"Jakie to straszne miejsce"

Aleksandra Pietryga, PAP

publikacja 25.08.2021 10:00

Zmarła Alina Dąbrowska, była więźniarka pięciu obozów, w tym Auschwitz. Miała 98 lat.

"Jakie to straszne miejsce" Alina Dąbrowska, była więźniarka KL Auschwitz-Birkenau, wraz z córką Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Alina Dąbrowska była więźniem obozów KL Auschwitz, Ravensbrück, Malchow, Buchenwald i Leipzig; przeżyła dwa Marsze Śmierci. O śmierci mamy poinformowały córki pani Dąbrowskiej.

Do KL Auschwitz Dąbrowska trafiła w maju 1943 r. jako 20-letnia dziewczyna, członkini organizacji konspiracyjnej Szare Szeregi w Pabianicach. W obozie pracowała m.in. jako sztubowa, czyli sprzątaczka w jednym z baraków. Była poddana również pseudomedycznym eksperymentom doktora Mengele.

Przeczytaj także: Zrozumieć ból człowieka

7 października 1944 r. w KL Auschwitz II-Birkenau była świadkiem buntu Żydów i podpalenia przez nich krematorium. W styczniu 1945 r. została ewakuowana do KL Ravensbrück, a następnie do podobozu Malchow. W sumie przeżyła jeszcze dwa - Buchenwald i Leipzig, a także dwa Marsze Śmierci.

Sam marsz nie stanowił najgorszego wydarzenia. Szło się, było zimno, spaliśmy w stodołach, jechaliśmy otwartymi wagonami. Było potwornie zimno. Najstraszniejszy był jednak głód w Ravensbrueck. Nie byłyśmy tam mile widziane. Nazywano nas "bandą z Oświęcimia". Jeżeli w południe nie poszłam z miską i siłą, narażając się pobicie kijem, nie zabrałam z kotła choć trochę zupy, to nie miałam co jeść.

We wspomnieniowej książce "Wiem, jak wygląda piekło" Dąbrowska relacjonuje wstrząsające losy więźniów i więźniarek obozowych. "Zawsze starałam się żyć dziś, danego dnia - opowiadała kiedyś w wywiadzie. - Pracowałam, miałam męża, dzieci - to były sprawy najważniejsze, a przeszłość była z boku".

Kiedy starsza córka pani Aliny miała 13 lat, pojechały razem do Oświęcimia. "To było dla mnie wstrząsające. Jak zobaczyłam te bloki, to muszę powiedzieć, że ja wtedy wcale nie widziałam tych bloków, tylko te żydowskie dzieci idące do gazu. Tych Cyganów krzyczących, liczne bloki i baraki. To było dla mnie tak wstrząsające, że byłam jak sparaliżowana. Od tamtego czasu, przez kilkanaście lat tam nie pojechałam...".

Przeżyłam różne momenty. Selekcje! Stojąc nie wiedziałam, czy zostanę wybrana do pracy, czy do gazu. Wciąż mam przed oczyma ten straszny widok wielkich transportów idących do gazu. Gdy nie było miejsca w krematorium, czekali na łąkach. Półżywi. A ja na to wszystko patrzyłam...

Książka "Wiem, jak wygląda piekło" zdumiewa ilością pamiątek, jakie autorce udało się przechować - zdjęcia, korespondencja. "Przeniosłam listy przez te wszystkie obozy - opowiadała Alina Dąbrowska - Nosiłam to, w ubraniach, zrobiłam specjalne kieszenie, na agrafki i to miałam przy sobie, ze wszystkim. Muszę powiedzieć, że miałam jeszcze więcej, ale w pewnym momencie ktoś mi to zabrał. A ja z tym nieomal spałam przez wiele miesięcy. Na szczęście nie było tam żadnej rewizji osobistej. Papiery to każdy mógł mieć. Papiery nie były groźne, więc nie przeszkadzali".

Jako uczennica w szkole wybrała język niemiecki i, jak mówiła, to uratowało jej życie. "To było ważne w każdej rozmowie z Niemcami: umiałam mówić prawidłowo i rozumiałam, co oni mówią. Robiąc przegląd mojego życia, uznałam po latach, że znajomość tego języka była dla mnie ważną sprawą, niezbędną do przeżycia".

Na duchu podtrzymywała mnie chęć życia, która była niezależna ode mnie. Były momenty, gdy wydawało mi się, że już nie wytrzymam, ale wytrwałam.

W książce Alina Dąbrowska wspomina, że jedna blokowa, Polka, była niezwykle okrutną kobietą. " To była moja pierwsza blokowa. I jak jest się jest tak jak ja, na początku, to się myśli, że wszyscy są tacy. Potem poznałam inne blokowe, które były łagodniejsze. Bardzo często Żydówki były blokowymi, nie wiem, dlaczego, ale były".

Książka pani Dąbrowskiej nosi bez wątpienia poruszający tytuł. "To były moje własne słowa - przyznawała autorka. - Kiedy weszłam do tego baraku i zobaczyłam te setki kobiet, krzyczących, bez włosów, jedna niemal na drugiej siedziała, to wtedy powiedziałam: "Tak musi wyglądać piekło". Ten blok numer siedem tak właśnie wyglądał, to było piekło..."