Zamknięte z powodu wirusa

Jakub Jałowiczor

|

GN 30/2021

publikacja 29.07.2021 00:00

Ministerstwo Zdrowia walczy z teleporadami, które wprowadziło, a urzędy otwierają się albo zamykają przed petentami, kiedy chcą.

Zamknięte z powodu wirusa istockphoto

Klara z podwarszawskich Łomianek w maju kupiła samochód. Czas na złożenie w wydziale komunikacji dokumentów związanych z rejestracją to 30 dni od chwili zakupu. Urząd na Bielanach w Warszawie, gdzie Klara jest zameldowana, wymaga internetowych zapisów. Najbliższy wolny termin – za 30 dni. Sprawy nie da się załatwić telefonicznie ani przez internet, bo właściciel musi przynieść dotychczasowe rejestracje. Dla kogoś, kto kupił auto w Polsce, byłby to ostatni dzień ważności rejestracji. Samochód Klary był jednak sprowadzony z zagranicy i miał tzw. rejestracje wwozowe, ważne tylko przez tydzień. Przez kilka tygodni – między ostatnim dniem ważności tablic a wizytą w urzędzie – był zatem poza systemem. Nie wolno było nim jeździć – pod groźbą kary wynoszącej 1 tys. zł. Dwa miesiące później z identycznym problemem zderzył się brat Klary. Po sprowadzeniu auta z Holandii mógł w ciągu kilku dni załatwić obowiązkowy przegląd techniczny i zapłacić podatek akcyzowy (Urząd Skarbowy działał normalnie), ale wizytę w wydziale komunikacji wyznaczono za miesiąc. Spadająca liczba zachorowań i znoszenie niektórych obostrzeń między majem a lipcem nie zmieniło niczego w funkcjonowaniu urzędu.

Czasem słońce, czasem deszcz

W Gdyni dowód rejestracyjny można odebrać bez zapisów – dowiadujemy się od Agaty Grzegorczyk, rzecznik urzędu miasta. Według niej problemów nie powinno być też z uzyskaniem odpisu aktu stanu cywilnego, prawa jazdy i dowodu osobistego czy złożeniem wymeldowania.

– W ubiegłym tygodniu na prośbę mieszkańców uruchomiliśmy dwa stacjonarne stanowiska Wydziału Gospodarowania Nieruchomościami, do których nie trzeba się rejestrować ani wcześniej umawiać – dodaje A. Grzegorczyk.

Jak jest w innych miejscowościach? Jak się trafi. Pewne ograniczenia są wszędzie, a otwarcie bądź zamknięcie drzwi przed interesantami nie ma nic wspólnego z liczbą zachorowań w regionie (która zresztą w czerwcu i lipcu była w całym kraju niska). Pod koniec czerwca „Dziennik Gazeta Prawna” podawał, że Dolnośląski Urząd Pracy był zamknięty tak samo jak na początku pandemii, urząd gminy w Mińsku Mazowieckim zapisywał ludzi na konkretne godziny, ale też wpuszczał tych, którzy bez zapisu odczekali swoje, a prokuratury działają różnie w różnych miastach.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.