Pozwól się prowadzić duchowi

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 20/2021 Otwarte

Być chrześcijaninem znaczy ruszyć w drogę na wezwanie Jezusa, by doświadczyć przemiany.

Pozwól się prowadzić duchowi

To oznacza „pozwolić się prowadzić duchowi”. Tak było z dziesięcioma trędowatymi, którzy przyszli do Pana, szukając uzdrowienia. Jezus wysłał ich, by pokazali się kapłanom. Idąc, zostali uzdrowieni. Tak samo było ze ślepym od urodzenia. Jezus pomazał go błotem i kazał pójść do sadzawki Siloe, by tam się obmył. Poszedł i odzyskał wzrok. Chodzi o drogę nieustannego nawracania się. Drogę od łaski do łaski, od konfesjonału do konfesjonału, od jednej Eucharystii do następnej. Święty Antoni każdego rana mówił do siebie: „Dziś zaczynam od nowa”. Zaś jego współbrat z pustelni, Pojmen, na łożu śmierci przyznał: „Dopiero zacząłem się nawracać”.

„Postępować według ducha” – to iść ze wzrokiem utkwionym w Chrystusie. Tak samo Chrystus traktował Boga, swego Ojca: był cały zwrócony ku Niemu, całkowicie poddany Jego woli. Swą publiczną działalność wykonywał zakotwiczony w miłości Ojca. Mówił: „Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni... Ja sam z siebie nic czynić nie mogę” (J 5,19.30). Przy innych okazjach podkreślał, że nie przekazuje własnych słów, ale słowo Tego, który Go posłał. Każde wydarzenie przeżywał wpatrzony w Ojca: wybór Dwunastu, ustanowienie Eucharystii, konanie w Ogrójcu, wreszcie umieranie na Krzyżu: „Ojcze, w Twoje ręce...”. Naśladował Boga, kochając Go aż do końca. Naśladować Chrystusa to otworzyć się na Jego słowo, ponieść je w sobie, aż się w nas całkowicie wypełni.

Tylko nie wolno nam się oglądać wstecz. Nie mów: ja się nie nadaję, jestem zbyt wielkim grzesznikiem. To prawda, ale ile tutaj zależy od ciebie? To On cię prowadzi od grzechu do wolności, z krainy ciemności i frustracji do królestwa Bożego. On się nie gorszy twoim grzechem. Doskonale wie, jak jesteś słaby i niekonsekwentny. Jemu to nie przeszkadza. Tylko o jednym pamiętaj. Gdy Bóg ratował Lota i jego rodzinę z Sodomy, na którą miały spaść konsekwencje grzechów jej mieszkańców, kazał im iść, nie oglądając się wstecz. Żona Lota nie wytrwała, odwróciła się i zamieniła w twardą solną skałę.

W życiu wiele zależy od tego, w kogo jesteśmy wpatrzeni i kogo naśladujemy. „To, co najważniejsze, najcenniejsze i najświętsze – pisał Jan Paweł II – spotyka się w tych słowach: miłość Ojca i miłość Chrystusa do nas, Jego i nasza radość... W tych słowach zawiera się także cel i sens naszego powołania: abyście szli i owoc przynosili, i aby owoc wasz trwał. Powierzyliśmy nasze życie Chrystusowi, który pierwszy nas umiłował i jako dobry Pasterz poświęcił swoje życie dla nas. Zostaliśmy wybrani i powołani, abyśmy wyruszyli, a celu drogi nie wyznaczamy sobie sami. Wyznacza go Ten, który nam kazał wyruszyć”. •