Dokończona symfonia

Tomasz Rożek

|

GN 41/2021

Dokończona symfonia

Gdy zmarły 200 lat temu kompozytor zostawia niedokończoną symfonię, wcale nie trzeba się domyślać jej ciągu dalszego. Można oczywiście zatrudnić zdolnych kompozytorów, ale czy oni nie włożą w proces komponowania zbyt dużej cząstki siebie? No chyba żeby poprosić kogoś, kto „cząstki siebie” nie ma wcale.

Ludwig van Beethoven może wcale nie jest niezastąpiony. Jego X Symfonię, którą zwykło się nazywać „Niedokończoną”, uzupełniono. Po to, by nie było zarzutów, że zrobił to ktoś, kto ma własne gusty, własne muzyczne intuicje i preferencje, zatrudniono do dokończenia „Niedokończonej” algorytmy. Te najpierw uczono Beethovena. Uczenie sztucznej inteligencji polega na podawaniu jej informacji. Ale rolą algorytmu nie jest kopiowanie ich, tylko wyszukiwanie w nich wzorców. Kopiowanie to proces prosty, ale przecież kompozytorzy (zwykle) nie kopiowali, tylko tworzyli. Proces twórczy nie dzieje się jednak w próżni, nie jest oderwany od stylu epoki (a czasami nawet miejsca), od preferencji i wrażliwości (a czasami pewnie także drogi życiowej i intuicji) kompozytora. Te wzorce właśnie ma za zadanie odgadnąć algorytm sztucznie inteligentny. Czy poprawnie odgaduje? Tego się nie dowiemy, Symfonia X „Niedokończona” jest niedokończona, nie wiemy, jak by brzmiała, gdyby było inaczej.

Wcześniej odpowiednio wytrenowane algorytmy kończyły dzieła Gustava Mahlera i Franza Schuberta, wielokrotnie kończyły także obrazy znanych mistrzów. Czasami nawet je przerabiały; bywało, że „studiując” styl kogoś konkretnego, tworzyły zupełnie nowe dzieła. Kilka dni temu na Festiwalu Beethovenowskim zaprezentowano X Symfonię już nie „Niedokończoną”. Czy niewprawne ucho będzie w stanie wychwycić pierwszą nutę, która nie została już napisana przez wielkiego mistrza? Nie sądzę, myślę, że to, co stworzyła sztuczna inteligencja, jest nieodróżnialne od tego, co stworzył człowiek. Ba, może się okazać, że jej wytwory są lepsze niż te ludzkie. W sumie po to ją budujemy, po to ją trenujemy, żeby nas wyręczała, żeby w konkretnych działaniach była lepsza od nas. Skoro już dzisiaj potrafi lepiej niż najlepsi lekarze znajdować pierwsze ślady komórek nowotworowych na zdjęciach tomograficznych, dlaczego nie miałaby potrafić dokończyć symfonii?

W ciekawych czasach żyjemy. Będąc na koncercie w filharmonii, nie możemy być pewni, czy słuchamy dzieła mistrza, czy dzieła szeregu zer i jedynek.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.