– Staram się, aby każdy klient był ugoszczony – zdradza swój przepis na sukces właściciel kultowej księgarni.
Jan Grzonka swoją charyzmą przyciąga do Orbity grono wiernych klientów.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ
Asia: „Parę lat temu umówiłam się z mężem, że spotkamy się o oznaczonej godzinie w Orbicie. No i przychodzę, a oni pytają, w czym mogą pomóc. Ja na to, że szukam męża. Szef księgarni rozgląda się i mówi: »Znalazłoby się paru kandydatów«. Oni tam we wszystkim pomogą”.
Taką anegdotę przypomniała sobie znajoma, kiedy usłyszała, że zamierzam pisać o rybnickiej księgarni. W stałym asortymencie sklepu nie ma jednak ani mężów, ani żon. Nie ma też kubków, klocków, pluszaków, czekoladek, zniczy, serwetek, mydła i powidła. – Jesteśmy dinozaurami: prawdopodobnie ostatnią w Polsce księgarnią, w której można kupić tylko książki – śmieje się Jan Grzonka, właściciel i od lat twarz Orbity. Ale nie tylko asortyment sprawia, że drzwi lokalu na rynku niemal się nie zamykają.
Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.