Wielki Głód

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 27.11.2021 07:00

7–10 milionów ludzi zmarło na Ukrainie z głodu w latach 30. Zwłoki leżały na ulicach. Zdarzały się akty kanibalizmu. Czym był i czym jest Hołodomor dla dzisiejszej Ukrainy, mówi historyk dr Wiktoria Kudela-Świątek. Dziś na Ukrainie obchodzony jest Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu.

Wielki Głód Ofiary Wielkiego Głodu Alexander Wienerberger

Jarosław Dudała: Czym był Hołodomor?

Dr Wiktoria Kudela-Świątek: Chodzi o wydarzenia, które dotknęły sowiecką Ukrainę w latach 1931–34, ale ich największe nasilenie miało miejsce w latach 1932-33. Zmarło wówczas z głodu 7–10 milionów ludzi. Samo słowo "Hołodomor" składa się z dwóch członów: "hołod" i "mor". Można je przetłumaczyć jako "pomór głodowy". Wskazuje to na sztuczny, planowy i ludobójczy charakter Wielkiego Głodu. To były wydarzenia nieodległe w czasie i niedalekie od granic Polski.

I wyglądały potwornie.

Tak, w swojej mowie noblowskiej Josif Brodski powiedział, że o prawdziwej tragedii możemy mówić nie wtedy, gdy ginie bohater, lecz gdy ginie chór. Brodski mówi o totalitaryzmie sowieckim, używając definicji tragedii antycznej, ale to niezwykle trafnie obrazuje sytuację na Ukrainie w latach 30. XX w., gdy wymierały całe wsie. I nie było nikogo, kto mógłby pochować zwłoki. One często leżały na poboczach. Zdarzały się też akty kanibalizmu...

W tym kontekście mówi się często o Kseni Bołotnikowej ze wsi Sofiówka, która zamordowała własną córkę i ugotowała jej głowę.

Takich przypadków było bardzo dużo. I dlatego jest to tak wstrząsające. Tego obrazu użyła też Agnieszka Holland w swoim filmie pt. "Obywatel Jones" (tytułowy bohater to autentyczna postać, walijski dziennikarz Gareth Jones, który informował zachodnią opinię publiczną o Hołodomorze). Ta historia to konkretny obraz, a zarazem metafora Wielkiego Głodu. Widać to np. w odsłoniętym w 1984 r. w kanadyjskim Winnipegu pomnik Wielkiego Głodu. Jego autor inspirował się wspomnieniami milicjanta, który zetknął się z matką, która zabiła i zjadła własne dziecko.

Wielki Głód   Charków. Przechodnie mijają ciała ofiar Wielkiego Głodu Alexander Wienerberger

Jeżeli przyjmiemy narodową ukraińską koncepcję Wielkiego Głodu, to powiemy, że było to popełnione na narodzie ukraińskim ludobójstwo, którego autorem była władza sowiecka, a celem - zniszczenie podwalin kultury ukraińskiej, czyli kultury wiejskiej, a z drugiej strony – zniszczenie kultury narodowej poprzez jednoczesne represje wobec inteligencji.

O tych ostatnich mało się mówi.

Tak, mówi się o tym nieśmiało i od niedawna.

Rodzi się też pytanie, czy można było tego wszystkiego uniknąć. Cóż, przy tym sposobie zarządzania komunistycznym państwem – nie, nie można było uniknąć...

Powiedzmy od razu, że bezpośrednią przyczyną głodu było obciążenie wsi obowiązkowymi dostawami żywności ponad jej siły i drakońskie metody egzekwowania  tych obowiązków (kara śmierci za zerwanie pięciu kłosów zboża!) To powodowało, że zjadano nawet ziarno przeznaczone na zasiew, a od tego krótka już była droga do katastrofalnego głodu.

Na tym polegał dramat – można było zapobiec tragedii, zmniejszając obowiązkowe dostawy i rezygnując ze sprzedaży zarekwirowanego na Ukrainie zboża za granicę.

Zboże eksportowano, podczas gdy naród głodował?!

Tak. Związek Radziecki zarabiał na tragedii własnych obywateli. A można było zmniejszyć obowiązkowe kontyngenty, pozwolić na emigrację, pozwolić ludziom jakoś sobie radzić, dopuścić pomocowe organizacje międzynarodowe...

Stalin był niewzruszony?

Ukraińskie środowiska emigracyjne w Polsce i w Czechosłowacji lobbowały w Lidze Narodów na rzecz udzielenia pomocy Ukrainie. W Polsce najważniejszą osobą, której zależało na niesieniu pomocy Ukrainie, była Milena Rudnicka, ukraińska posłanka na Sejm II RP, przedstawicielka Polski w Lidze Narodów. Posiadając udokumentowane informacje o tym, co dzieje się na Ukrainie, napisała list do przewodniczącego Ligi Narodów. Ten zwrócił się oficjalnie do Moskwy. W odpowiedzi usłyszał, że Wielkiego Głodu... nie ma.

Dochodzimy tu do wstydliwego dla Zachodu momentu, w którym trzeba wspomnieć o "pożytecznych idiotach" (może wręcz sowieckich agentach?) – niektórzy z nich to głośne nazwiska, takie jak Bernard Shaw czy George Herbert Wells – a nawet francuskim premierze Edouardzie Herriocie, który był na Ukrainie w jakichś pokazowych, potiomkinowskich wioskach, a potem publicznie zaprzeczał, jakoby Wielki Głód był faktem.

Byli i tacy, jak Gareth Jones, Malcolm Muggeridge czy Rhea Clyman, którzy pisali o nim prawdę. Nie stanowili jednak wówczas pierwszego dziennikarskiego szeregu i nie mieli dostatecznej siły przebicia. Tym łatwiej było ich spacyfikować.

Warto też wspomnieć o słynnym albumie Alexandra Wienerbergera, dzięki któremu mamy dokumentację fotograficzną z okolic Charkowa. Jemu zawdzięczamy przejmujące zdjęcie dziecka na opustoszałej ulicy w Charkowie. To ono właśnie stało się inspiracją dla pomnika "Gorzkie wspomnienie dzieciństwa", który stoi przed Muzeum Hołodomoru w Kijowie.

Wielki Głód   Cierpiąca z powodu głodu dziewczynka na ulicy w Charkowie. Słynne zdjęcie Alexandra Wienerbergera Alexander Wienerberger Wielki Głód  

Wróćmy jeszcze do przyczyn Wielkiego Głodu. Może to nie była akcja wymierzona wprost w naród ukraiński, ale prosty skutek skrajnie patologicznych zasad rządzących komunistyczną gospodarką? Zwłaszcza że głód, choć nie na tak wielką skalę, panował wówczas także w innych regionach Związku Radzieckiego.

To częsty argument podnoszony w dyskusji na temat ludobójczego charakteru Wielkiego Głodu.

Weźmy przykład Kazachstanu, który był wówczas społecznością rolniczą, która także była w tym okresie dotknięta głodem. Nie było tam jednak jeszcze ataku na kulturę ludową. To przyszło dopiero z czasem.

Przekonanie o zbrodniczym charakterze Hołodomoru uwidaczniało się już w 1933 r. Dobrym przykładem są gazety wydawane przez Ukraińców mieszkających w Polsce, w Galicji. Już wtedy pisali oni o pacyfikacji Ukrainy poprzez głód.

Nie powiedziałabym jednak, że było to wszystko skierowane przeciwko Ukraińcom. Raczej przeciw sowieckiej Ukrainie i wszystkim zamieszkującym ją narodom. Ofiarami głodu padali bowiem Niemcy na Wołyniu, Polacy na Podolu, Żydzi w swych regionach autonomicznych. Wszystkie te grupy były dotknięte w równym stopniu. Głód nie wybierał.

Wielki Głód   Ciała zagłodzonych chłopów, którzy w poszukiwaniu żywności w czasie Wielkiego Głodu na Ukrainie przybyli do Charkowa Alexander Wienerberger

Czym jest Hołodomor dla współczesnej Ukrainy? Zbiorową traumą? Elementem łączącym wszystkich Ukraińców? Może jednym i drugim?

Myślę, że jednym i drugim – dlatego, że nic tak nie łączy, jak wspólne doświadczenie cierpienia.

Socjologowie zauważają wprawdzie, że ofiary systemów totalitarnych mają tendencję do podkreślania, że "moja krzywda jest bardziej mojsza". Należy jednak mieć świadomość, że na Ukrainie w przypadku pamięci Hołodomoru nie da się oddzielić poetyki od polityki.

Przypominanie Hołodomoru jako zapomnianej traumy społecznej to proces długotrwały, który możemy podzielić na kilka etapów. Na początku, wraz z odzyskaniem niepodległości, silne były oddolne inicjatywy społeczne – jeśli nawet nie ofiar Hołodomoru, to pokolenia ich dzieci. Doświadczenia osobiste odgrywały tu ogromną rolę. Pokolenie wychowane na wspomnieniach rodziców o zapomnianej tragedii, której oficjalnie się wypierano, przyjmowało rolę powiernika pokolenia rodziców, nadając temu wydarzeniu szczególne znaczenie. Na Ukrainie lat 90. była to pamięć sakralna. To pamięć, której celem było przywrócenie imion ofiarom i godny pochówek, którego nie mieli. Powstały wtedy liczne groby symboliczne z autentycznymi imionami i nazwiskami zmarłych na skutek głodu lat 1932–1933.

Natomiast z biegiem lat, gdy zanikała pamięć pokolenia powierników o doświadczeniu pokolenia ofiar Hołodomoru, Ukraina weszła w etap zupełnie inny jakościowo pod względem polityki pamięci. Od połowy lat 90. XX Hołodomor jest ważnym elementem polityki pamięci, w którym Ukraina jest przedstawiana jako naród-ofiara systemu komunistycznego.

Natomiast od czasów pomarańczowej rewolucji kulturę pamięci Hołodomoru zaczęła na nowo cechować sakralizacja cierpienia niewinnych ofiar głodu.

Później, w okresie prezydentury Wiktora Juszczenki, Wielki Głód był postrzegany jako istotna przeciwwaga dla Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dzięki pomnikom Hołodomoru powstawała ukraińska domena symboliczna. Nowe pomniki stawiano często w ścisłym sąsiedztwie z pomnikami wojennymi.

Natomiast od czasów Majdanu i konfliktu na Wschodzie Ukrainy Hołodomor to przykład na historyczną ciągłość krzywd wyrządzonych przez władze rosyjskie Ukrainie i Ukraińcom.

W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę społeczeństwo nie było przygotowane na przeżywanie „nieswojej żałoby” w przestrzeni społecznej. Byłaby to raczej żałoba ich rodziców i dziadków. Dziś pamięć o Wielkim Głodzie nie dzieli już społeczeństwa ukraińskiego. Trudno powiedzieć, czy jednoczy, ale na pewno już nie dzieli. Wchodzi ona obecnie w kolejną fazę rozwoju. Wciąż nie możemy mówić o zakończeniu żałoby, domknięciu tego tematu w przestrzeni społecznej… Na to pewnie jeszcze przyjdzie czas.

Dr Wiktoria Kudela-Świątek jest absolwentką historii i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz pedagogiki na Akademii Ignatianum w Krakowie. W 2012 r. obroniła pracę doktorską w dziedzinie nauk humanistycznych w zakresie historii. W latach 2012-2018 pracowała w Narodowym Centrum Nauki, obecnie jest adiunktem w Instytucie Historii i Archiwistyki na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie, gościnnie wykładała również w Kazachstanie, Ukrainie i Czechach. Stypendystka m in. Fundacji Lanckorońskich i Holodomor Research and Educational Consortium. Specjalizuje się w studiach nad pamięcią i historią Europy Wschodniej w XIX-XX w. Jest autorką m.in. opracowań na temat Polaków w Kazachstanie i upamiętniania ukraińskiego Wielkiego Głodu z lat 1932-1933.

Wielki Głód   Dr Wiktoria Kudela-Świątek arch. pryw.