Przeżytek parytetu

Franciszek Kucharczak

|

GN 18/2021 Otwarte

publikacja 06.05.2021 00:00

Myśl wyrachowana: Kiedy człowiek robi, co chce, przestaje wiedzieć, czego chce.

Przeżytek parytetu

Posłanka Wanda Nowicka oznajmiła na Twitterze: „Złożyłam projekt ustawy parytetowej, zgodnie z którym na listach wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i samorządów będzie 50% każdej z płci naprzemiennie. Obecnie prawo gwarantuje kobietom 35% miejsc na listach. Ale to mało, by poprawić reprezentację kobiet. Czas na następny krok!”.

I to jest zagadka matematyczna: jak każda z ponad 50 płci ma otrzymać na listach 50 proc. reprezentacji? I to naprzemiennie?

W normalnych warunkach należałoby zapytać, czy przepychanie kobiet na siłę do różnych gremiów nie jest dla nich uwłaczające. Już obecnie istniejące parytety stanowią wątpliwy sposób „promocji kobiet”, bo to zaklinanie rzeczywistości, w której kobiety niekoniecznie chcą robić to samo co mężczyźni.

Ale to nie są normalne warunki. No bo tak: walka o prawa kobiet, jakiej poświęciły się pokolenia zacnych pań feministek, nagle traci sens w obliczu ideologii gender (a tę wyznaje i nawet wykłada także pani Wanda Nowicka). Skoro bowiem każdy może sobie wybrać coś dla siebie z pęczniejącego wciąż katalogu płci – to o kim mowa, gdy mowa o kobietach? Skąd wiemy, kto jest kobietą, skoro każdy może nią zostać, a każda może przestać nią być? Komu obecne polskie prawo gwarantuje 35 proc. miejsc na listach, jeśli w określeniu płci cechy fizyczne nie są decydujące? I dlaczego dla Wandy Nowickiej to jest za mało, skoro brakujące 15 proc. może uzyskać drogą perswazji, przekonując osobniki uważające się obecnie za męskie, że są kobietami?

Parytety w tej koncepcji stają się przeżytkiem, a nawet dowodem płciowego szowinizmu i wstecznictwa. Ale nie może inaczej być, bo po przyjęciu genderowej wizji świata wszystko staje na głowie. Jak, na ten przykład, feministki chcą walczyć z przemocą wobec kobiet, gdy taki damski bokser sam ogłosi się damą, a osoba przezeń boksowana okaże się „niebinarna”?

Według teorii, którą same, drogie panie, forsujecie, nie można określić płci jakiejkolwiek osoby bez przeprowadzenia z nią wywiadu. A gdy już osoba ta zadeklaruje swoją płeć, skąd wiecie, czy jutro nie zmieni zdania, a z nim „tożsamości płciowej”?

Absurdy wynikające z pomieszania płci widać co krok. Jak ludzkość, i to głównie w swojej najbardziej „cywilizowanej” części, mogła wpaść w taki obłęd? To byłoby nawet bardzo śmieszne, gdyby nie to, że konsekwencją tego szaleństwa będą (a gdzieniegdzie już są) ustawy i dekrety zmuszające wszystkich do jego akceptacji, następnie aprobaty, a w końcu ubóstwienia. W tym zaś modelu nie zmieszczą się ci, którzy czczą Boga jedynego. I wtedy „będzie ciekawie”.

* * * * *

Krzyżowy ogień

Polonia Castellanos, hiszpańska przewodnicząca Stowarzyszenia Prawników Chrześcijańskich, alarmuje, że lokalne lewicowe władze na terenie całej Hiszpanii próbują zlikwidować setki krzyży stojących w miejscach publicznych. Dzieje się to nawet pomimo faktu, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał obecność tych krzyży za zgodną z prawem w państwie bezwyznaniowym, a takim w świetle konstytucji jest Hiszpania.

Niszczenie krzyży (na co przeznacza się, pomimo kryzysu, duże środki finansowe) odbywa się w imię usuwania pozostałości frankizmu, których jakoby są symbolem. Castellanos wskazuje, że przecież nie burzy się budynków czy zbiorników wodnych wybudowanych za czasów Franco. Zauważa też, że nie niszczy się w Hiszpanii symboli komunistycznych, pomimo tego, że komuniści odpowiadają za śmierć tysięcy Hiszpanów, zabitych za to, że byli katolikami. Zdaniem prawniczki oskarżenia o frankizm są jedynie pretekstem, bo prawdziwą przyczyną burzenia krzyży jest po prostu patologiczna nienawiść. Stowarzyszenie, któremu przewodniczy Castellanos, rozpoczęło akcję adresowaną do wszystkich Hiszpanów pod hasłem „Broń swojego krzyża”. Cóż, my w Polsce mieliśmy kiedyś podobne akcje, które zamiast uszczuplić liczbę krzyży, uszczupliły liczbę komunistów, a w końcu doprowadziły do ich zaniku. Ale Polacy wiedzieli, czym jest komunizm, bo w nim musieli żyć. Hiszpanom zostało to oszczędzone, więc z mentalnością komunistyczną eksperymentują. •