Z prawdziwej ziemi

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 32/2021 Otwarte

publikacja 12.08.2021 00:00

Niby zupełnie przez przypadek, ot tak, na chybił trafił, wpadł mi w ręce tekst sprzed lat, a mianowicie przemówienie Jana Pawła II do jego Rady do spraw Środków Społecznego Przekazu.

Z prawdziwej ziemi

Ponad 22 lata temu tenże święty papież stwierdził: „Istotnym aspektem współpracy między Kościołem a mediami jest refleksja etyczna, jaką proponuje Kościół, bez której świat środków społecznego przekazu, potencjalnie tak kreatywny, może zawierać i szerzyć destrukcyjne antywartości. Jest pocieszające, że po publikacji watykańskiego dokumentu »Etyka w reklamie« od ludzi mediów nadeszła sugestia, aby powstał podobny dokument, oferujący wskazówki etyczne w innych dziedzinach komunikacji społecznej. Presja kulturowa i finansowa w świecie mediów może niekiedy zamazywać wizję moralną, jaką powinny się one kierować. Zadanie to stanowi wyzwanie dla Papieskiej Rady. Ale jest to zadanie, które pozostaje w głębokiej zgodzie z zasadniczą misją Kościoła, jaką jest szerzenie Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym”. Zamazana wizja moralna? Destrukcyjne antywartości? W 1999 roku, gdy Jan Paweł II wypowiadał te słowa, media społecznościowe zaledwie raczkowały, a wielcy giganci mieli nadejść dopiero w XXI wieku. Cóż powiedzieć dzisiaj na te przestrogi papieża, gdy zamazana wizja moralna i destrukcyjne antywartości sięgają w nich szczytów absurdu? Zdjęcia, których nikt nie powinien robić, o oglądaniu nie wspominając, takie przedstawiające ludzki dramat, krew, śmierć? Drobiazg – ktoś zawsze ma przy sobie telefon komórkowy, a ekskluzywny post na stronie głównej przyciągnie tysiące. Wnioski wyprowadzone skądinąd, oparte bardziej na założonych z góry tezach, zwłaszcza takich „pod wydawcę”? Żaden problem – kłamstwo ma się dzisiaj świetnie. Szkoda, że wielu w nie wierzy.

Zapewne uważnego Czytelnika może zdziwić, iż numer wydany na uroczystość Wniebowzięcia rozpoczynam dość gorzkimi przemyśleniami, niemniej jednak „refleksja etyczna”, o której wspomniał Jan Paweł II, bardzo mnie zainspirowała. Odniosę ją do tej tajemnicy, która zawarta jest w dogmacie o wniebowzięciu: prawdy o człowieku (kobiecie o imieniu Maria) wyniesionym ponad innych ludzi ze względu na szczególną godność (Matki Bożej). To, co o Niej myślimy, piszemy, w co wierzymy, związane jest nierozłącznie z tą właśnie prawdą. A wierzymy, że uchroniona od zmazy grzechu pierworodnego została następnie z ciałem i duszą wzięta do nieba. Jedno wynika z drugiego. Trochę analogicznie jest z mówieniem o człowieku jako takim – jeśli gdzieś u podstaw zostanie popełniony jakiś błąd (mówi się o „błędzie antropologicznym”), to wszystkie wnioski następnie wyciągane z prawdą obiektywną wspólnego mają niewiele. Kiedy zaczyna się życie człowieka? Kiedy się kończy i kto może o tym decydować? Jaka jest, i czy w ogóle jest, granica wolności jednostki? To są zazwyczaj te podstawy, na których – przy fałszywych założeniach – łatwo zbudować chwiejne wieże. A takie w mediach (i nie tylko) stawia się ostatnio najchętniej. Świadomie piszę o tym w dniu, w którym wspominamy kierunek niebo. Z ziemi do niego najbliżej. Ale z prawdziwej ziemi. •