Rozklekotany system

GN 38/2021

publikacja 23.09.2021 00:00

– Potrzebne są zbiorowe układy pracy – uważa prof. Andrzej Zybała z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej.

Prof. Andrzej Zybała jest politologiem. Zajmuje się m.in. rynkiem pracy i polityką społeczną. Prof. Andrzej Zybała jest politologiem. Zajmuje się m.in. rynkiem pracy i polityką społeczną.
Krzysztof żuczkowski /Forum

Jakub Jałowiczor: Czy żądania stawiane przez protestujących pracowników ochrony zdrowia są realne?

Prof. Andrzej Zybała: Postulaty płacowe wydają się kosztowne. Rząd wyliczył je na wielką kwotę, choć protestujący nie sformułowali bardzo konkretnych żądań, mówią o średniej europejskiej, którą trudno policzyć. Jeśli zatem chodzi o płace, mamy mgławicę po jednej i po drugiej stronie. Generalnie środowisko zawodów medycznych domaga się wyższych płac, w niektórych zawodach medycznych są one skandalicznie niskie, jak w przypadku ratowników medycznych (poniżej 4 tys. brutto przy pracy w nadgodzinach). Problemem jest to, że nie mamy precyzyjnych informacji o wynagrodzeniach w tym sektorze. Zawodów medycznych jest mnóstwo. Jesteśmy przyzwyczajeni, że w szpitalu pracują lekarze i pielęgniarki, a teraz można powiedzieć, że to już mniejszościowe zawody. Są analitycy medyczni, terapeuci, operatorzy technologii medycznych.

Dlaczego nie mamy jasnej informacji o zarobkach?

Bo nie dochodzi do zawarcia sektorowych układów zbiorowych pracy między przedstawicielami pracujących a pracodawcami z placówek zdrowia. Gdyby były, to określałyby dochody na poszczególnych stanowiskach, jak to jest np. w przypadku górników. Natomiast jest tylko ustawa o płacy minimalnej w systemie zdrowia (płaca powstaje jako pomnożenie średniej pensji krajowej przez określony współczynnik. Najwyższy współczynnik – 1,27 – mają lekarze specjaliści, co daje im 6 246 zł brutto). Zadziwiające jest to, że ratownicy nie zostali nią objęci. Ponadto znaczna część pracowników systemu pracuje na podstawie różnego typu umów cywilnoprawnych, rozliczeń na faktury itp. To dramat, że nie ma układów w służbie zdrowia. Tym samym nie możemy w niej mieć ładu. W prasie czytałem o lekarzu deklarującym zarobki rzędu 25 tys. zł miesięcznie i oczekującym podwyżki – ale są też lekarze, którzy zarabiają ok. 5 tys. zł. Niskie zarobki mają wspomniani ratownicy, ale także szereg innych grup. W obecnej atmosferze chaosu nie mamy realnego obrazu płac. Ich wysokość jest często wynikiem zdolności nacisku pielęgniarek i lekarzy na dyrektorów – ci podnoszą pensje wtedy, kiedy muszą, bo inaczej placówka zostałaby zamknięta. Nie da się zarządzać systemem, kiedy nie mamy obrazu w tak fundamentalnej dziedzinie.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.