Krzyż i sztylet

GN 49/2021 Otwarte

publikacja 09.12.2021 00:00

Jej historia pokazuje, jak żałosne jest nasze skomlenie o prześladowanym Kościele nad Wisłą. Odsyła do czasów, gdy za deklarację pójścia za Chrystusem groziła śmierć lub trwałe kalectwo, a wyznanie wiary miało często swój krwawy epilog.

Krzyż i sztylet istockphoto

​Łucja (283–304) urodziła się w bogatej, szanowanej rodzinie, a jej matka przeznaczyła ją dla młodzieńca z równie szlachetnego rodu. Gdy dziewczyna odwiedziła grób św. Agaty w Katanii, ta miała jej w mistycznym widzeniu przepowiedzieć męczeńską śmierć. Czy to jedynie pobożna tradycja? Być może. Żywot św. Łucji (pierwszy spisany został w V wieku) podaje, że pielgrzymka zmieniła radykalnie życie pięknej nastolatki. Do tego stopnia, że po powrocie do domu nie tylko zrezygnowała z małżeństwa, ale złożyła ślub dozgonnej czystości. Jej śmiała decyzja rozdania majątku ubogim spotkała się z niezrozumieniem.

Gdy edykty cesarza Dioklecjana wywołały niezwykle krwawe prześladowania wyznawców Chrystusa, piękną Łucję zadenuncjował… zraniony w swej dumie niedoszły małżonek. Była to forma zemsty. Czy wiedział, jakie losy czekają dziewczynę? Postanowiono oddać ją na pohańbienie do domu publicznego, ale, wedle tradycji, oprawcy żadną siłą nie mogli ruszyć jej z miejsca. Nie pomogło nawet to, że zaprzęgli parę wołów. „Ciało nie skala się, jeśli duch się na to nie zgodzi. Każdy gwałt zadany mi wbrew woli podwoi zasługę mego dziewictwa” – rzuciła w twarz namiestnikowi Paschazjuszowi torturowana dziewczyna. Nawet ogień nie tknął jej ciała. Ponieważ okrutne tortury nie złamały chrześcijanki (polewano ją wrzącym olejem), jeden z oprawców wbił sztylet w jej szyję. Wedle tradycji żyła jeszcze przez kilka godzin i zmarła dopiero po przyjęciu Komunii Świętej.

Łucja w przedziwny sposób zawędrowała ze skąpanej w słońcu wschodniej Sycylii do krajów Skandynawii, dla których stała się światłem w najmroczniejszym czasie kalendarzowego roku. Nie bez przyczyny tego dnia na ulice Sztokholmu, Göteborga, Malmö czy Uppsali wychodzą barwne pochody. Na ich czele idzie młoda dziewczyna, która „niesie światło we włosach”. Szwedzi nucą hymny o dzielnej chrześcijance, która przynosząc pożywienie ukrywającym się w katakumbach wyznawcom Chrystusa, miała oświetlać sobie drogę wpiętą w wianek świecą. Samo jej imię jest świetliste: pochodzi od łacińskiego lux, czyli „światło”.

Nad Wisłą znane jest powiedzenie: „Święta Łucja dnia przyrzuca”. Dlaczego? Aż do XVI wieku jej wspomnienie według kalendarza juliańskiego przypadało w okolicy Bożego Narodzenia, ale po „przestawieniu się” na czas gregoriański wypadło 13 grudnia. Ponieważ w Polsce data ta jest symboliczna i niezwykle mroczna, tego dnia z większą gorliwością wołamy o światło.

Marcin Jakimowicz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.