Sekrety rajów podatkowych

Maciej Legutko

|

GN 41/2021

publikacja 14.10.2021 00:00

Pandora Papers ujawnia to, co politycy z całego świata próbowali ukryć przed opinią publiczną – konta w rajach podatkowych i anonimowo kupowane luksusowe nieruchomości.

Wyspy Dziewicze to jeden z rajów podatkowych. Wyspy Dziewicze to jeden z rajów podatkowych.
CaptainHaddock /wikimedia

Pandora Papers to największy w historii wyciek dokumentów na temat operacji prowadzonych w rajach podatkowych. Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych weszło w posiadanie 12 mln dokumentów o łącznej pojemności 3 terabajtów danych, źródło wycieku nie zostało ujawnione. 3 października informacje zostały rozesłane do 117 redakcji z różnych części świata. W dokumentach pojawia się międzynarodowe grono ponad 300 polityków – byłych i obecnych monarchów, prezydentów, premierów i ministrów. Zarówno z krajów autorytarnych, znanych z rozplenionej korupcji, jak i z państw należących do Unii Europejskiej. Są w tym gronie politycy, którzy doszli do władzy pod hasłem walki o uczciwość i przejrzystość w polityce. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego państwa tracą 600 mld dolarów rocznie z tytułu niezapłaconych podatków od majątków wyprowadzonych do rajów podatkowych.

Przecieki z raju

To już trzeci publikowany w mediach wyciek operacji przeprowadzanych w rajach podatkowych. Akcja Panama Papers z 2016 r. ujawniła osoby korzystające z usług działającej w Panamie kancelarii Mossack Fonseca, a w Paradise Papers z 2017 r. zdemaskowano klientów kancelarii Appleby z Bermudów. Pandora Papers to afera na znacznie większą skalę, bo do mediów przedostały się dokumenty aż 14 firm świadczących usługi w rajach podatkowych, m.in. na Seszelach, w Panamie, Belize czy na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Można tam zakładać spółki offshore, czyli w uproszczonej procedurze, bez konieczności płacenia podatków, ale za to z możliwością zachowania anonimowości. Jak wynika z Pandora Papers, dla wielu polityków była to okazja ulokowania majątku z dala od opinii publicznej, „schowania” swoich bogactw na czas kariery politycznej oraz anonimowego pomnażania kapitału, głównie przez inwestowanie w nieruchomości.

Anonimowe zakupy

Wiele postaci pojawiających się w aferze od dawna podejrzewanych było o sekretne gromadzenie majątku. Na przykład rządząca Azerbejdżanem rodzina Alijewów, według informacji uzyskanych z Pandora Papers, przez spółkę zarejestrowaną na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych zakupiła w Londynie nieruchomości za łączną sumę 400 mln funtów. Co ciekawe, jedną z nich kupiła potem brytyjska rodzina królewska, której przedstawiciele tłumaczą się teraz w angielskich mediach, że nie znali tożsamości prawdziwych właścicieli.

W taki sam sposób miał obracać majątkiem Abdullah II, król Jordanii, zmagającej się od dekady z kryzysem gospodarczym, suszą i koniecznością utrzymania 1,3 mln uchodźców z Syrii. Monarcha poprzez fundusz z Wysp Dziewiczych kupił siedem nieruchomości w najlepszych dzielnicach Londynu, dom w Waszyngtonie oraz jedną z najwyżej wycenianych willi w kalifornijskim Maliku; łącznie wydał na to ok. 100 mln dolarów.

Pandora Papers stanowi także kolejny ślad skrzętnie ukrywanego majątku Władimira Putina. Oficjalnie zarabiający 150 tys. dolarów rocznie prezydent według Aleksieja Nawalnego jest „najbogatszym człowiekiem świata”. Dzięki ostatniemu wyciekowi dokumentów podążający łańcuchem spółek z Brytyjskich Wysp Dziewiczych dziennikarze wytropili, że warty 4 mln euro apartament w centrum Monako należy do Swietłany Kriwonogich, rzekomej kochanki Putina.

Nie dziwi obecność w Pandora Papers polityków z nękanej korupcją Afryki (są tam m.in. prezydenci: Gabonu – Ali Bongo, Kenii – Uhuru Kenyatta i Konga – Denis Sassom-Nguesso) i Azji (m.in. ministrowie z rządów Indii i Pakistanu, rodzina premiera Sri Lanki – Mahindy Rajapaksy). Afera zatacza ogromne kręgi w Ameryce Łacińskiej. Śledztwo w tej części świata prowadzi hiszpańska gazeta „El Pais”. Okazuje się, że trzech urzędujących prezydentów (Chile – Sebastian Pinera, Dominikany – Luis Abinader i Ekwadoru – Guillermo Lasso) oraz 11 byłych głów państw ukrywa swoje dochody w rajach podatkowych, podobnie jak brazylijski minister gospodarki Paulo Guedes oraz szef brazylijskiego banku centralnego Roberto Campos Neto. Co ciekawe, „El Pais” ujawnia, że swoje majątki przechowywali w rajach podatkowych także piosenkarz Julio Iglesias, piosenkarka Shakira czy trener Manchesteru City Pep Guardiola.

Obłudni politycy

Wymienieni politycy wielokrotnie oskarżani byli o posiadanie ukrytych bogactw, jednak pojawienie się kilku postaci w dokumentach Pandora Papers stanowi zaskoczenie. Na przykład ministra finansów Holandii. Wopke Hoekstra pomnażał majątek, inwestując poprzez spółki z Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Tuż przed wyborami parlamentarnymi na jaw wyszły też sekrety czeskiego premiera Andreja Babisa. Założył on sieć spółek na Wyspach Dziewiczych, przez które anonimowo zakupił wartą 17 mln dolarów rezydencję we francuskiej miejscowości Mougins koło Cannes. Zdaniem dziennikarzy skomplikowana struktura spółek miała na celu uniemożliwienie ustalenia prawdziwego właściciela willi. Babis i jego partia ANO 2011 zawsze stawiali na walkę z korupcją i potrzebę przejrzystości w polityce w pierwszym rzędzie swoich postulatów.

Ukraina zajmuje niechlubne pierwsze miejsce z największą liczbą polityków zdemaskowanych w Pandora Papers; jest ich aż 38. Zaskoczeniem była jednak obecność na tej liście prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, oficjalnie głoszącego deoligarchizację Ukrainy jako jeden z głównych celów prezydentury. 24 września Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła przedstawioną przez Zełenskiego ustawę deoligarchizacyjną. Tymczasem z Pandora Papers wynika, że ukraiński prezydent wraz z grupą najbliższych współpracowników z czasów kariery aktorskiej sam wyprowadza pieniądze poza Ukrainę. Zełenski ma posiadać udziały w kilku spółkach offshore zarejestrowanych w Belize, na Cyprze i Wyspach Dziewiczych. Co więcej, ukraińskie media twierdzą, że trafiały do nich pieniądze od oligarchy Ihora Kołomyjskiego, mówi się o 40 mln dolarów.

Inni europejscy politycy, których nazwiska przewijają się w tej aferze, to prezydent Cypru Nikos Anastasiadis, prezydent Czarnogóry Milo Djukanović, a także były król Hiszpanii Juan Carlos I, który miał posiadać udziały w funduszu zarejestrowanym w raju podatkowym na brytyjskiej wyspie Guernsey.

Pandora Papers w niekorzystnym świetle stawia także amerykańskiego prezydenta. Joe Biden regularnie wzywa do międzynarodowej współpracy w walce z unikaniem płacenia podatków przez miliarderów i wielkie korporacje. Tymczasem w jego własnym państwie niechlubną sławę miejsca do ukrywania majątków zdobywa stan Dakota Południowa. Obecnie obowiązujące tam ustawodawstwo pozwala na lokowanie pieniędzy w tzw. trustach – spółkach, z których nie trzeba odprowadzać podatku, a przede wszystkim nie trzeba ujawniać ich rzeczywistych właścicieli.

Londyńska pralnia

Z ujawnionych dokumentów wynika, że światowym centrum aktywności polityków ukrywających swój majątek jest Londyn. Korzystając ze spółek offshore, anonimowo lokują kapitał w londyńskie nieruchomości. Łącznie w Pandora Papers wspomnianych jest 1500 nieruchomości w Wielkiej Brytanii kupionych przez 716 spółek offshore. Oprócz wspomnianych już przywódców Jordanii i Azerbejdżanu, londyńskie domy poprzez spółki offshore nabyli m.in.: emir Kataru, prezydent Kenii czy rosyjscy oligarchowie objęci unijnymi sankcjami, na przykład Michaił Gucerijew, bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki. Brytyjski „The Guardian” szacuje, że nieruchomości w Londynie w anonimowym posiadaniu warte są 4 mld funtów. W 2016 r. ówczesny premier David Cameron zapowiadał stworzenie publicznego rejestru właścicieli nieruchomości w Wielkiej Brytanii, w 2018 r. pojawił się projekt ustawy na ten temat, ale nie podjęto nad nim dalszych prac.

Z Pandora Papers wyłania się ponury obraz brytyjskiej polityki i biznesu. W Londynie rozwinął się intratny biznes obsługi dyktatorów i objętych sankcjami oligarchów chcących inwestować w nieruchomości. Operacje w rajach podatkowych prowadzi wiele znaczących figur związanych zarówno z konserwatystami, jak i Partią Pracy. Mohamed Amersi, brytyjski biznesmen, hojny darczyńca torysów z regularnym dostępem do premiera Johnsona, poprzez spółki offshore kierował korupcyjnymi transakcjami między szwedzką firmą telekomunikacyjną Telia a Gulnarą Karimową, córką ówczesnego prezydenta Uzbekistanu Isloma Karimowa. Jonathan Aitken, minister skarbu w rządzie Johna Majora, za pośrednictwem spółek z Wysp Dziewiczych otrzymał 166 tys. funtów wynagrodzenia za działania PR-owe na rzecz prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa. Spółkę offshore na Wyspach Dziewiczych założył też wysokiej rangi działacz torysów Ben Elliott. Jeśli chodzi o drugą stronę sceny politycznej, w Pandora Papers pojawia się m.in. Tony Blair. Były premier kupił biurowiec w Londynie za pośrednictwem spółki z Wysp Dziewiczych, dzięki czemu uniknął zapłacenia 300 tys. funtów podatku.

Lokowanie majątku w rajach podatkowych bywa określane postępowaniem „zgodnym z literą prawa, ale niezgodnym z jego duchem”. Zdemaskowanych w aferze polityków nie czeka więc pociągnięcie do odpowiedzialności. Nieliczni, którzy zgodzili się skomentować aferę, nie mają sobie nic do zarzucenia. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.