Szturm dzieci

Marcin Jakimowicz

Dlaczego nie mówimy w domach dzieciom, jaką siłę ma ich modlitwa?

Szturm dzieci

Powiem coś, co może cię zaszokuje, ale mam przekonanie, że jeśli widzimy szturm zła w świecie, to dlatego, że nie ma wystarczającej ilości dzieci, które się modlą – powiedział mi o. Daniel Ange, niestrudzony ewangelizator o oczach młodzieniaszka – Świat zabiera im dzieciństwo. Straszne! Okradanie dzieci z niewinności dzieciństwa jest demoniczne. W każdym modlącym się dziecku Bóg widzi swego małego syna w Betlejem. Widzi Jezusa wyciągającego rączki w czasie ucieczki do Egiptu. Herod nie walczył z potężną armią. Walczył z… niemowlętami. Drżał przed nimi, był przerażony. Problemem jest to, że Herod nie umarł. Znam wielu Herodów. Mówmy w domach dzieciom, jaką siłę ma ich modlitwa. Dziś dzieci nawracają całe afrykańskie wioski: w Mozambiku, czy na wyspie Timor. Św. Franciszek Ksawery wysyłał dzieci, by modliły się nad chorymi, a ci zostawali uzdrowieni. Kto z nas, gdy zachoruje woła najmłodszych, by modliły się o uzdrowienie? Widzielibyśmy o wiele więcej cudów. Znam wiele takich przypadków. Spisuję wypowiedzi dzieci i czasem zastanawiam się, czy słyszę malucha czy Jana Chryzostoma (śmiech). Św. Tomasz z Akwinu pisał, że dziecko jest dorosłym w Duchu Świętym. Dzieci mogą być bardziej dojrzale duchowo niż ich rodzice. Są przeźroczyste. I mają coś, z czego my zostaliśmy przez świat okradzeni: noszą w sobie zachwyt.

Rabini pisali, że „świat istnieje jedynie dzięki oddechowi dzieci czytających Torę”.

Wers „usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę” znamy na pamięć. Ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak brzmi dalszy ciąg Psalmu 8? „Na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga”. Dzieci swym szczerym, niewymuszonym śmiechem, czy płaczem poskramiają „nieprzyjaciela i wroga”. Może dlatego tak bardzo ich nienawidzi?