów nieruchomości: gruntów, domów i mieszkań.
W 2020 r. podpisano ponad 200 tys. umów o udzielenie kredytu hipotecznego – wynika z branżowego raportu AMRON-SARFiN. To wynik o 9 proc. niższy niż w 2019 r., ale nadal dobry.
Bańka? Niekoniecznie
Zdaniem niektórych komentatorów na rynku powstała bańka, tzn. pojawił się niepohamowany wzrost cen, który przyciąga kolejnych inwestorów liczących na szybki zarobek. To z kolei dalej podbija ceny. Bańka jest niebezpieczna, bo w pewnym momencie pęka – nagle okazuje się, że jednak nie ma chętnych na bardzo drogi towar (w tym wypadku mieszkania), więc ceny gwałtownie spadają, a inwestorzy tracą wydane pieniądze. Jednak zdaniem ekspertów z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w Polsce ceny rosną z powodu naturalnych procesów ekonomicznych. Mariusz Kurzac także nie obawia się nagłego pęknięcia bańki. Jak zauważa, wzrost zaczyna hamować – ceny mieszkań nadal rosną, ale wolniej niż kilka miesięcy temu. – Może się zdarzyć korekta, a nie załamanie rynku – prognozuje ekspert. Dlaczego? – Pensje rosną, choć nie tak szybko jak ceny mieszkań. To nieco ogranicza bańkę. Po drugie inflacja sprawia, że nie warto trzymać pieniędzy w banku na 1 proc. rocznie, więc ludzie inwestują w różne przedsięwzięcia, często w nieruchomości. Oprócz tego wszędzie na świecie rosną ceny materiałów budowlanych, więc ceny domów nie mogą spaść – tłumaczy Mariusz Kurzac.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.