Mniej zadłużeni

GN 23/2021

publikacja 10.06.2021 00:00

O gospodarczych skutkach pandemii mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor oraz wiceprezes Biura Informacji Kredytowej.

Mniej zadłużeni Rafał Guz /pap

Andrzej Grajewski: W jakiej kondycji materialnej Polacy wychodzą z pandemii? Są biedniejsi czy może bogatsi, gdyż mniej wydawali i więcej oszczędzali?

Sławomir Grzelczak: Odpowiadając na to pytanie z perspektywy instytucji, którymi kieruję, podkreśliłbym przede wszystkim, że wychodzimy z pandemii z mniejszym bagażem nieplanowanych długów niż można było tego oczekiwać. Przed pandemią zaległości Polaków dość szybko rosły i na koniec marca 2020 r. wynosiły blisko 80 mld zł. Minęło jednak dwanaście miesięcy w cieniu COVID-19 i nadal jest to niecałe 80 mld zł. Nie dość, że w trakcie pandemii niepłacone na czas bieżące rachunki, czynsze i inne opłaty oraz raty kredytów przestały rosnąć, to jeszcze ubyło niesolidnych dłużników. Niepłacone na czas długi, o których mówię, dzielimy na dwie kategorie: kredytowe wobec banków, które widać w BIK, i pozakredytowe, a więc wynikające na przykład z nieuregulowania różnych codziennych rachunków oraz alimentów, czyli wobec telekomów, spółdzielni mieszkaniowych czy gmin, które widzimy w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor.

Czy w pandemii staliśmy się oszczędniejsi?

Zauważyliśmy, że zwykle największy przyrost zaległości Polaków następował w pierwszym kwartale. Tłumaczyliśmy to zwiększonymi grudniowymi wydatkami, często przekraczającymi możliwości budżetów domowych. Co może wydać się zdumiewające, zawsze część osób z góry wiedziała, że wydatki w okresie świąt Bożego Narodzenia wpędzą ich w finansowe kłopoty – pokazywały to nasze cykliczne badania konsumentów. Tym razem takich odpowiedzi było mniej, co oznacza, że ludzie nie dokonywali zakupów zmuszających ich do zadłużania się na taką skalę, jak wcześniej.

Nie było szału zakupów świątecznych?

Nie, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów na organizację świąt Bożego Narodzenia przeznaczyliśmy mniej pieniędzy niż rok wcześniej – i to sporo, bo o 10 proc. Może dlatego, że sprzyjały temu obostrzenia ograniczające liczbę osób przy wigilijnym stole. Ale znaczenie miały także obawy o to, co nas czeka dalej, jak rozwinie się sytuacja. Trudno w takich okolicznościach szastać pieniędzmi. Zresztą było mniej okazji do wydawania – ciągle wprowadzano ograniczenia w działaniu handlu, nie było dużych spotkań rodzinnych, a sylwestra w zasadzie obchodziliśmy w zaciszu domowym.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.