Piękne kadry z telefonu

Szymon Babuchowski

|

GN 31/2021

publikacja 05.08.2021 00:00

– Dajmy sobie czas na robienie zdjęć. Nie trzeba ich robić zbyt wiele. Ważniejsze jest przemyślenie tego, co chcemy przekazać – radzi Dominika Koszowska, najlepszy fotograf mobilny na świecie.

Piękne kadry z telefonu

Dwukrotnie zdobyła ten tytuł. Pierwszy raz przed dwoma laty – w prestiżowym konkursie Mobile Photography Awards. Teraz także międzynarodowa platforma One Eyeland, skupiająca największe autorytety w dziedzinie fotografii, przyznała jej pierwsze miejsce wśród fotografujących komórką. Za swoje zdjęcia Dominika Koszowska zdobyła 85 punktów, wyprzedzając laureata drugiej nagrody aż o 40 punktów.

Kadrowanie palcami

Samotny człowiek na ławce, wkomponowany w przestrzeń otaczającą katowicką siedzibę NOSPR-u. Zimne piękno nowoczesnej architektury i wpleciony w nie kawałek duszy. Albo to: pomarańczowy dziób kajaka przemierzającego mazurskie wody, a nad nim, wśród rozmazanych zieleni, ostra jak żyletka ważka, na której można policzyć wszystkie prążki. – Wiele razy słyszałam, że robię zdjęcia inne niż wszyscy, ale nie mam pojęcia, na czym ta inność polega. Może to kwestia patrzenia? – zastanawia się Dominika. – Kiedy byłam dzieckiem, dziadek zabierał mnie w plenery. Nie dawał mi aparatu do ręki, ale uczył kadrować palcami. To była moja pierwsza szkoła fotografii.

Dziadek Józef był człowiekiem wielu aktywności. Górnik i fryzjer, który malował, rysował, rzeźbił w węglu… Zmarł, kiedy Dominika miała 11 lat. Z odziedziczonym po nim aparatem, radziecką smieną, poszła wtedy do domu kultury w Katowicach-Ligocie. Tam zdobywała pierwsze samodzielne doświadczenia fotograficzne. – Pracowałam w czerni i bieli, bo kolorowe odczynniki były wtedy bardzo drogie – opowiada.

Później przyszło liceum, czasu na fotografowanie było coraz mniej. Aparat poszedł w kąt. W tym czasie Dominika poznała Romka, przyszłego męża, obecnie fotoreportera „Gościa Niedzielnego”. – Romek fotografował od dzieciństwa. Już w wieku 21 lat został przyjęty do pracy w Polskiej Agencji Prasowej. Otrzymywał wtedy dużo zleceń i nie miał czasu obrabiać zdjęć, dlatego często to ja się tym zajmowałam. Na jego fotografiach uczyłam się nie tylko edycji, ale także kadrowania i kompozycji. Później ukończyłam szkołę wizażu i stylizacji; z czasem zaczęłam też jeździć z mężem na sesje, na których wykorzystywałam zdobyte umiejętności. Czasami zajmowałam się także oświetleniem – wspomina Dominika.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.