Spojrzenie Ojca

ks. Rafał Bogacki

|

GN 48/2021 Otwarte

publikacja 02.12.2021 00:00

Pokój rozpoczyna się zawsze wtedy, gdy żyjemy w intymnej relacji z Bogiem Ojcem. Ten zaś patrzy na nas wyłącznie przez rany swojego Syna.

Spojrzenie Ojca HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Było to w piątek 13 września 1935 roku. Siostra Faustyna Kowalska miała wizję anioła wymierzającego karę ziemi: „Był w szacie jasnej z promiennym obliczem, obłok pod jego stopami, z obłoku wychodziły pioruny i błyskawice do rąk jego, a z ręki jego wychodziły i dopiero dotykały ziemi. Kiedy ujrzałam ten znak gniewu Bożego, który miał dotknąć ziemię, a szczególnie pewne miejsce, którego wymienić nie mogę dla słusznych przyczyn, zaczęłam prosić Anioła, aby się wstrzymał chwil kilka, a świat będzie czynił pokutę. Jednak niczym prośba moja była wobec gniewu Bożego”. Chwilę później wizjonerce objawiła się Trójca Święta. Onieśmielona Bożym majestatem nie miała odwagi powtarzać swoich próśb, więc zaczęła odmawiać wewnętrznie słyszaną modlitwę: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa za grzechy nasze i świata całego; dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas” (por. „Dzienniczek” 474–475). Nazajutrz okazało się, że sam Jezus podsunął jej te słowa, polecając odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia, dziś przetłumaczoną na większość języków i odmawianą na całym świecie. To znamienne i piękne: Syn Boży uczy człowieka modlitwy do Przedwiecznego Ojca.

Sekretarze Miłosierdzia Bożego

Aby właściwie zrozumieć, co właściwie się wydarzyło w tamten wrześniowy piątek, należy cofnąć się o dwa lata. To wówczas Faustyna ujrzała wielką światłość, a w niej Boga Ojca: „Przed jasnością tą a ziemią ujrzałam Jezusa przybitego do krzyża i tak, że Bóg, chcąc spojrzeć na ziemię, musiał patrzeć przez Rany Jezusa. I zrozumiałam, że dla Jezusa Bóg błogosławi ziemi”. To objawienie kluczowe dla całej teologii Miłosierdzia Bożego. Dzięki prawdzie o spojrzeniu Boga Ojca na świat przez rany Jezusa (tak bardzo oczywistej) można lepiej zrozumieć drugą stronę tej relacji „patrzenia na siebie nawzajem Boga i człowieka”: w majestat Przenajświętszej Trójcy ludzie powinni się wpatrywać tylko przez Chrystusowe rany.

To zdumiewające, że Apostołka Bożego Miłosierdzia i zarazem Jego „sekretarka”, jak nazwał ją sam Jezus, miała dwa i pół tysiąca lat wcześniej swojego prekursora. Gdyby bowiem podsumować całość przesłania proroka Izajasza, z powodzeniem i jemu można by przypisać rolę „sekretarza” Miłosierdzia, które „obmyje brud Córy Syjońskiej”, a Jego chwała „będzie osłoną i namiotem, by za dnia dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą” (por. Iz 4,4-5). Co ciekawe, cztery rozdziały później Izajasz opisze widzenie dotyczące królewskiego potomka, a wśród jego imion znajdzie się „Odwieczny Ojciec”. Nie mamy wątpliwości, że chodzi o Jezusa Chrystusa, i nie gorszy nas ta zbieżność, znamy wszak tajemnicę Trójcy Świętej. Zatrzymajmy się jednak na tej cudownej koincydencji – nazwany bowiem przez „księcia proroków” Odwiecznym Ojcem, swojej „sekretarce” podyktował modlitwę skierowaną do Ojca Przedwiecznego. I nie ma tu znaczenia trochę odmienne brzmienie tych słów. „Odwieczny” i „przedwieczny” znaczy to samo: ktoś, kto w żaden sposób nie jest zależny od czasu. Jak Miłosierdzie Boże.

Miłosierdzie w zawierusze

Jezus Miłosierny objawiał się w okresie, gdy wymęczona I wojną światową ludzkość miała lada moment popaść w jeszcze gorszy historyczny kataklizm. Tym bardziej warto poważnie potraktować profetyczny charakter przepowiedni o Bożym gniewie. Ale i Izajasz nie żył w czasach łatwych. Zewnętrzne zagrożenie związane z inwazją rosnącego w siłę imperium asyryjskiego, a także wewnętrzna sytuacja królestwa Judy, w którym żył, nie rokowały dobrze. Co więcej, sam prorok zepchnięty został na margines społeczny po tym, jak Achaz zlekceważył jego wezwanie do modlitwy o znak. Władca zignorował i proroka, i Boga. To w tym kontekście Izajasz wypowiada jedne z najważniejszych słów, jakie zapisane zostały w jego księdze: „Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,13-14). W sensie historycznym zapowiedź ta odnosiła się do króla Ezechiasza. Przez wieki rezonuje jednak w sercach chrześcijan jako proroctwo mesjańskie. Prorok jest przekonany, że tylko interwencja Boga, niezależna od działań aktualnie panującego władcy, może zmienić sytuację ludu. W kolejnych wizjach ukaże cechy nowego Króla – Mesjasza – w nieco enigmatyczny sposób. Każde z nadanych Mu imion niesie ze sobą potężny ładunek nadziei. Przedostatnie z nich to Odwieczny Ojciec. Niezwykłe jak na tamten czas, nie można bowiem zapomnieć, że Izajasz wypowiadał swoje proroctwa mniej więcej osiemset lat przed narodzeniem Jezusa Chrystusa. Nie miał zatem jasno sprecyzowanej wizji dotyczącej Boga Jedynego, który stanowi komunię trzech Osób. Posłani do Izraela prorocy przypominali nieustannie o konieczności odrzucenia bałwochwalczych kultów, utwierdzając tym samym wiarę w jedynego Boga. Co więcej, w niewielu miejscach swojej księgi Izajasz nazywa Boga Ojcem. Wprawdzie już na początku stwierdził, że Bóg „wykarmił i wychował synów” (Iz 1,2), lecz ojcostwo Boga nie było przez niego szczególnie podkreślane.

Wieczny i bliski zarazem

Nie przez przypadek św. Hieronim przetłumaczył hebrajskie imię z proroctwa Izajasza jako „Ojciec przyszłego wieku”. Wiedział, że proroctwa Izajasza wykraczają daleko poza czasy proroka i wypełniają się w Chrystusie, który rozpoczął nową, mesjańską epokę. Paradoksalnie najlepiej widać to w przedostatnim określeniu zapowiadanego Króla – Mesjasza. Izajasz nazywa go „wiecznym” i można wyczuć w tym określeniu coś bardzo odległego od ludzkiego doświadczenia. Wskazuje ono jednoznacznie na fakt, że chodzi o władcę niebios, Pana całego stworzenia i historii, która nie wymknęła się spod Jego kontroli. Natomiast drugi człon tego imienia wskazuje na wyjątkową relację, która łączy Króla – Mesjasza z Jego ludem. Jest to… więź ojcowska. I taką widzi ją Izajasz w całej swojej księdze. Bóg jest emocjonalnie zaangażowany w losy swoich dzieci, z pasją wkracza w ich sprawy, nie chcąc pozostawić „narodu kroczącego w ciemnościach” (Iz 9,1) samemu sobie. Co więcej, Bóg Izajasza jest Bogiem pragnień – pragnie otoczyć swój lud opieką, wyprowadzić naród z niedoli i prowadzić ku lepszej przyszłości. I tylko On jest w stanie ją zagwarantować.

Król objął tron

Wkroczenie Boga w historię swego ludu osiągnęło kulminacyjny moment we wcieleniu Syna. Ewangelista Łukasz opisał sposób, w jaki zapowiedziane przez Izajasza królestwo wypełniło się w osobie Jezusa już w scenie zwiastowania: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida” (Łk 1,31-32). Warto pamiętać, że anioł przybył do Nazaretu w konkretnym momencie historii. Ten okres cechowała co prawda względna stabilność, a na ziemiach okalających basen Morza Śródziemnego panował spokój, jednak sytuacja w Izraelu była raczej napięta. Żydzi zdominowani przez Rzymian czuli się skrępowani jarzmem narzuconym przez okupanta. Oczekiwania nowego Króla – Mesjasza, który po raz kolejny wyprowadzi lud z niedoli, były wciąż żywe. Tym razem jednak opiekujący się Izraelem Bóg nie wkroczył w historię za pośrednictwem proroctw. Ojciec przyszedł w osobie Syna w sposób, który nie wpisał się w polityczne plany wielu współczesnych mu ludzi. Czy można powiedzieć, że posyłając Syna, Bóg pragnął ukazać swoje ojcowskie oblicze całej ludzkości? „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” – powie Jezus do Filipa w intymnej atmosferze Wieczernika (J 14,9). Faktem jest, że patrząc na ziemskie życie Jezusa, w wielu momentach widzimy, że odsłania On swoim uczniom relację, jaka łączy Go z Ojcem. Co więcej, uczy w nią wchodzić, a modlitwa „Ojcze nasz”, w której przyzywamy przyjścia Bożego królestwa, jest tego najlepszym przykładem.

Rozpoznać Ojca

Nie wszystkie proroctwa dotyczące Króla – Mesjasza zostały już wypełnione. Realizacja niektórych jeszcze musi nastąpić. Jezus wprawdzie zapoczątkował królestwo zapowiedziane przez Izajasza, jednak jego pełnia nadejdzie dopiero w momencie paruzji. Ukazał oblicze Ojca, jednak na razie „widzimy” je „jakby w zwierciadle, niejasno” (por. 1 Kor 13,12). Oczywiście, że historia ludzkości nie wymknęła się Bogu spod kontroli, ale i nie wszystko zostało Mu jeszcze poddane (por. 1 Kor 15,28). Krótko mówiąc: synowie królestwa żyją pomiędzy tym, co zostało zapoczątkowane, a jego pełną realizacją. Dopiero powtórne przyjście Chrystusa (a to na nie przygotowuje Kościół pierwsza części Adwentu) zaprowadzi ład, porządek i stabilizację. Pewne jest jednak to, że już dziś w sercach tych, którzy uwierzyli, obecne jest królestwo Boże. „Ci, którzy rozpoznają swojego Ojca, są błogosławieni!” – pisał Tertulian, komentując Modlitwę Pańską i proroctwa Izajasza. Nie pomylił się. Pokój rozpoczyna się bowiem wtedy, gdy żyjemy w intymnej relacji z Bogiem Ojcem. Ten zaś zawsze patrzy na nas przez rany swojego Syna. •