Ja, mhm

Marcin Jakimowicz

Jak po śląsku brzmi zdanie: „Wysłuchałem pana uważnie, ale zachowam na ten temat swoje własne zdanie”? To krótkie: „Ja, mhm”. Jak wielu przydałby się taki dystans do tego, co słyszą.

Ja, mhm

Paradoksalnie podoba mi się w Ślązakach ta doza przewrotności, pierwotnej nieufności. Byli tyle razy oszukiwani, że zanim bezrefleksyjnie przyjmą to, co usłyszą, muszą to na spokojnie, „po leku” przetrawić. Ale jak już zdobędziesz ich zaufanie, oddadzą ci serce. 

Jak wielu przydałaby się dziś taka cecha! Nie tylko czytania ze zrozumieniem, ale i pewnej dozy dystansu wobec tego, co słyszą. Powstrzymania się od natychmiastowego komentowania niesprawdzonych wiadomości, uruchomienia sumienia, które jest przecież naszym wewnętrznym barometrem. Rozeznania w modlitwie tego, czy naprawdę każde słowo padające z ust popularnych internetowych kaznodziejów jest prawdą, czy ich „przemocowa” narracja nie wpędza ich jedynie w ogromne poczucie winy. Jezus daje wolność, pokój serca. 

Przed laty napisałem na Facebooku: „A Ty, czy skomentowałeś już adhortację, której nie czytałeś?”, ale dziś nie śmieszy mnie już ta narracja. Nasze gorące dyskusje przypominają do złudzenia dowcip. „Wiesz, kiedy byliście ostatnio u nas, zginęło sto złotych”. „Ale przecież to nie my!”. „Tak, ta stówa po tygodniu się znalazła, ale wiecie, niesmak pozostał”.

Widzę po sobie, jak prawdziwe do bólu jest stwierdzenie Tomasza à Kempis: „Jaki kto jest wewnątrz, taki widzi świat zewnętrzny”. Jak wiele zależy od pryzmatu, przez jaki patrzę na świat! Widzę dokoła jedynie brud, bo mam takie samo serce. „Dla czystych wszystko jest czyste” (Tt 1,15)