Zorza nad... Betlejem

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 49/2021

publikacja 09.12.2021 00:00

W kraju, w którym Polacy są największą mniejszością narodową, na ziemi „lodu i ognia”, polskie karmelitanki bose nagrały specjalnie dla czytelników „Gościa” autorską płytę z kolędami. „Zorza nad Betlejem” zaświeci w tym roku nie tylko światłem, ale i… doskonałym dźwiękiem.

Od lewej:
s. Aleksandra
s. Krystyna
s. Anna
s. Katarzyna
s. Wioletta
s. Edyta Od lewej: s. Aleksandra s. Krystyna s. Anna s. Katarzyna s. Wioletta s. Edyta
ks. Adam Pawlaszczyk


Płyta CD z kolędami w wykonaniu polskich karmelitanek dostępna jest wraz 50. numerem „Gościa Niedzielnego” (wydanie na 19 grudnia 2021). Poniżej w artykule fragmenty nagrań.

Z górnego piętra klasztoru widać przez okno zatokę Hafnarfjörður. Leniwa, jakby znudzona nieprzewidywalnością pogody, choć ta potrafi być mocno zmienna, jak to na wyspie. Od czasu do czasu z mgły wyłoni się nawet żagiel. Ale zapewne nikt z pływających po tej zatoce nie ma pojęcia, że ze wzgórza, na którym stoi klasztor polskich karmelitanek, obserwuje go święty Józef.

Jam twym Dniem!

„Tu, gdzie pola lawy srebrzy lód, pośród wichrów naszych trosk, w zwykłe ziemskie życie wchodzi Bóg, wtulić w Miłość ludzki los. Tu, gdzie noc, gdzie polarne zorze rzucą czasem światła zwiewny tren, dziś zstępuje ku nam Dziecię Boże, milcząc woła: Jam twym Dniem!”. – Siostra jest zawodowo poetką? – pytam żartobliwie siostrę Miriam, autorkę tych słów. – Nie, ale od czasu, gdy spotkałam Jezusa, poczułam większą potrzebę wyrażania swoich uczuć przez poezję – odpowiada. – A co siostra studiowała? – pytam dalej. – Matematykę – mówi Miriam i dodaje: – To też poezja, ale trochę innego rodzaju.

Posłuchaj: Przybieżeli do Betlejem

W klasztorze siostra poetka-matematyczka zajmuje się… elektrycznymi instalacjami, czego nauczyła się od swojego ojca. Ale one wszystkie mają tak samo. Po pierwsze, mówią o swoim życiu, jakby było podzielone na dwie ery: przed spotkaniem Jezusa i po spotkaniu z Jezusem. Po drugie, żadnej pracy się nie boją, remontowały wszak ten opuszczony budynek własnoręcznie i w bardzo trudnym położeniu finansowym. A po trzecie: są bardzo utalentowane muzycznie. Oprawa liturgii, na którą przychodzą ludzie nie tylko z Hafnarfjörður, to za każdym razem prawdziwe dzieło sztuki. To samo można powiedzieć o płycie, którą na to Boże Narodzenie nagrały.

Posłuchaj: Jezusa Narodzonego

Brat muzyk

Muzykę do „Betlejem” napisał Jónas Sen, islandzki pianista, krytyk muzyczny, kompozytor, klawiszowiec w zespole Björk, z którą odbył światową trasę koncertową w latach 2007 i 2008. Właściwie należałoby o nim powiedzieć: brat Jónas Sen ze świeckiego Karmelu na Islandii. Ba, nawet brat Jónas od Jezusa Miłosiernego. Rankiem można go spotkać zaczytanego w brewiarzu, z nałożonym szkaplerzem, przygotowującego się do Eucharystii, w trakcie której odczyta pierwsze czytanie. Fascynująca to historia, bo przecież Islandia wydaje się krajem do bólu zlaicyzowanym i raczej niechętnym katolicyzmowi. – Polacy, którzy tu przyjeżdżają, jakby zapominali o praktykach religijnych – opowiada pochodząca z Przeworska, od 24 lat mieszkająca na Islandii, Bożena Harasimczuk, matka dwóch synów: starszego Jakuba i młodszego Gabriela. Opowiada historię jednego z nich, starszego, który po uroczystości 50-lecia parafii w Reykjaviku pozostawił na cały dzień wpiętą w kurtkę okolicznościową odznakę. Nie spodobało się to niektórym z rówieśników. Najpierw zaczęli z niego szydzić, a w końcu szarpać tak, że upadł. Nie przejął się za bardzo, raczej był z siebie dumny.

Posłuchaj: Dzisiaj w Betlejem

Mistyka w trudnym języku

Trudno się właściwie dziwić. W XVI wieku ścięto ostatniego katolickiego biskupa Islandii, Jóna Arasona i dopiero w I połowie XIX wieku Kościół katolicki wznowił swoją działalność. Z kolei na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat prawie trzydzieści procent członków Kościoła narodowego postanowiło z niego wystąpić. Za to elfy mają się wciąż całkiem nieźle. W tym zsekularyzowanym świecie karmelitanki, które przywędrowały z Polski do Reykjaviku, do opuszczonego klasztoru, zdają się jakąś przystanią, do której co rusz zawijają dusze spragnione duchowości. I tak w języku, w którym właściwie nie da się po prostu kupić mszału rzymskokatolickiego, wydawane są – za ich sprawą – dzieła karmelitańskich mistyków. Tylko ten, kto zna specyfikę języka islandzkiego, zakonserwowanego przez wieki izolacji i niepodlegającego zmianom, rozumie, jak wielkim przedsięwzięciem jest tłumaczenie świętego Jana od Krzyża czy Teresy od Dzieciątka Jezus. By tego dokonać, karmelitanki nawiązały kontakt z Uniwersytetem Islandzkim. Językoznawcy na ich prośbę zajęli się poszukiwaniami starych dokumentów, jeszcze sprzed reformacji, które znacząco poprawiły możliwość autentycznego oddania pewnych prawd. – Podziwiam tego Islandczyka, który był członkiem świeckiego zakonu karmelitańskiego, za to, że był w stanie przetłumaczyć dzieła karmelitańskich mistyków hiszpańskich na język islandzki i bardzo ładnie to zrobił – mówi siostra Agnieszka, typowa humanistka, niezwykle uzdolniona językowo. I dodaje: – Obecnie Islandczycy, którzy należą do świeckiego zakonu przy naszej wspólnocie, korzystają z jego tłumaczeń. Ostatnią przetłumaczoną z języka francuskiego książką są „Dzieje duszy”.

Posłuchaj: Jezus Malusieńki

W kluczu… zaufania

Matematyczka, która spotkała Jezusa, poczuła „większą potrzebę wyrażania swoich uczuć przez poezję”. Absolwentka wydziału muzycznego pedagogicznej szkoły w Bydgoszczy, która w „poprzednim życiu” skomponowała muzykę do „Hobbita” wystawianego w teatrze, w tym od podstaw napisała aranżacje kolęd polskich i nie tylko. Każda z tej dwunastki mocno się zaangażowała. Bez rzeszy pomocników, pośredników, zawodowców, powierzając jedynie mastering o. Julianowi Śmierciakowi, same z siebie od początku do końca – w Boże Narodzenie Anno Domini 2021 siostry dzielą się pięknym darem. Kolędami nie tylko przez siebie zaśpiewanymi, ale od podstaw zaaranżowanymi, własnoręcznie zagranymi na instrumentach, o których niejednemu się nie śniło. Płytą „Zorza nad Betlejem”. Bo jeśli Islandia, to jakże bez zorzy?

– Jeśli chodzi o aranżacje, to siostra Beata i siostra Melkorka to są takie „producentki”, że gdyby ich nie zastopować, to wersji byłoby kilkadziesiąt. Trzeba było hamować ich twórcze zapędy – śmieje się przełożona wspólnoty, siostra Wioletta.

– No właśnie – próbuję żartować – jak da się tyle utalentowanych artystek ogarnąć w całość?

– Trzeba zacząć od klucza wiolinowego – odpowiada przeorysza.

– Siostra bierze klucz wiolinowy i wali po głowie każdego, kto za dużo gada? – dopytuję.

– Nie – odpowiada. – w odpowiednie tony uderzam i wtedy orkiestra dobrze zaczyna grać.

To oczywiście żarty, bo harmonię w tej wspólnocie wyczuwa się na odległość, a ostatnia płyta jest tego doskonałym przykładem. One się po prostu uzupełniają nawzajem, zarówno w życiu, jak i w sztuce. matematyczka Miriam, autorka tekstu „Betlejem”, jak wspomniałem, świetnie radzi sobie na przykład z instalacjami elektrycznymi. Zapytana o te umiejętności, podkreśla, że to Pan jej zlecił takie zadania, więc dał też siły i zdolność: – Wiele z nas nie miało w ogóle pojęcia, że może się zająć bardzo specjalistycznymi pracami. A Jezus w pewnym momencie zażyczył sobie, żeby ktoś wykonywał takie, a nie inne zadanie. Najpierw było przerażenie, a potem okazało się, że to możliwe. Ponieważ On jest Dawcą, Panem talentów, wie, co w kim złożył, co jest w stanie wydobyć na światło dzienne i to przymnaża, i trzeba Mu zaufać – dodaje siostra Miriam.

Polska w sercu

No cóż… zupełnie odmienne od siebie klimaty islandzkie, klimaty polskie – można by zapytać, gdzie im tam do Betlejem. – Tęsknicie za Polską? – pytam karmelitanki. – Po to nas Pan postawił w nowym, obcym miejscu, które nam powierzył, byśmy tu właśnie trwały – odpowiada siostra Beata. – Ale Polska – dodaje – w naszych sercach ma oczywiście centralne miejsce. W jednej z kolęd nawiązałyśmy do motywu z Walca a-mol Fryderyka Chopina, co pewnie mocno świadczy o tym, że gra w nas polska dusza. I pewna tęsknota. Co więcej – ja myślę, że będąc tutaj, możemy lepiej zrozumieć Chopina, który żył poza swoją ojczyzną. Chciałyśmy, żeby to wybrzmiało w kolędzie, w której Jezus – można powiedzieć – opuścił swoją ojczyznę, czyli Ojca, i przyszedł zbawić świat – konkluduje siostra Beata. A siostra Miriam dodaje: –Ponieważ mieszkamy poza Polską już 37 lat, do nas też szczególnie przemawiają polskie kolędy. Dodatkowo jednak noszą jakby znamię ziemi, na której żyjemy. Więc jest to niejako muzyczny, unikatowy przekaz: jak przeżywa się polskość, polskie Boże Narodzenie właśnie na Islandii – konkluduje siostra Miriam.

Posłuchaj: Bóg się rodzi

Płyta „Zorza nad Betlejem” jest z całą pewnością sporym wydarzeniem. Łączy trzy zupełnie odmienne kręgi kulturowe. Czym? Rączką małego Dziecka. „O najwyższy Panie! Waleczny Hetmanie! Zwyciężonyś, mając rączki miłością związane” – siostry przypominają takie zwrotki polskich kolęd, których dzisiaj już nikt nie śpiewa, bo nawet nie ma ich w „Skarbcu”. Faktycznie – ktoś już wcześniej słyszał o „rączkach związanych miłością”? Jeśli nie, to… pora posłuchać.•

 

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.