Metoda „na chrześcijanina”

GN 47/2021 Otwarte

publikacja 25.11.2021 00:00

Myśl wyrachowana: Nawet hipokryta potrafi szczerze pomóc. Ale są też tacy, którzy wtedy właśnie są hipokrytami, gdy "pomagają".

Metoda „na chrześcijanina”

Podobno „69 proc. spośród najczęściej praktykujących katolików jest za wywózkami ludzi na Białoruś”. Tak napisali w „Wyborczej”, ilustrując to zdjęciem dwojga dzieci migrantów siedzących przy ognisku po stronie białoruskiej i patrzących na mnie z wyrzutem. Na ciebie też, jeśli jesteś „najczęściej praktykującym katolikiem”. I nie przestaną tak patrzeć, dopóki nie przekształcisz się w laickiego filantropa, lejącego łzy nad tymi tłumami dzieci, obrzucającymi polskie służby zabawkami od dziadka Łukaszenki.

Musisz się tak „nawrócić”, bo jak zawyrokował wypowiadający się w gazecie socjolog, obecnie „mamy do czynienia ze swoistym odwróceniem – wartości chrześcijańskich bronią ateistyczne, świeckie instytucje oraz obywatele przed katolikami”.

A jak ci ateiści bronią wartości chrześcijańskich przed chrześcijanami? Ano, zobacz sam, katoliku: czy kiedy posłyszałeś o ludziach chcących nielegalnie przejść przez granicę, pobiegłeś do nich ze śpiworem, pizzą i koniecznie z kamerą? Czy zwyzywałeś polskich funkcjonariuszy od morderców i sługusów reżimu? Czy pomogłeś migrantom niszczyć graniczne ogrodzenie? Nie zrobiłeś tego. No widzisz, a oni, ci „ateiści”, z tymi „świeckimi instytucjami” to zrobili. A przynajmniej wykrzyczeli swoją wściekłość na tych, którzy nie popierają „chrześcijańskich wartości”. Bo teraz u liberałów za stróża rzeczonych wartości uchodzi ten, kto bluzga na wierzących za to, że nie są tak jak on cyniczni albo naiwni.

Niezależnie jednak od gry politycznych cwaniaków musimy pamiętać, że nie zwalnia nas to z miłosierdzia. Świadomi katolicy na ogół są tego świadomi, dlatego wspierają akcje pomocowe dla migrantów, które podejmuje np. Caritas, i osobiście udzielają wsparcia, o ile zetkną się z konkretną osobą w potrzebie. Bo zawsze trzeba ludziom pomóc, niezależnie od powodów, dla których wpakowali w kłopoty siebie i swoje rodziny. Tym bardziej że te kłopoty naprawdę mogą zagrozić ich zdrowiu i życiu. Nie wolno tego lekceważyć.

Nie znaczy to wszystko, że powinniśmy brać za dobrą monetę jazgot lewicy ideologicznej, która co jakiś czas doznaje u nas gwałtownego ataku religijności i moralności. Wojujący ateiści, bojownicy o wolną aborcję, feministki z błyskawicami i im podobni aktywiści rzucają się wówczas na poszukiwania odpowiednich potrzebujących, którym mogliby ostentacyjnie okazać miłość i wsparcie. Parę lat temu odpowiedni byli niepełnosprawni i wtedy tamci gardła sobie zdzierali dla ulżenia ich doli. Teraz przerzucili się na migrantów, którym próbują ostentacyjnie pomóc po naszej stronie granicy. Co prawda na razie za wielu nie znaleziono, ale znaleziono w lesie but. I teraz lewicowi aktywiści płaczą nad tym butem jak Hołownia nad konstytucją, choć nie wiedzieć czemu porzucona opodal pralka ich wzruszenia nie budzi.•

Skutki ignorancji

Papieskie dzieło „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” alarmuje, że na świecie wzrasta agresja wobec księży, zakonników i misjonarzy. Papieska organizacja szacuje, że prześladowania, dyskryminacja i przemoc dotykają także przeszło 200 mln chrześcijan ze względu na ich wiarę, a tendencje te są wzrostowe. Obserwujemy to także w Europie, a akty przemocy na tle religijnym zdarzają się również w Polsce. Z licznych wpisów w internecie, w których pobrzmiewa satysfakcja z tego faktu, wnioskować można, że nas, katolików, dotyka dziejowa sprawiedliwość za „miliony ofiar Kościoła”. Jak widać, mogą nas zaboleć cudze braki w znajomości historii.•

Ludzie chcieli

Nowa Zelandia zalegalizowała eutanazję i wspomagane samobójstwo. Kraj ten jako pierwszy na świecie zatwierdził te praktyki w drodze powszechnego referendum. Przeprowadzono je rok temu. Wzięło w nim udział 2,4 mln osób, z których przeszło 65 proc. opowiedziało się za eutanazją. Przeciwnicy ustawy zwracają uwagę na sondaże, które wykazują, że większość uczestników referendum nie miała świadomości, co wiąże się z legalizacją – np. że będzie można łatwo odłączać chorych od aparatury podtrzymującej życie. Ale co tam – w Nowej Zelandii nie będzie łatwo uzyskać zgody na uśmiercenie. Trzeba będzie w tym celu spełnić aż – ach, ach – 45 warunków. Problem w tym, że nawet milion warunków nie usprawiedliwi złamania jednej zasady: ludzi się nie zabija.•