Polskie konstytucje, czyli wolność i niepodległość

Andrzej Nowak

|

GN 17/2012 Otwarte

Dwie nasze pierwsze wielkie konstytucje majowe skupione były wokół idei zabezpieczenia obywatelskiej wolności.

Polskie konstytucje, czyli wolność i niepodległość

Mamy w naszej tradycji trzy wydane w maju akty prawne o randze konstytucji – fundamentu ustroju. Konstytucja 3 maja, uchwalona w roku 1791, jest wśród nich najmłodsza. Funkcjonowała tylko rok – zdławiona przez militarną interwencję imperium rosyjskiego. By zrozumieć znaczenie jej i tego, czym jest Rzeczpospolita, przypomnieć warto dwie starsze ustawy majowe, znacznie trwalsze i w historii polskiego prawa na pewno ważniejsze.

Pierwsza była konstytucja sejmu obradującego w Radomiu, a datowana 30 maja 1505 roku. Chodziło o to, by umocnić chwiejny jeszcze związek polsko-litewski. Pod wpływem mądrego kanclerza, Jana Łaskiego, udało się doprowadzić do zgody. Jej podstawą stała się uchwalona 30 maja przez senatorów i posłów, a przyjęta przez króla Aleksandra Jagiellończyka konstytucja wieczysta, zwana od jej pierwszego artykułu: Nihil novi. Głosił on: „Ponieważ prawa ogólne i ustawy publiczne dotyczą nie pojedynczego człowieka, ale całej wspólnoty ludu (communem populum), (…) przeto postanowiliśmy, iż odtąd na potomne czasy nic nowego (nihil novi) stanowionym być nie ma przez nas i naszych następców bez wspólnego zezwolenia senatorów i posłów ziemskich, co by było z ujmą i ku uciążeniu Rzeczypospolitej oraz z czyjąkolwiek szkodą prywatną tudzież zmierzało ku zmianie prawa ogólnego i wolności publicznej”. To musiał zaprzysiąc król. Państwo przekształciło się ostatecznie w nowożytną monarchię parlamentarną. Lepszą nazwą niż „państwo” jest użyte w radomskiej konstytucji słowo Respublica – Rzeczpospolita, rzecz wspólna, wspólnota politycznego narodu. Król, panowie rada (czyli senatorowie) dopiero z posłami ziemskimi – czyli z izbą poselską, z pochodzącą z wyborów reprezentacją obywateli całego kraju – mogli stanowić nowe prawo. Idea konsensu, wspólnej zgody tych trzech stanów sejmujących, czyli uczestniczących w życiu politycznym, a więc króla, senatu i posłów szlacheckich, miała utrudnić zmianę prawa w kierunku niebezpiecznym dla tego, co zostało jasno zaznaczone jako istota tego ustroju: dla „publicznej wolności” (publica libertas). Konstytucja Nihil novi była ustawą zasadniczą, która przetrwała blisko trzy wieki, przez co najmniej połowę tego okresu zapewniając sprawne funkcjonowanie wolnej Rzeczypospolitej.

Uzupełniło ją w 1573 roku nowe prawo fundamentalne, które obywatele przyjęli wobec wygaśnięcia rodu Jagiellonów, potrzeby wyboru króla, czyli władzy wykonawczej, a także ustalenia granic i warunków jej działania. Wobec występującego w tym czasie silnego podzialu religijnego (obok katolików i prawosławnych byli bardzo licznie reprezentowani ewangelicy) wstępem niejako do nowej ustawy zasadniczej była uchwała konfederacji warszawskiej, przyjęta 28 stycznia 1573 roku. Zaprzysiężono w niej powstać przeciw każdemu, kto by zgodną elekcję próbował zakłócić: „obiecujemy to sobie za nas i za potomki nasze na wieczne czasy pod węzłem przysięgi, wiary, czci i sumienia naszego, iż którzy jesteśmy rozróżnieni w wierze, pokój między sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w Kościelech krwie nie przelewać, ani się nie penować (karać) konfiskatą dóbr, poczciwością (utratą czci), uwięzieniem, ani wygnaniem”. Tak brzmi kluczowy fragment tego dokumentu, który po 430 latach wpisany został przez UNESCO na listę „Pamięć świata” – zbiór najważniejszych tekstów, jakie wrażliwość moralna i polityczna początku XXI wieku wskazuje z podziwem w dorobku przeszłości. Włączono ten właśnie akt do negocjacji z wybranym kandydatem na króla i 16 maja 1573 roku dopełniono w ten sposób tzw. artykuły henrykowskie. Nazwane tak zostały od imienia elekta Henryka Walezego, ale obowiązywały wszystkich jego następców. Przygotowała je komisja, powołana z przedstawicieli senatu i szlachty. Oni spisali artykuły mające „ocuglować” królewską władzę. Wyliczono zatem, że Rzeczpospolita ma pozostać monarchią elekcyjną. Bez prawa wyboru władcy nie ma wolności. Król musi zwoływać regularnie sejm; nie może bez zgody sejmu wypowiadać wojny ani nakładać podatków. Tylko w porozumieniu z senatem mógł prowadzić politykę zagraniczną.

Dwie nasze pierwsze wielkie (bo krótkie!) konstytucje majowe, ta sprzed 516 lat i ta sprzed 448, skupione były wokół idei zabezpieczenia obywatelskiej wolności. Trzecia, której 230. rocznicę właśnie obchodzimy, musiała odpowiedzieć na inne wyzwanie: na zagrożenie niepodległości całego państwa przez sąsiedzkie imperia, które manipulowały polską wolnością, by pod hasłami jej obrony zniszczyć Rzeczpospolitą od środka.

Jak znaleźć balans między indywidualną wolnością i niepodległością naszej wspólnoty politycznej? Oto jest pytanie. Aktualne także w roku 2021.•