Droga ciągle szeroka

Szymon Babuchowski

|

GN 25/2021

publikacja 24.06.2021 00:00

Sobiesław Zasada startuje w Rajdzie Safari – to bynajmniej nie wiadomość sprzed kilku dekad, to dzieje się teraz! Najbardziej utytułowany polski rajdowiec w wieku 91 lat postanowił ponownie spróbować swoich sił na trasie wyścigu.

Ewa i Sobiesław Zasadowie są małżeństwem od prawie 70 lat. Ewa i Sobiesław Zasadowie są małżeństwem od prawie 70 lat.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Co sprawia, że człowiek, który w dziedzinie rajdów osiągnął już niemal wszystko, po tylu latach ponownie zjawia się na starcie? – Kiedy miałem 90 lat, powiedziałem sobie, że życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce – uśmiecha się Sobiesław Zasada. – A co mnie napędza? Małżonka dba o to, żebym miał dobrą kondycję, żebym się ruszał i dobrze odżywiał. Nas oboje z żoną wychowało harcerstwo. Zaraz po wojnie to była wspaniała organizacja. Potem się to trochę zmieniło, ale wtedy ważne było hasło: „Bóg, honor, ojczyzna”. Właśnie w harcerstwie uczyłem się bycia honorowym, słownym. Jesteśmy małżeństwem prawie 70 lat, żona jeździła ze mną wiele razy jako pilot. Czterokrotnie wygraliśmy razem Rajd Polski. Startowałem w nim też z trzema innymi pilotami, ale zwyciężałem tylko wtedy, gdy jeździłem z nią.

Na szczycie

Pani Ewa żałuje, że stan zdrowia nie pozwala jej lecieć z mężem do Kenii. Jeździli przecież razem od samego początku, jeszcze jako narzeczeni. W lutym 1952 r. wygrali swój pierwszy rajd: Ojców–Kraków. Dziesięć miesięcy później byli już małżeństwem. Sobiesław Zasada był wówczas dobrze zapowiadającym się lekkoatletą. Świetnie rzucał oszczepem i dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski w pięcioboju. Jednak wypadek narciarski na Kasprowym Wierchu w 1953 r., po którym groziła mu nawet amputacja prawej nogi, spowodował, że marzenia o karierze lekkoatletycznej trzeba było porzucić. W to miejsce weszły rajdy. Pan Sobiesław marzył najpierw „tylko” o mistrzostwie Polski. To marzenie spełniło się bardzo szybko. Na początku lat 60. XX wieku był już najlepszym kierowcą rajdowym w kraju. W 1960 r. po raz pierwszy wystartował w Rajdzie Monte Carlo. Cztery lata później został zauważony przez szefa ekipy fabrycznej Steyra Pucha. Wkrótce miał się stać jedynym zawodnikiem z bloku wschodniego, który w rajdach był kierowcą fabrycznym takich firm jak Steyr Puch, Por- sche, BMW czy Mercedes-Benz. A trzykrotny tytuł mistrza Europy (1966, 1967, 1971) dał mu status najlepszego kierowcy świata.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.