Owoce muszą dojrzewać

GN 37/2021

publikacja 16.09.2021 00:00

O zbliżającym się synodzie, który papież Franciszek przekształcił w drogę, mówi Aleksander Bańka.

Owoce muszą dojrzewać henryk przondziono /foto gość

Szymon Babuchowski: Znalazłeś się w gronie dziesięciu europejskich delegatów na otwarcie procesu synodalnego. Jak się czuje „jeden z dziesięciu”?

Aleksander Bańka: Na pewno jestem podekscytowany i mam poczucie misji, ale nie jest to zupełnie proste i lekkie doświadczenie. Oczywiście cieszę się i jestem zaszczycony, że biskupi zdecydowali, żeby wysłać mnie do Rzymu. Mam jednak świadomość, że to duża odpowiedzialność.

Domyślasz się klucza, według którego padło na Ciebie?

To jest trochę przede mną zakryte. Po prostu pewnego popołudnia zadzwonił do mnie bp Adrian Galbas, jako przewodniczący Rady ds. Apostolstwa Świeckich przy Konferencji Episkopatu Polski, i złożył taką propozycję w imieniu episkopatu. Wiem też, że taka była wola papieża Franciszka, żeby Polskę reprezentowała osoba świecka.

Na czym będzie polegało Twoje zadanie?

Mam słuchać tego, co Ojciec Święty będzie miał do przekazania. Potem przedłożę z tego sprawozdanie biskupom. Co będzie się działo dalej, tego jeszcze nie wiem. Pewnie biskupi zdecydują, czy będę jakoś przydatny w dalszych pracach synodalnych. W Rzymie będzie też pewnie okazja do tego, żeby spotkać się w tej grupie dziesięciu przedstawicieli Europy. Być może na szczeblu wewnętrznych konsultacji padną pomysły, które potem będzie można wdrożyć w życie.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.