Hanik czekał na mnie

GN 46/2021

publikacja 18.11.2021 00:00

O Haniku, fascynacji swoim bohaterem i duchowości opowiada Dagmara Drzazga.

Hanik czekał na mnie Roman Koszowski /Foto Gość

Barbara Gruszka-Zych: Czy w swoich dokumentach Ty prowadzisz bohaterów, czy oni Ciebie?

Dagmara Drzazga: Ja ich prowadzę, opowiadając ich historię, kreując dynamikę akcji, stopniując napięcie, budując emocje. Jednak cały czas mam takie dziwne wrażenie, że na samym początku moi bohaterowie w jakiś sposób „wybierają” mnie. Nie ma przypadków. Przypadek to jedno z nieznanych imion Pana Boga. Dlatego wydaje mi się, że trafiam na nich zawsze po coś.

Na ks. Jana Machę trafiłaś, żeby mógł zostać wyniesiony na ołtarze?

Nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, że kiedykolwiek zostanie beatyfikowany! Zresztą najpierw dowiedziałam się nie o nim, lecz o gilotynie, na której go ścięto. Przeczytałam o niej w miesięczniku „Śląsk” i byłam ogromnie zaskoczona, że używano jej podczas wojny w więzieniu przy Mikołowskiej w Katowicach. Dotąd to narzędzie zbrodni kojarzyło mi się z rewolucją francuską. Kiedy zaczęłam drążyć temat, okazało się, że wśród straconych na niej był ks. Jan Macha, nazywany przez bliskich Hanikiem. Nie mogłam uwierzyć, że to ja odkryłam jego wstrząsającą historię, że nikt się tym jeszcze dotąd nie zainteresował! Potem pomyślałam, że może ten film czekał właśnie na mnie.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.