W szkicowniku Norwida

Szymon Babuchowski

|

GN 34/2021

publikacja 26.08.2021 00:00

Malował, projektował grafiki, rzeźbił, ale przede wszystkim nieustannie szkicował. Twierdził, że „żaden fotograf nie zastąpi prawdziwego szkicu”. Plastyczną twórczość Norwida możemy teraz lepiej poznać dzięki przepięknie wydanemu albumowi „Wierny-portret”.

Cyprian Norwid 
Wierny-portret
Pewne Wydawnictwo
Kielce 2021
ss. 240 Cyprian Norwid Wierny-portret Pewne Wydawnictwo Kielce 2021 ss. 240

Choć literackie dzieła Cypriana Kamila Norwida, wydobyte głównie z rękopisów, zostały skrzętnie zebrane i opracowane w jedenastu tomach, o jego twórczości plastycznej wiedzieliśmy dotąd zdecydowanie mniej. Album „Wierny-portret”, który właśnie się ukazał, prezentujący dwieście prac z liczącej około dwóch tysięcy pozycji spuścizny plastycznej, jest pierwszym tak obszernym wyborem tej części dzieła wybitnego artysty.

Karteczki i złamki

Trzeba przyznać, że trudno o lepszy sposób uczczenia 200. rocznicy urodzin Norwida. Od strony edytorskiej album jest prawdziwym majstersztykiem. Oprawa, papier, jakość reprodukcji – wszystko to sprawia, że książkę bierze się do ręki z wielką przyjemnością. Jednak jej największą wartość stanowi wybór prac – reprezentatywny dla Norwidowego dzieła, odzwierciedlający rzeczywiste proporcje między uprawianymi przez artystę dziedzinami sztuki, a do tego uporządkowany pod względem chronologicznym. Dzięki temu otrzymujemy prawdziwie „Wierny-portret” Cypriana Kamila Norwida – portret, dodajmy, dynamiczny, kartkując bowiem stronice albumu, uświadamiamy sobie, jak twórczość ta dojrzewała wraz z artystą. Trudno zresztą się temu dziwić, skoro główną część publikacji otwiera satyryczny rysunek wykonany przez 16-letniego Cypriana w czasach, kiedy dopiero rozpoczynał naukę w prywatnej szkole malarskiej Aleksandra Kokulara, zamykają zaś akwarele namalowane przez starszego o 45 lat lokatora Zakładu św. Kazimierza – przytułku dla polskich weteranów i sierot prowadzonego przez siostry szarytki w podparyskim Ivry.

Autorka tego znakomitego opracowania, dr Edyta Chlebowska, historyk sztuki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, stara się mimo wszystko wydobyć te cechy, które są charakterystyczne dla całej plastycznej twórczości Norwida. Zwraca więc przede wszystkim uwagę na jego zamiłowanie do szkicu, które zresztą nieuchronnie uwidacznia się w proporcjach zachowanych dzieł – drobne szkice i studia akwarelowe stanowią ponad 90 procent tej spuścizny. Chlebowska podkreśla przy tym, że szkic nie jest przez Norwida traktowany jako „etap pośredni, przygotowawczy do jakiegoś pełniejszego, bardziej skończonego dzieła, lecz jako autonomiczna forma wypowiedzi artystycznej”. Dowodzi tego także zacytowana jako motto wstępu wypowiedź samego Norwida, stanowiąca rodzaj artystycznego credo: „Prawdziwych szkiców robić nie można umyślnie – one się same narzucają. Odpycha się je piórem lub ołówkiem i zostaje ślad, notatka, szkic. Są to dlatego zazwyczaj karteczki i złamki, które żadnej rzeczowej wartości nie mają. (...) Atoli, żaden fotograf nie zastąpi prawdziwego szkicu”.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.