Powrót wielkiej czwórki

Szymon Babuchowski

|

GN 36/2021

publikacja 09.09.2021 00:00

Po 39 latach przerwy mamy w końcu nowe piosenki Abby. Rewolucji nie ma, za to zapowiada się powrót w starym, dobrym stylu.

W pierwszym rzędzie od lewej Anni-Frid Lyngstad i  Agnetha Fältskog. Z tyłu od lewej Benny Anderson i Björn Ulvaeus. W pierwszym rzędzie od lewej Anni-Frid Lyngstad i  Agnetha Fältskog. Z tyłu od lewej Benny Anderson i Björn Ulvaeus.
AP Photo/east news

Abba wraca – ta wiadomość już ponad trzy lata temu zelektryzowała fanów szwedzkiej grupy. Zapowiedziano wówczas premierę dwóch zupełnie nowych piosenek, zwiastujących trasę koncertową… hologramów Abby. Ze względu na problemy techniczne, a następnie także z powodu pandemii projekt był jednak ciągle opóźniany. Za to liczba nowych utworów w kolejnych obietnicach rosła. Czy uzbiera się z nich cała płyta? Takie pytanie zadawali sobie wszyscy oczekujący na tajemnicze wydarzenie, które zespół zaanonsował na swojej stronie jako „Abba Voyage”, podając konkretną datę premiery: 2 września 2021 r. Dziś znamy już odpowiedź.

Tajemnica dobrych piosenek

Dlaczego zespół, który istniał przez zaledwie 10 lat, a przez następnych 39 nie wypuścił żadnego nowego nagrania, ciągle budzi takie emocje? Odpowiedź tkwi właśnie w tej jednej dekadzie, latach 1972–1982, które pod względem artystycznym okazały się niezwykle płodne. Abba w krótkim czasie zasypała świat swoimi przebojami, z których niemal każdy był małym arcydziełem muzyki pop. „Ring Ring”, „Waterloo”, „I Do, I Do, I Do, I Do, I Do”, „SOS”, „Mamma Mia”, „Fernando”, „Dancing Queen”, „Money, Money, Money”, „Take a Chance on Me”, „Voulez-Vous”, „I Have a Dream”, „The Winner Takes It All”, „Thank You for the Music” – oto, wcale nie pełna, lista największych hitów szwedzkiej grupy.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.