Mała, dzielna Wanda

Agata Puścikowska

|

GN 25/2021

publikacja 24.06.2021 00:00

Łączniczka AK i dzielny człowiek, który mimo tortur postanowił walczyć do końca…

Bracia pani Wandy, Bogdan i Aleksander przed rodzinnym domem Pod Słowackim. Bracia pani Wandy, Bogdan i Aleksander przed rodzinnym domem Pod Słowackim.
agata puścikowska /foto gość

Chyba nie wszyscy mieszkańcy Szczawnicy wiedzieli, że ich sąsiadka, lubiana i energiczna pani Wanda Węglarz, to wojenna bohaterka. Urodzona w maju 1924 w Szczawnicy, zmarła 7 czerwca 2021 roku. Kim była pani Wanda, a w czasie okupacji odważna… Mała Wanda?

Wandzia

Z dzieciństwem Wandy wiąże się taka oto historia: gdy dziewczynka była mała, ciężko zachorowała. Była już umierająca, lekarze nie dawali jej żadnych szans. Matce kazali pogodzić się ze śmiercią dziecka. Zrozpaczona Maria Zachwieja powierzyła córkę Matce Bożej Nieustającej Pomocy, której obraz znajduje się w ołtarzu szczawnickiego kościoła. I nagle w niewytłumaczalny sposób Wandzia odzyskała świadomość. Ludzie mówili, że to cud.

– Nasza siostra Wanda urodziła się w domu – rodzinnym pensjonacie Pod Słowackim – Aleksander Majerczak i Bogdan Zachwieja pokazują stary budynek, w którym i dziś przyjmuje się turystów. Aleksander jest bratem ciotecznym bohaterki, Bogdan – bratem rodzonym. Wychowywali się jednak wspólnie. – Mama i tata Maria i Maciej Zachwiejowie prowadzili tu pensjonat na jedenaście pokoi. Na dole mieszkała nasza rodzina, na górze przyjezdni z całej Polski. Był to dobry pensjonat, miał renomę. Rodzice postanowili zbudować większy ośrodek, również w Szczawnicy.

Nieopodal powstała więc okazała, kilkupiętrowa willa, wykonana według projektu hrabiego Adama Stadnickiego. Zbudowano hotel jak na owe czasy bardzo nowoczesny: posiadał świetnie wyposażone pokoje, prąd. Leżał tuż nad potokiem Grajcarkiem. Był perełką przedwojennej Szczawnicy również dzięki doskonałej kuchni prowadzonej przez najlepszych kucharzy. Hotel nazwano od imienia córki: willa Wanda – opowiada pan Bogdan. – Najpierw urodzili się moi bracia: Wojtek w 1915 roku i Jan w 1920, potem w 1924 roku właśnie Wanda. Po latach przerwy w 1931 roku przyszła na świat siostra Antonina, a w 1937 roku urodziłem się ja – dodaje.

– Po wojnie, w 1948 roku, mama Maria zaopiekowała się również mną, swoim bratankiem. A traktowała mnie jak syna – mówi pan Aleksander. – Czasy były trudne, ja byłem trzynastym dzieckiem w rodzinie. Pokochałem przybraną mamę Marię, a i Wanda stała się dla mnie jak rodzona siostra.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.