Nowy, wspaniały ład

Wojciech Teister

Po wysłuchaniu prezentacji programu Nowego Ładu można odnieść wrażenie, że Polska wkrótce będzie krainą mlekiem i miodem płynącą. Strach jedynie pomyśleć jak wysoko poszybują ceny tych produktów.

Nowy, wspaniały ład

Skala zmian zapowiedzianych w ramach realizacji zaproponowanego przez Zjednoczoną Prawicę Nowego Ładu jest ogromna. Od systemu podatkowego, po budownictwo, od emerytur po ochronę zdrowia, od uprawnień artysty zawodowego, po uprawnienia rolnika. Z zapowiedzi czołowych polityków obozu rządzącego wynika, że właściwie to prawie wszyscy na tym zyskają, a ci, co nie zyskają, to pewnie burżuje,  których na to stać. 

Zatem z wyliczeń opartych o zapowiedziane zmiany możemy się dowiedzieć, że granica tego bajecznego bogactwa w przypadku pracownika etatowego wynosi nieco ponad 4 tys. zł na rękę. W bardziej przychylnych wyliczeniach, uwzględniających dodatkową ulgę podatkową, stratni na nowym systemie będą etatowcy zarabiający od mniej więcej 7 tys. na rękę i więcej. Przedział od około 4 do 7 tys. na rękę ma ostatecznie na reformie podatkowej nie stracić.

Tyle w teorii. Teraz praktyka. A praktyka jak wiadomo jest brzydszą siostrą teorii (czy tam bratem, żeby zachować parytet). Praktyczny punkt widzenia każe nam się zastanowić nad tym, jakie skutki pociągnie za sobą wprowadzenie takich zmian podatkowych. Te mogą być różnorakie, ale jeden jest niemal pewny: wzrost cen. Najbogatsi - producenci lub wysoko wykwalifikowani specjaliści - aby utrzymać dotychczasowy status majątkowy, podniosą ceny swoich towarów i usług (i trudno mieć o to pretensje, bo solidarność, choćby ją odmieniać przez wszystkie przypadki, nie jest czymś, co można zadekretować). Kto najdotkliwiej odczuje koszty? Właśnie grupa, która na zmianach podatkowych bezpośrednio nie zyska, ale również nie straci - dla tej grupy koszty życia po prostu wzrosną, a zmiany podatkowe ich nie zrekompensują.

Tak to już jest z nowymi, wspaniałymi światami, że najczęściej wspaniałe są tylko z nazwy. Huxley pisał o tym jeszcze przed wojną. Ale kto by tam sięgał po takie starocie, gdy nowe widać już na horyzoncie...