Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny

Aleksandra Pietryga

publikacja 31.05.2021 09:00

Z jakim pośpiechem Maryja biegła do Elżbiety! Jak bardzo było jej spieszno, by na własne oczy przekonać się, że dana jej obietnica nie jest ułudą. A Bóg w Swej dobroci dał Maryi jeszcze jeden dowód, że to ją właśnie wybrał na matkę Swojego Syna.

Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny Nawiedzenie NMP. Henryk Przondziono/Foto Gość

Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię.

Dlaczego dopiero teraz? Czemu Maryja nie zaczęła uwielbiać Boga w momencie, gdy za Gabrielem zamknęły się drzwi? Być może potrzebowała znaku, potwierdzenia, że wszystko, co się wydarzyło - spotkanie z Archaniołem, niewiarygodna obietnica poczęcia Syna Bożego - są prawdą; że jej się nie wydawało.

Przeczytaj także: Naczynie na Boga

I Bóg uszanował kobiecą potrzebę Maryi. "Oto krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną".

Z jakim pośpiechem Maryja biegła do Elżbiety! Jak bardzo było jej spieszno, by na własne oczy przekonać się, że dana jej obietnica nie jest ułudą. A Bóg w Swej dobroci dał Maryi jeszcze jeden dowód, że to ją właśnie wybrał na matkę Swojego Syna. To sama Elżbieta rozpoznaje w niej wielką Tajemnicę, wołając "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?!".

Jak dobry jest Bóg, który szanuje naszą ludzką kondycję, nasze wątpliwości i nasze potrzeby, dając nam zawsze więcej, niż prosimy i niż oczekujemy.