Pijany Bogiem

Nowy numer 32/2021

publikacja 12.08.2021 00:00

O zapomnianym w Polsce świętym – Jacku Odrowążu, którego nosiło po świecie ze względu na Chrystusa, mówi ks. Arkadiusz Nocoń, pracownik Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

Pijany Bogiem MAREK PIEKARA /foto gość

Ks. Rafał Skitek: Dobrze zna Ksiądz św. Jacka?

Ks. Arkadiusz Nocoń: Jest mi bardzo bliski. Jeszcze kilkanaście lat temu nie zdawałem sobie sprawy, że święty może stać się przyjacielem człowieka. Że może mu towarzyszyć. A moja przygoda z nim trwa już 15 lat. I wraz z upływem lat staje się coraz bardziej fascynująca, zgodnie z przepisem Alfreda Hitchcocka na dobry film: „Najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie ma cały czas rosnąć” (śmiech), bo mnie wciąż się wydaje, że to dopiero początek drogi. Co rusz odkrywam nowe rzeczy związane ze św. Jackiem. To dzięki niemu zacząłem interesować się historią średniowiecza, manieryzmem w sztuce, ikonografią, itp. Bardzo wiele mu zawdzięczam.

Wcześniej jednak nie był Ksiądz do niego przywiązany. To biskup Księdza kilkakrotnie prosił, by Ksiądz się nim zajął.

To prawda. Zacznę od tego, że mimo iż św. Jacek był patronem mojego rocznika w seminarium (formowałem się w gmachu, w którym kiedyś znajdowało się Niższe Seminarium Duchowne św. Jacka), wiedziałem o nim niewiele. Nie miał żadnego przełożenia na moje życie. Co roku 17 sierpnia, w jego liturgiczne wspomnienie, otwierałem brewiarz, odmawiałem stosowne modlitwy i w zasadzie to wszystko. Rzeczywiście, o to, bym zajął się świętym Jackiem, poprosił mnie mój ówczesny ordynariusz abp Damian Zimoń. Powiedział mi: „Zbliża się rocznica 750. rocznicy śmierci świętego Jacka, trzeba go uczcić, wymyśl coś”. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny, bo św. Jacek to najpiękniejsza przygoda mojego życia.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.