Syn Umiłowany

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 1/2022

publikacja 06.01.2022 00:00

Trudno się nie zadziwić i nie zachwycić pomysłem Boga na to, jak objawić Siebie człowiekowi. I tym, że dzięki przedziwnemu planowi Kościół po wszystkie czasy może Go oglądać, słuchać i… dotykać.

Ercole Antonio Raggi zwany Lombardczykiem (1624–1686), Chrzest Jezusa, Rzym, bazylika św. Jana na Lateranie. Ercole Antonio Raggi zwany Lombardczykiem (1624–1686), Chrzest Jezusa, Rzym, bazylika św. Jana na Lateranie.
istockphoto

Umilkły anielskie chóry, odjechali mędrcy, pasterze zdążyli zmienić warty przy betlejemskich stadach, a historia Boga, który „dla nas i dla naszego zbawienia” stał się człowiekiem, zataczała coraz szersze kręgi. Zanim nad Jordanem otworzy się niebo, a głos Boga Ojca obwieści: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” i zanim Jezus ujrzy Ducha Bożego, „zstępującego jak gołębica i zbliżającego się ku Niemu”, minie trzydzieści lat. I choć nazywa się je latami cichego życia Jezusa, w ukryciu, wiele z wydarzeń opisanych w Ewangeliach wyraźnie wskazuje, kim jest Ten, na którego czekali „króle i prorocy” i który w noc Bożego Narodzenia „nam się objawił”.

Wpisany w prawo

To zdumiewające, że od pierwszych chwil życia Jezusa świadectwa o Nim powiązane są z wypełnianiem prawa. Dwukrotnie jako dziecko pojawia się w świątyni. Po raz pierwszy przyniesiony przez Maryję i Józefa. Po raz drugi – kiedy jako nastolatek sam w tej świątyni postanawia pozostać po odbytej pielgrzymce.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.