Prymas i kobiety

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 11.09.2021 08:00

Części duchownych zdarza się traktować kobiety, świeckie czy tym bardziej zakonnice, w sposób na który nigdy nie pozwoliliby sobie wobec mężczyzn. Prymas Wyszyński traktował kobiety z szacunkiem, bez męskiej wyższości. Bez pewnej pobłażliwości, czasem ironii, jakiejś próby deprecjacji osoby, wynikającej tylko z faktu, że jest kobietą - mówi Ewa K. Czaczkowska.

Prymas i kobiety Kard. Wyszyński i Maria Okońska YT

Jarosław Dudała: Kard. Stefan Wyszyński nie był protekcjonalny wobec kobiet, co niestety zdarza się wielu duchownym – napisała Pani w książce pt. "Prymas Wyszyński. Wiara. Nadzieja. Miłość".

Ewa K. Czaczkowska: Prymas traktował kobiety z szacunkiem, bez męskiej wyższości. Bez pewnej pobłażliwości, czasem ironii, jakiejś próby deprecjacji osoby, wynikającej tylko z faktu, że jest kobietą. Niestety, jeszcze dziś części duchownych zdarza się traktować kobiety, świeckie czy tym bardziej zakonnice,  w sposób na który nigdy nie pozwoliliby sobie wobec mężczyzn. To zdanie w książce napisałam na podstawie nie tylko własnych doświadczeń czy obserwacji, ale rozmów z wieloma kobietami, także dziennikarkami.

A prymas nie był protekcjonalny, mówią o tym świadkowie jego życia, mówią jego kazania, a także dziennik pro memoria. Nie znalazłam w nim zdania – a pisał codziennie przez kilkadziesiąt lat –  w którym byłby wobec jakiejś kobiety protekcjonalny.

Prymas mówił księżom o obowiązku traktowania kobiet "bez tych przekąsów, których tak niekiedy pełna jest nasza praktyka duszpasterska"

Bez przekąsów – to znaczy: bez żartów, ironii, poniżania, bez traktowania kobiet z góry. Prymas o takich zachowaniach wiedział i księży upominał. Ten cytat pochodzi z roku 1957. Smutne to, że wtedy, ale i dziś, trzeba przypominać o równości w godności kobiet i mężczyzn, których oboje Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo.

Być może łatwiej jest ludziom Kościoła zdobyć się na drobne gesty kurtuazji wobec kobiet wykonujących prace służebne. Trudniej jest współpracować z poliglotką, która ma dwa doktoraty. Taką jak Maria Winowska. Ona prowadziła nieformalny sekretariat kard. Wyszyńskiego w Paryżu. Prymas zlecał jej delikatne misje dyplomatyczne w najbliższym otoczeniu papieża czy w episkopatach Francji i Niemiec. To wymagało czegoś więcej niż ogólnikowe uznanie dla tzw. geniuszu kobiety.

Bez wątpienia Maria Winowska była kobietą wyjątkową, wielkiego formatu. I prymas to uznawał. Przez kilkadziesiąt lat korzystał z jej rad, opinii,  jej intelektu, jej pracy. A ona wiernie mu służyła.

"Służyła" - to bardzo źle brzmi w uszach współczesnych kobiet.

Ma pan rację. Ona służyła z oddaniem  Bogu i Kościołowi, którego przedstawicielem był prymas.

Często przytacza się fragment zapisków kard. Wyszyńskiego, który pisze, że mężczyzna (także ksiądz czy biskup) powinien wstać, kiedy do pokoju wchodzi kobieta – czy to zakonna przełożona, czy siostra, która po prostu pali w piecu. Może jednak łatwiej jest i mniej kosztuje zachować się tak wobec prostej zakonnicy, a trudniej jest uznać się za partnera i okazać szacunek, zaufanie kobiecie, która swobodnie porusza się w episkopatach paru krajów?

Coraz rzadziej obserwuję, żeby mężczyzna wstawał, gdy wchodzi kobieta.  Ale ma pan rację: wstać jest łatwiej niż okazać szacunek w czynie poprzez na przykład uznanie kompetencji kobiet. I w słowie, czyli  bez tych przekąsów, żartów, publicznej uszczypliwości, na którą nie pozwolono by sobie, gdyby rzecz dotyczyła mężczyzn.

Kiedyś Maria Winowska w prywatnej rozmowie z prymasem ujęła się za abp. Józefem Gawliną, którego kardynał publicznie skrytykował. To wzbudziło jeszcze większy respekt kardynała dla Winowskiej. Potrafił przyjąć jej krytykę. Co więcej, zapewnił o swoim zaufaniu. To naprawdę rzadkość.

Nie wiem, czy potrzebnie się ujęła za abp. Gawliną. On był człowiekiem odważnym, przebojowym, o olbrzymim temperamencie polemicznym. A nawet politycznym.

I w podtekście publicznej uwagi prymasa miała kryć się polityka, a konkretnie to, że abp Gawlina, mieszkający w Rzymie, a zatem z daleka obserwujący życie w Polsce, krytykował podpisanie Porozumienia w 1950 roku.

Pomówmy jeszcze o Marii Okońskiej, współzałożycielce Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Czasami dystans do kobiet czy świeckich bierze się w Kościele z pewnego braku zaufania. Tymczasem to Okońska i jej współpracowniczki z instytutu pozostały wierne prymasowi po jego uwięzieniu, gdy episkopat publicznie się od niego zdystansował. "Bóg zabrał mi kapłanów, zostawił kobiety" – pisał kard. Wyszyński.

Internowanie było czasem próby dla relacji prymasa i rodzącego się świeckiego instytutu życia konsekrowanego, tzw.  grupy Ósemka. One nie tylko modliły się za niego, wysyłały do miejsc uwięzienia znaki pamięci, ale za prymasa były gotowe oddać życie. Kto inny był gotów na to? Prymas miał przekonanie, że spotkanie z kobietami z grupy Ósemka w czasie wojny nie było przypadkowe. Wierzył, że są takie drogi Boże, które krzyżują się wbrew ludzkiej woli. I tak było tym razem. Prymas odegrał w życiu tej grypy ogromną rolę m.in. współtworzył statut Instytutu, określał charyzmat grupy, ale i jego prymasostwo – powiedzmy szczerze – bez nich byłoby inne.

Maria Okońska - Kobieta spełniona w Maryi Królowej Polski, skrót filmu
Muzeum Archidiecezji Warszawskiej

Mało się mówi o wpływie Ósemki na linię duszpasterską prymasa. A to się zaczęło jeszcze w czasie wojny. Ideą grupy było odbudować zniszczone w czasie wojny morale narodu poprzez odrodzenie moralne kobiet. Służyć temu miały "miasta kobiet", w których odbywałaby się ich formacja. Po powrocie  do swoich środowisk kobiety miały odradzać społeczeństwo. Ze względu na zmianę ustrojową pomysł „miast kobiet” upadł, ale nie sama idea. Odrodzenie duchowe i moralne prymas zaproponował Polakom w Wielkiej Nowennie i miało się ono dokonać przez jedną kobietę – Matkę Bożą. A pomysł po peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej był właśnie pań z Instytutu. Pisze o tym prymas w swym dzienniku. On się na początku zastanawiał, podchodził trochę z rezerwą, ale w końcu się zdecydował. I to nie był jedyny pomysł duszpasterski grupy Ósemka.

Porozmawiajmy o tej "rezerwie". Prymas pisze w innym miejscu, że w relacji do Ósemki popełnił wiele błędów. Wprost pisze w tym kontekście o "jakiejś ostrożności i rezerwie" wobec tych kobiet i ich inicjatywy. Przyznaje, że zwykle miał tę rezerwę także wobec innych inicjatyw, które miały odpowiadać na tzw. znaki czasu. Jednak – jak zauważył – wiara tych kobiet i ich modlitwa pokonały jego opory. "Może właśnie przez to – pisał –– moja postawa kapłańska i doświadczenie pastoralne zostały wybitnie rozszerzone i powiększone."

Właśnie! Kontakt z tą grupa kobiet poszerzył prymasa widzenie Kościoła. Bo Kościół nie jest ograniczony do duchowieństwa czy do mężczyzn, gdyż  jak mówił ks. Wyszyńskiemu jego ojciec duchowy ks. Władysław Korniłowicz: nie ma Kościoła mężczyzn czy Kościoła kobiet; jest jeden Kościół – Chrystusowy. Trzeba widzieć cały Kościół, w sensie różnych grup, słuchać ich, bo być może tam zrodzą się najlepsze pomysły ewangelizacyjne, tam najlepiej odczytane zostaną znaki czasu. Myślę, że wciąż w Kościele brakuje nam zaufania do kobiet, ale generalnie jeszcze do świeckich, a przecież wszyscy mamy misję apostolską.

W tym kierunku idzie opublikowany właśnie Dokument Przygotowawczy XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.

Tak, zawarte w nim proste przecież i bardzo konkretne pytania mogą poruszyć wspólnoty, ożywić je i zespolić, pod warunkiem, że będzie szukanie uczciwych, nie zdawkowych, administracyjnych odpowiedzi.

Prymas i kobiety dr Ewa K. Czaczkowska – historyk, dziennikarka, pisarka.  Adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, dyrektor Biura Komunikacji i Promocji UKSW, członek Zespołu Redakcyjnego dzienników prymasa S. Wyszyńskiego Pro memoria. Uczestniczyła w opracowaniu Positio w procesie beatyfikacyjnym prymasa S. Wyszyńskiego. Przez ponad 20 lat dziennikarka „Rzeczpospolitej”.
Autorka książek, m.in. „Kardynał Wyszyński. Biografia”, „Prymas Wyszyński. Wiara, nadzieja, miłość”, „Święta Faustyna. Biografia”,„Ksiądz Jerzy Popiełuszko” (wspólnie z Tomaszem Wiścickim), „Mistyczki. Historie kobiet wybranych”, „Cuda św. Faustyny”, „Papież, który uwierzył” oraz książek dla dzieci m.in. „Bajki mariackie”, „Święta Faustyna i miłosierdzie Boże”, „Będziesz miłował…Krótka historia życia Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski”.
Laureatka m.in. pierwszej edycji nagrody dziennikarskiej im. bp J. Chrapka „Ślad”, oraz czterech Feniksów – nagrody Wydawców Katolickich. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Omawiana w rozmowie książka dostępna w naszym sklepie internetowym: sklep.gosc.pl