Śmielej!

Marcin Jakimowicz

A może zamiast jęczenia i przedstawiania Bogu pobożnej „książki skarg i zażaleń” spróbujesz tego? Skoro Sam o to prosi?

Śmielej!

Znajomi postanowili sprzedać dom. I zrobili najgłupszą rzecz z możliwych: wyjechali na wakacje i dali mi klucze do mieszkania, mówiąc: „Marcin, zrób to za nas. Dajemy ci pełnomocnictwo”. Spakowali manatki, spacyfikowali dzieci i naiwni ruszyli na Mazury. Nie wiedzieli, że kompletnie nie potrafię się targować i nie wyjdą na tym korzystnie (cudem będzie, jeśli nie pójdą z torbami).

Dobra, wymyślam. To sytuacja hipotetyczna. Chodzi o to, by załapać schemat myślenia.

Od niedzieli chodzi za mną zdanie kończące wówczas Liturgię Słowa. „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”.

Olek Bańka, z którym spotkałem się na gliwickiej konferencji o uzdrowieniu zwrócił mi uwagę na to, że grecki oryginał „​en tō onomati mou” to nie tylko „w imię moje”, ale i „w moim imieniu”.

Rozumiecie już opowieść o sprzedaży domu? Syn Boży w swej niezachwianej wierze w ludzi, zaprasza nas do odważnej modlitwy. Do tego, byśmy prosili „w Jego imieniu”. Mówi: „Daję wam pełną władzę, pełnomocnictwo, plenipotencję, autorytet. Przedstawcie wasze prośby Ojcu, zaznaczając na wstępie, że robicie to w Moim imieniu”.

To zupełnie zmienia punkt widzenia, nie sądzicie? Zamiast pobożnego jęczenia możemy skorzystać z tego, że „w Nim mamy śmiały przystęp do Ojca”.