Na kolana!

Marcin Jakimowicz

„Co wy możecie zrobić? Najwyżej się pomodlić”. Nie wiedzą, co mówią. Wszystkie reformy Kościoła zaczynały się na kolanach.

Na kolana!

„Sytuacja Kościoła: zło weszło do świątyń. Potrzeba apostołów”, a chwilkę dalej: „Jeśli w Kościele jest kryzys, to jest to zawsze kryzys naszej modlitwy”. Takie perełki i zarazem krótkie sygnały alarmowe znalazłem w osobistych notatkach Jana Pawła II. Zapisywał je drobniutkim pismem, linijka pod linijką na kartkach prywatnego kalendarza. Jak mocno wybrzmiewają w czasach oczyszczenia Kościoła!

Wszystkie reformy Kościoła zaczynały się na kolanach.

W 1562 roku Teresa z Avila założyła pierwszy klasztor karmelitanek bosych. Gdy sześć lat później przy współudziale Jana doprowadziła do fundacji pierwszego klasztoru męskiego notowała: „W 1568 odbyła się pierwsza Msza w tym nędznym przedsionku, nie ozdobniejszym pewno od stajenki betlejemskiej. W Poście następnego roku wstąpiłam tam. Było to z rana. Zastałam o. Antoniego od Jezusa z tym samym zawsze, jaki go nigdy nie opuszcza, wyrazem wesela na twarzy, zamiatającego przed kościołem. «A to co!», zawołałam, «A gdzież, Ojcze, honor twój?». Na to on, uśmiechając się od wewnętrznego uszczęśliwienia, odpowiedział mi: «Przeklęty niech będzie ten czas, kiedy dbałem o honor». Wszedłszy do kościółka, zdumiałam się, widząc wszędzie oznaki gorącości ducha, jaką Pan był ten nowy dom napełnił. Dwaj kupcy z Mediny, którzy mi towarzyszyli w tej drodze, tak byli tym widokiem wzruszeni, że wciąż tylko rzewnymi łzami płakali. Dowiedziałam się, że po Jutrzni bracia nie wychodzili wcale na odpoczynek, ale pozostawali tam aż do Prymy, tak głęboko pogrążeni w modlitwie, że nieraz, wychodząc stamtąd na Prymę, mieli habity całkiem pokryte śniegiem, a nie czuli tego”.

Każda reforma w łonie rodziny franciszkańskiej rozpoczynała się od pragnienia powrotu do radykalizmu Biedaczyny z Asyżu i rozpalenia na nowo charyzmatu.

Ewangelia rodzi napięcie, które domaga się pójścia na całość.

Gdy młodziutki arystokrata został w 1112 roku mnichem w klasztorze cystersów w Cîteaux, przekonał do tego samego pięciu swoich braci, a także wuja i 30 innych mężczyzn. Gdy trzy lata później Bernard założył klasztor w Clairvaux i został jego pierwszym opatem, świątynia przeżywała nieprawdopodobny rozkwit. Przykład życia mnichów tak porywał młodych Francuzów, że jak grzyby po deszczu wyrastały nowe klasztory. Powstało ich aż sto sześćdziesiąt osiem! Bernard zreformował macierzystą regułę, kładąc większy nacisk na kontemplację. Choć sam nauczał, by w życiu duchowym nie czekać na owoce, sam widział ich mnóstwo. Wyjałowionemu duchowo człowiekowi XXI wieku nie mieści się w głowie, że jeden człowiek jest w stanie założyć tyle nowych opactw.

Gdy umierał, w założonym przez niego opactwie modliło się kilkuset mnichów i świeckich konwersów. Po latach kongregacja kluniacka, czyli klasztory wzorowane na reformie opactwa w Burgundii, liczyła około 1200 klasztorów, w których modliło się aż 20 tysięcy mnichów i mniszek!

„Jeśli w Kościele jest kryzys, to jest to zawsze kryzys naszej modlitwy”.