Polska nie wyda na media dla zagranicznych odbiorców takich środków, jakie wydaje Rosja. Czy w takim razie przegrywamy wojnę informacyjną?
Telewizja BBC obszernie relacjonuje wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej.
youtube
Polski przekaz na temat kryzysu granicznego jest dość słaby, ale przebija się do zagranicznych mediów. Jednak w niektórych krajach Unii Europejskiej prasa atakuje nasz kraj ostrzej niż Sputnik i RT. Niekiedy antypolski przekaz pochodzi niestety znad Wisły.
Cudzymi rękami
Portal stacji RT (do 2009 r. Russia Today) publikuje informacje w 6 językach: po angielsku, rosyjsku, hiszpańsku, francusku, niemiecku i arabsku. Sputnik ma 12 wersji językowych, w tym polską. Oba serwisy należą w 100 proc. do państwa rosyjskiego. RT ma formę poważną, a Sputnik jest nieco bardziej rozrywkowy i agresywny, ale nie jest jeszcze tabloidem. Przekaz na temat wydarzeń w Polsce i na Białorusi jest w obu portalach podobny: uchodźcy z Bliskiego Wschodu to w dużej mierze kobiety i dzieci, które znalazły się w dramatycznej sytuacji, Polacy są bezduszni, a przy tym współodpowiedzialni za sytuację Iraku, z którego pochodzą przybysze, Unia Europejska niewiele robi i jest niewiarygodna, podobnie jak NATO, które dodatkowo dopuszcza się prowokacji. Poza tym Sputnik pokazuje Białoruś jako kraj, który ratuje poszkodowanych, a nawet jest arbitrem oceniającym działania Polski. Oskarżenia o prowokowanie kryzysu wysuwane pod adresem Rosji i Białorusi, o ile w ogóle się pojawiają, cytowane są zdawkowo i od razu towarzyszy im informacja, że Moskwa i Mińsk odpierają zarzuty.
Każda z wersji językowych RT jest nieco inna. Ta hiszpańska, a więc mająca większość potencjalnych czytelników poza Europą, zajmuje się na ogół innymi sprawami niż kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Można tam zobaczyć nagrania z Kuźnicy, ale więcej miejsca poświęca się np. wyborom w Wenezueli (Rosja wspiera tamtejszy reżim). Sporo relacji z wydarzeń w Polsce znajdziemy natomiast m.in. w wersji anglojęzycznej. Wiadomości te są pisane na chłodno i nie ma w nich ewidentnych kłamstw, ale próżno szukać tam informacji o białoruskich żołnierzach niszczących zasieki na granicy i stojących za imigrantami szturmującymi polskich funkcjonariuszy. Dłuższe teksty analityczne bywają już bardziej agresywne. W jednym z artykułów Polska odpowiada za to, że przybysze znaleźli się w pułapce, jest niewiarygodna, kiedy oskarża Rosję i kiedy używa pojęcia „wojna hybrydowa”. Ten publicystyczny atak na nasz kraj przeprowadzono cudzymi rękami – autor jest Turkiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.