Konsekwencje opieszałości

Karol Białkowski

|

GN 22/2021

publikacja 03.06.2021 00:00

Kopalnia Węgla Brunatnego „Turów” stała się kością niezgody między Czechami a Polską. O co chodzi w tym konflikcie?

Konsekwencje  opieszałości studio gn

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 21 maja uznał, że należy nakazać wstrzymanie wydobycia w Kopalni Węgla Brunatnego „Turów”. Dlaczego? Bo zaistniała możliwość wyrządzenia nieodwracalnych szkód mieszkańcom przygranicznych terenów po czeskiej stronie. Decyzja zapadła po rozpatrzeniu skargi rządu w Pradze złożonej pod koniec lutego. Czesi chcieli, by kopalnia zaprzestała wydobycia zaraz po wydaniu ostatecznego wyroku.

Środowisko i polityka

Bartłomiej Derski z branżowego portalu WysokieNapięcie.pl wyjaśnia, czego dotyczy czesko-polski spór. – Kopalnia to ogromny lej, do którego spływa woda z całej okolicy. Jest jej więcej lub mniej w zależności od tego, jakie warstwy ziemi przecina kopalnia – mówi „Gościowi”. To normalne zjawisko w przypadku kopalń odkrywkowych. – Czesi twierdzą, że w wyniku tego procesu w ich studniach – zarówno tych płytkich, przydomowych, jak i głębinowych służących systemom wodociągowym – nie mają wody. Drugim elementem jest hałas i zapylenie związane z działaniem kopalni – mówi. Strona polska zgadza się z tym, że wskazane zjawiska są problemem, ale nie tylko kopalnia Turów je generuje. Wskazuje, że na osuszanie okolicznych terenów wpływ ma również kopalnia żwiru, która znajduje się po czeskiej stronie, a także sytuacja hydrologiczna w tym regionie – mniejsza suma opadów, a także bezśnieżne zimy. – Jak to zwykle bywa, prawda leży pewnie gdzieś pośrodku. Ta dyskusja o szkodliwości kopalni ciągnie się już latami – przekonuje Bartłomiej Derski.

Co się więc stało, że sprawa wypłynęła właśnie teraz? – Złożyło się na to kilka czynników. Mam wrażenie, że strona polska nie bardzo chciała zrozumieć Czechów. Za bardzo podkreślała argumenty, że wpływ kopalni Turów jest znikomy. Tymczasem nie jest dziś przesądzone, jak duży on jest. Gdyby udało się dogadać wcześniej, to oba kraje współfinansowałyby inwestycje, które pomogłyby dostarczyć wodę Czechom – zauważa dziennikarz portalu WysokieNapięcie.pl. Natomiast po stronie naszych sąsiadów jest pewien akcent polityczny. – Odpowiednik naszego marszałka województwa, hetman kraju libereckiego Martin Puta jest wiceprzewodniczącym partii, która w zbliżających się wyborach ma duże szanse na wygraną. W sondażach jego ugrupowanie wyprzedziło bowiem aktualnie rządzącą partię ANO, z której pochodzi minister środowiska Richard Brabec. – Obaj politycy chcą pokazać, że zabiegają o to, by zabezpieczyć interesy czeskich obywateli lepiej od konkurenta – zwraca uwagę Bartłomiej Derski.

Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.