Miłość w porządku

Franciszek Kucharczak

|

GN 49/2021

publikacja 09.12.2021 00:00

Chrześcijańskie miłosierdzie nie jest bezmyślnym spełnianiem życzeń każdego, kto pojawi się w zasięgu wzroku.

Jeśli imigrant ucieka przed śmiercią albo prześladowaniem, powinien zostać przyjęty przynajmniej na czas, w którym istnieje zagrożenie. Jeśli imigrant ucieka przed śmiercią albo prześladowaniem, powinien zostać przyjęty przynajmniej na czas, w którym istnieje zagrożenie.
Artur Reszko /pap

Jesienią 1937 roku w krakowskich Łagiewnikach zjawił się Jezus. Dosłownie, nie jako widzenie, zjawa czy hologram. Przyszedł do furty „w postaci ubogiego młodzieńca”, jak zapisała św. Faustyna w „Dzienniczku”. Święta opisała go dokładnie: „Wynędzniały młodzieniec, w strasznie podartym ubraniu, boso i z odkrytą głową, bardzo był zmarznięty, bo dzień był dżdżysty i chłodny. Prosił coś gorącego zjeść”.

Zakonnica poszła do kuchni, ale nie znalazła nic dla ubogich. „Jednak po chwili szukania znalazło się trochę zupy, którą zagrzałam i wdrobiłam trochę chleba, i podałam ubogiemu, który zjadł” – relacjonowała. Gdy odbierała od niego kubek, Jezus dał jej poznać, kim jest, po czym znikł. Po chwili w jej duszy rozbrzmiały słowa: „Córko Moja, doszły uszu Moich błogosławieństwa ubogich, którzy oddalając się od furty, błogosławią Mi i podobało Mi się to miłosierdzie twoje w granicach posłuszeństwa i dlatego zszedłem z tronu, aby skosztować owocu miłosierdzia twego”.

Znaczące: Jezusowi podobało się miłosierdzie „w granicach posłuszeństwa”. Gdyby Faustyna wykroczyła poza te granice, na przykład obdarzając ubogich tym, co było przeznaczone na inny cel, czy Zbawiciel byłby z tego zadowolony?

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.