Miodu dołoży

GN 48/2021 Otwarte

publikacja 02.12.2021 00:00

Gdy nad kołyską zawirował rój pszczół, przerażona matka chciała je przegonić. Ojciec niemowlęcia, widząc jednak, że owady, które szczelnie obsiadły usta dziecka, nie czynią mu krzywdy, miał zawołać: „Ono będzie kimś wielkim! Może zostanie wielkim mówcą?”.

Miodu dołoży

Tak opowiadano o jego narodzeniu. Ambroży rzeczywiście został znakomitym kaznodzieją. Słuchający go wierni opowiadali, że słowo Boże było w jego ustach jak miód. Nic dziwnego, że święty został patronem pszczelarzy, którzy do dziś mawiają, że „święty Ambroży miodu dołoży”. Popularne jest też jego powiedzenie: „Dobra mowa jest jak plaster miodu”. Samo jego imię oznacza po grecku nektar dający nieśmiertelność.

Ambrosius Aurelius urodził się ok. 339 r. w Trewirze w arystokratycznej rodzinie rzymskiej. Ojciec był prefektem Galii. Ambroży zdobył w Wiecznym Mieście staranne wykształcenie (gramatyka, retoryka i prawo) i zaczął piąć się po szczeblach kariery. Najpierw został adwokatem, a wreszcie namiestnikiem Emilii i Ligurii oraz doradcą cesarzy Gracjana i Teodozjusza I Wielkiego. Gdy osiadł w Mediolanie, pełniącym wówczas funkcję stolicy cesarstwa zachodniorzymskiego, miastem targały teologiczne spory. Arianie (po ich stronie opowiedział się sam biskup Auksencjusz) odrzucali dogmat o Trójcy Świętej i zaprzeczali bóstwu Chrystusa. Gdy w 374 r. zmarł Auksencjusz, katolicy nie chcieli dopuścić do wyboru nowego biskupa o poglądach Ariusza. Miasto wrzało. Namiestnik Ambroży przybył do katedry, by nie dopuścić do zamieszek. I wówczas, jak zanotował jego sekretarz Paulin, jakieś dziecko miało zawołać: Ambrosium episcopum! (Ambroży biskupem!). Po chwili wszyscy powtórzyli ten okrzyk. Najbardziej zaskoczony był sam namiestnik, który jako katechumen nie był nawet... ochrzczony. Przyjął sakrament 24 listopada, a już po dwóch tygodniach otrzymał sakrę biskupią. Rozdał wówczas cały majątek ubogim.

Żar, z jakim głosił słowo Boże, porwał wielu słuchaczy. Był niezwykle stanowczy. Nie tylko wymógł wstrzymanie dotacji cesarskich na cele pogańskiego kultu, ale doprowadził też w 382 r. do usunięcia z sali posiedzeń senatu ołtarza bogini Wiktorii. Po dekadzie przyczynił się do wydania przez Teodozjusza Wielkiego zakazu kultu pogańskiego. Gdy ten krwawo stłumił powstanie w Tesalonikach (zmasakrowano wówczas siedem tysięcy buntowników), Ambroży domagał się od cesarza publicznej pokuty. „Ze wszystkich biskupów, których znałem, tylko on zasługuje na to, by go naprawdę zwać biskupem!” – powiedział później Teodozjusz.

To Ambroży wraz z Augustynem, Hieronimem i Grzegorzem Wielkim został po raz pierwszy nazwany doctor ­Ecclesiae. Pisząc o nawróceniu świętego Augustyna, zazwyczaj przywołuje się długie lata modlitwy świętej Moniki, szturmującej niebo w intencji nawrócenia syna hulaki. Pamiętajmy jednak, że ten niespokojny duch nawrócił się, gdy w Mediolanie spotkał biskupa, który rozdał majątek ubogim...

Pod koniec życia Ambroży pracował nad traktatem o dobrej śmierci. Zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Co ciekawe, jego siostra Marcelina i brat Uraniusz Satyr również zostali świętymi.

Marcin Jakimowicz