Tam, gdzie pachną truskawki

Maciej Kalbarczyk

|

GN 41/2021

publikacja 14.10.2021 00:00

Dawne opactwo kanoników regularnych w Czerwińsku nad Wisłą zostało uznane za pomnik historii. Po odwiedzeniu tego miejsca nie mamy wątpliwości, że w pełni zasługuje na ten tytuł.

Położony malowniczo nad Wisłą Czerwińsk w 2020 r. odzyskał utracone na 150 lat prawa miejskie. Położony malowniczo nad Wisłą Czerwińsk w 2020 r. odzyskał utracone na 150 lat prawa miejskie.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Malownicza rzeka, bujna roślinność i dwunastowieczne mury, które, jak głosi tradycja, pamiętają wizytę Władysława Jagiełły, błagającego Matkę Bożą o powodzenie w bitwie pod Grunwaldem. W tej urokliwej scenerii kręcono m.in. „Stulecie Winnych”, „Komisarza Mamę” i spektakl Teatru Telewizji pt. „Prymas Hlond”. Z kolei w 2018 r. para prezydencka wybrała kościół pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie na miejsce organizacji corocznego koncertu kolęd. – To był dla nas impuls do podjęcia starań o wpisanie całego obiektu na prestiżową listę pomników historii, czyli zabytków o szczególnym znaczeniu dla polskiej kultury. Dzięki prezydentowi Andrzejowi Dudzie i jego małżonce udało nam się doprowadzić sprawę do końca. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni – mówi ks. Jan Chabierski SDB.

Wyjątkowa kopia

Historia klasztoru w Czerwińsku nad Wisłą sięga 1129 r. Wówczas rozpoczęto budowę romańskiej świątyni, której fundatorem był Aleksander z Malonne, ówczesny biskup płocki. Gdy budynek kościoła z charakterystycznymi dwiema wieżami został już oddany do użytku, papież Hadrian IV przysłał tam kanoników regularnych. Zakonnicy, prowadzący życie zgodne z regułą św. Augustyna, opiekowali się klasztorem aż do jego kasaty w 1819 r. Później na kilkadziesiąt lat nieruchomość przejęły norbertanki, a następnie diecezja płocka. W 1923 r. na podstawie decyzji bp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego klasztor, kościół oraz parafię powierzono zgromadzeniu salezjańskiemu. Pełni optymizmu księża, którzy w swojej posłudze skupiają się na wychowywaniu i ewangelizacji młodzieży, pozostają tu do dzisiaj.

Wspólnie z salezjanami przekraczamy próg sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Bryła świątyni zachowała romański charakter, ale w środku widać wyraźne wpływy baroku. Klękamy przed ołtarzem, z głośników płynie melodia pieśni do Zwycięskiej Matki Pocieszenia, a obraz przedstawiający św. Jana Bosko u stóp Maryi Wspomożenia Wiernych na tle czerwińskiego kościoła przesuwa się w dół, odsłaniając wizerunek Matki Bożej Czerwińskiej. To kopia cudownego obrazu Matki Bożej Śnieżnej z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore, namalowana w 1612 r. przez Łukasza z Łowicza. We wrześniu 1970 r. na obraz nałożono korony papieskie. Uroczystości przewodniczył wtedy kard. Stefan Wyszyński. W pierwszą rocznicę wydarzenia sanktuarium odwiedził kard. Karol Wojtyła. – Ta kopia jest wyjątkowa nie tylko ze względu na fakt, że oddaje wszystkie szczegóły pierwowzoru. Warto zwrócić uwagę na jej nadzwyczajny rozmiar: 2,75 m wysokości i 1,25 m szerokości. Srebrną suknię okrywającą wizerunek Maryi ufundował jeden z kanoników – opowiada ks. dr Krzysztof Lis SDB.

Cudowne uzdrowienia

Kult obrazu trwa nieprzerwanie od ponad 400 lat. Do czerwińskiego sanktuarium przybywa ok. 20 tys. pielgrzymów rocznie. W czasie pandemii ruch był nieco mniejszy, ale nie brakowało pielgrzymów indywidualnych, którzy przyjechali tutaj po odpust z okazji 50-lecia ukoronowania cudownego obrazu. Nasi rozmówcy wspominają także m.in. wizytę członkiń Olsztyńskiego Towarzystwa „Amazonki”. – Kobiety, które mają za sobą trudne doświadczenie nowotworu piersi, przyjechały tutaj prosić Matkę Bożą o pocieszenie i zawierzyć Jej swoje dalsze życie. To było dla nas bardzo poruszające – wspomina ks. Chabierski.

W prezbiterium górują nad nami siedemnastowieczne obrazy przedstawiające sceny z życia Matki Bożej. Naszą uwagę przykuwają jednak wota dziękczynne, umieszczone na bocznych ścianach. Pozostawione tutaj przez pielgrzymów łańcuszki, korale i blaszki są dowodem na to, że Maryja wysłuchała ich modlitw. W broszurze, wydanej przez Łukasza Paprockiego, czytamy o uzdrowieniach, do których dochodziło w Czerwińsku już w XVII w.: „Albowiem do tego Obrazu uciekający się w potrzebach wszelkie skutki odbierają: zmarli żywot, paraliżmem ruszeni, powietrzem morowym i różnymi ciężkimi chorobami złożeni – zdrowie, ślepi wzrok, głusi słuch, niemówiący mowę, chromi chód, tonący obrony ratunek biorą”.

Do salezjanów wciąż docierają nowe świadectwa osób, które dzięki wstawiennictwu Maryi cudem przeżyły wypadki samochodowe albo wygrały walkę z poważnymi chorobami. – Ostatnio nasza parafianka w siódmym miesiącu ciąży dowiedziała się, że jej dziecko ma wadę serca i potrzebuje natychmiastowej operacji. Ze względu na deficyt lekarzy praktycznie nie było szans na przeprowadzenie zabiegu. Wtedy zaczęliśmy wraz z jej rodziną odmawiać nowennę do Matki Bożej Pocieszenia. Nagle sytuacja uległa zmianie: szybko udało się wykonać operację i ocalić życie dziewczynki. Wdzięczni rodzice nadali jej imię Maria – opowiada ks. Chabierski.

Prymas i salezjanin

Z kościoła kierujemy się do położonego nieopodal klasztoru. Jego historia także sięga XII w. Od tamtego czasu budowla uległa jednak zniszczeniu. Jedynym wnętrzem, które zachowało gotycki charakter, pozostał dawny refektarz na parterze skrzydła południowego. Dzisiaj znajduje się tam kaplica, w której po II wojnie światowej ustawiono neobarokowy ołtarz z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej, uratowany z kaplicy salezjańskiego zakładu wychowawczego przy ul. Litewskiej w Warszawie. Po wejściu do środka naszą uwagę przykuwa żebrowe sklepienie o układzie gwiaździstym, wsparte na granitowych wspornikach.

Z kaplicy przechodzimy do otwartego w 2015 r. Muzeum Kardynała Augusta Hlonda. Na ścianach wiszą strony tytułowe pierwszych numerów „Gościa Niedzielnego”. Wśród eksponatów można znaleźć m.in. szaty liturgiczne, księgi mszalne, modlitewniki, rodzinne zdjęcia i odlew twarzy wykonany po śmierci prymasa.

Niewielka część ekspozycji została poświęcona kard. Hlondowi jako salezjaninowi. W tym miejscu dowiadujemy się, jak po wybuchu I wojny światowej, zgodnie z charyzmatem swojego zgromadzenia, kapłan robił, co mógł, aby zaradzić nędzy, cierpieniu i degeneracji moralnej dzieci i młodzieży. „Nie ulega wątpliwości – pisał papież Leon XIII – że kto ciągle wspiera materialnie czy moralnie dzieła salezjańskie, zdobywa wielkie zasługi dla Kościoła i ludzkiej społeczności” – przekonywał wiernych duchowny.

Duchowa stolica?

W latach 1924–2010 w murach klasztoru, z pewnymi przerwami, mieścił się nowicjat Towarzystwa Salezjańskiego. Na jednym roku do przyjęcia święceń przygotowywało się nawet pięćdziesięciu kleryków. Dzisiaj nowi kandydaci na kapłanów rozeznają swoje powołanie w domu formacyjnym w Kopcu pod Częstochową. W Czerwińsku mieszka natomiast jedenastu salezjanów, skoncentrowanych na działalności duszpasterskiej. Wśród ich najważniejszych dzieł warto wyróżnić Salezjański Ośrodek Młodzieżowy „Emaus” (organizujący słynne spotkania młodych Campo Bosco), Salos, Oratorium, Wieczernik Modlitwy, Czerwiński Różaniec Wiślany oraz gromadzące nawet 8 tys. uczestników misteria Męki Pańskiej. W ostatnich latach salezjanie postanowili także otworzyć się na przedstawicieli innych wyznań. – W okolicach Czerwińska, na kilku tysiącach hektarów, rolnicy uprawiają truskawki. Szacuje się, że zatrudniają ok. 30 tys. Ukraińców. Postanowiliśmy zadbać o ich duchowe potrzeby. Porozmawialiśmy z biskupem płockim i w 2017 r. otrzymaliśmy zgodę na sprawowanie w naszym kościele liturgii bizantyjskiej. Podczas sezonu w każdą sobotę przyjeżdżają do nas księża greckokatoliccy, którzy ją odprawiają. W dotarciu Ukraińcom na miejsce pomagają natomiast nasi parafianie – mówi ks. Chabierski.

Poza działaniami duszpasterskimi salezjanie są także zaangażowani w prace na rzecz rozwoju miasta (w styczniu 2020 r. odzyskało ono utracone na 150 lat prawa miejskie). Stąd inicjatywa: Czerwińsk – Duchowa Stolica Mazowsza. Przyjęta w ramach projektu strategia zakłada m.in. kontynuację zabudowy małomiasteczkowej, integrację przestrzeni publicznych oraz rozwój bazy agroturystycznej. – Poprosiliśmy o pomoc wykładowców i studentów z SGGW. Nad ich pracą czuwał prof. Jeremi Królikowski z Katedry Rewitalizacji i Architektury. Mamy nadzieję, że dzięki wcieleniu tych pomysłów w życie nasze miasto odzyska swój dawny blask. Przed wiekami było przecież jednym z najlepiej rozwijających się ośrodków w tym regionie – podsumowuje ks. Chabierski.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.