Prymas Polski: nie ile zarobiliśmy, ale ile ofiarowaliśmy - to zostaje z życia na progu wieczności

KAI

publikacja 01.11.2021 17:45

Metropolita gnieźnieński jak co roku przewodniczył procesji za zmarłych i Mszy św. na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie, jednej z najstarszych gnieźnieńskich nekropolii. Jak mówił w homilii, w te listopadowe dni odwiedzamy groby naszych bliskich i przyjaciół nie tylko dlatego, że o nich pamiętamy, ale dlatego, że wierzymy, że „oni żyją przed Bogiem”.

Prymas Polski: nie ile zarobiliśmy, ale ile ofiarowaliśmy - to zostaje z życia na progu wieczności Prymas Polski abp Wojciech Polak Tomasz Gołąb /Foto Gość

„Nie ile zarobiliśmy, ale ile ofiarowaliśmy - to zostaje z życia na progu wieczności” - mówił w uroczystość Wszystkich Świętych abp Wojciech Polak przypominając, że sensem życia i zarazem „biletem wstępu” do nieba jest miłość i służba.

 Metropolita gnieźnieński jak co roku przewodniczył procesji za zmarłych i Mszy św. na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie, jednej z najstarszych gnieźnieńskich nekropolii. Jak mówił w homilii, w te listopadowe dni odwiedzamy groby naszych bliskich i przyjaciół nie tylko dlatego, że o nich pamiętamy, ale dlatego, że wierzymy, że „oni żyją przed Bogiem”.

„Chodzi o fundamentalne przekonanie, że miłość może dotrzeć aż na tamten świat, że jest możliwe wzajemne obdarowanie, w którym jesteśmy połączeni więzami uczucia poza granicą śmierci” - mówił abp Polak słowami Benedykta XVI dopowiadając, że to właśnie nasza miłość, wdzięczność i ofiarowywana za zmarłych modlitwa może stać się „niewielkim etapem ich oczyszczenia”. „Warto więc modlić się za zmarłych” - dodał.

„Warto wychodzić poza obraz śmierci, który instynktownie nam się narzuca, jako całkowitego unicestwienia człowieka. I warto tak żyć, pamiętając, że zanurzeni przez chrzest święty w Jezusa Chrystusa, i my wszyscy nosimy już przecież w sobie nadzieję zmartwychwstania, pewność wiary, że nasze życie nie skończy się grobem” - wskazał.

Prymas podkreślił również, że z naszego ziemskiego życia na progu wieczności zostanie nie to, ile zarobiliśmy, ale ile ofiarowaliśmy. Miłość i służba to zarazem „bilet do nieba” i sens szczęśliwego życia. Taką drogą szli przed nami święci i błogosławieni. To droga ewangelicznych błogosławieństw.

„Gdy o nich słyszymy, może niekiedy myślimy, że są oderwane od normalnego życia, bo to prawda, że ten, kto zaczyna nimi żyć, idzie pod prąd, wbrew mentalności tego świata, wbrew kulturze posiadania, bezsensownej rozrywki, arogancji w stosunku do najsłabszych i potrzebujących pomocy” - mówił Prymas.

I prawda - kontynuował - że kto nimi żyje, nie jest człowiekiem, do którego życie zawsze się uśmiecha, któremu wszystko się układa. Wręcz przeciwnie. Często życie stawia go w obliczu sytuacji trudnych i bolesnych. Ale o takich właśnie ludziach mówią błogosławieństwa, takich przywołują, wskazując, że wszystkie te trudne i bolesne sytuacje są miejscem spotkania z Bogiem, gdzie staje się On bliski, gdzie nasze życie przemienia.

„On w tym wszystkim jest. A skoro jest, nie tylko daje to podjąć, ale w tym wszystkim prowadzi nas ku życiu” - wskazał abp Polak dodając na koniec, że także po to stajemy przy grobach zmarłych, by im podziękować, a nie oceniać, i by jeszcze raz uświadomić sobie, że i my „znajdziemy się kiedyś, każdy w swoim czasie, przed tronem i przed Barankiem”.

W modlitwie powszechnej wśród wielu intencji Prymas Polski modlił się również za wszystkich zmarłych z powodu covid-19, a także tych, którzy zmarli na polsko-białoruskiej granicy.