Najważniejsze jest pojednanie

GN 34/2021

publikacja 26.08.2021 00:00

Podczas rekolekcji małżonkowie przyjmują siebie wzajemnie, jak grzesznik, który kocha drugiego grzesznika – mówi o. Laurent Fabre, twórca Chemin Neuf.

Ojciec Laurent Fabre. Ojciec Laurent Fabre.
tomasz gołąb /foto gość

Jakub Jałowiczor: Czy prawie 50 lat temu, kiedy w Lyonie grupa ludzi zbierała się na modlitwie uwielbieniowej, spodziewał się Ksiądz, że to jest początek czegoś większego?

o. Laurent Fabre:
Przez 30 lat byłem jezuitą i potem 30 lat przeżyłem w Chemin Neuf. Miałem szansę widzieć początek odnowy charyzmatycznej w Europie. Widziałem, że niektóre wspólnoty były bardzo ciężko doświadczane, ale we Francji nasi biskupi dobrze nas przyjęli. Biskup Lyonu, który jednocześnie był przewodniczącym Konferencji Episkopatu Francji, rozumiał, co przeżywamy. Czuliśmy zaufanie Kościoła. Jan Paweł II, Benedykt XVI i obecny papież – oni wszyscy powtórzyli, że praca na rzecz ekumenizmu to nieodwołalna i definitywna decyzja Kościoła. To ważne dla nas. Jezus przed śmiercią modlił się do Ojca: aby byli jedno, żeby świat uwierzył. Nasze podziały to główna przeszkoda dla ewangelizacji.

Co jest głównym charyzmatem Chemin Neuf?

Jedność. Nie chodzi tylko o jedność katolików z protestantami, ale też o jedność rodziny. Co roku w 50 krajach organizujemy sesje małżeństw. W Mistowie tworzymy piękny dom rekolekcyjny, który z kolei ma pomagać ludziom odnaleźć jedność wewnętrzną.

Co mówicie małżonkom podczas sesji?

Nazywamy te rekolekcje Kana, bo pierwszy publiczny cud Jezusa wydarzył się na weselu w Kanie Galilejskiej. Tłumaczymy parom, że najlepsze wino ich małżeństwa to nie jest coś, co mają za sobą, ale to, co jest teraz. Dajemy ludziom nadzieję, nawet jeśli żyją w małżeństwie od wielu lat, kiedy mają wiele dzieci. Kiedy Matka Jezusa powiedziała, że nie mają już wina i wydarzył się cud, komentowano: zachowali najlepsze wino na koniec. Ja, który jestem celibatariuszem, animowałem pierwsze trzy sesje Kana, teraz robią to małżeństwa. Pierwsze małżeństwo, z którym zaczęliśmy sesje, miało 9 dzieci. Małżonkowie powiedzieli sobie, że potrzebują rekolekcji we dwoje. Zostawili dzieci na tydzień i pojechali. Wracają w niedzielę. Ich najstarszy syn, Didier, pyta: „Czujemy, że przeżyliście ważny tydzień, podzielcie się tym”. Ojciec patrzy na dzieci i mówi: „Wasza mama i ja powiedzieliśmy sobie rzeczy, których nigdy wcześniej sobie nie mówiliśmy, przyjęliśmy się wzajemnie jako ubogi, który kocha drugiego ubogiego”. To jest doświadczenie Kany. Przyjmujemy siebie nawzajem jako słabi grzesznicy, w prawdzie, przebaczeniu, pojednaniu. Od tamtej pory wszędzie robimy sesje Kana. Wiele par przełamało dzięki nim kryzysy, wróciło do siebie po czasie separacji.

Dostępne jest 89% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.