Kubański poker

Jacek Dziedzina

|

GN 17/2021

publikacja 29.04.2021 00:00

Co kilka lat na Kubie „kończy się era braci Castro”. I końca tego procesu nie widać.

Raul Castro (w środku) oddaje władzę w partii Miguelowi Diaz-Canelowi Bermudezowi  (czwarty od lewej). Raul Castro (w środku) oddaje władzę w partii Miguelowi Diaz-Canelowi Bermudezowi (czwarty od lewej).
CUBADEBATE.CU /AFP/east news

Raul Castro „odchodzi”. Ostatni raz poprowadził kongres kubańskiej Partii Komunistycznej i ustąpił ze stanowiska jej sekretarza generalnego, czyli najważniejszego urzędu na Kubie. Ważniejszego niż stanowisko prezydenta państwa, które 3 lata temu Raul przekazał Miguelowi Diaz-Canelowi Bermudezowi, który i teraz został namaszczony na nowego lidera partii. To już naprawdę ostatnie pożegnanie?

Po grób

„Oddawanie władzy” trwa właściwie już od czasu, gdy Fidel Castro przestał formalnie pełnić wszelkie funkcje państwowe, przekazując je młodszemu bratu; potem proces „przyspieszył”, gdy El Comandante umarł, następnie „nabrał tempa”, gdy Raul Castro oddał prezydenturę. Obecnie „definitywnie” era przywódców rewolucji dobiega końca, a tym samym rośnie szansa na demokratyzację życia na wyspie. Taki wniosek można by wysnuć, gdyby opierać się na czołówkach światowych serwisów informacyjnych.

A jak jest naprawdę? Z jednej strony można odnieść wrażenie, że im większe nadzieje na zmianę na Kubie, tym bardziej władza zaostrza politykę zastraszania. A na pewno wysyła sygnał, że o końcu socjalizmu na Kubie nie ma co myśleć. I żeby nie było wątpliwości, Raul Castro „na odchodne” powiedział do uczestników kongresu: „Dopóki żyję, będę gotowy z nogami w strzemionach do obrony ojczyzny, rewolucji i socjalizmu”. Jego następca, zaliczany do tzw. twardogłowych zwolenników kontynuacji, bił brawo najgłośniej. Z drugiej zaś strony równolegle toczą się procesy, które mimo wszystko już postawiły Kubę w innym miejscu niż była na początku XXI wieku. Dotyczy to m.in. kluczowych dla rozwoju lub dalszej stagnacji wyspy relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Kubańscy komuniści zdają sobie sprawę, że w tej kwestii nie ma powrotu do ostentacyjnej wrogości sprzed dekad. Nawet jeśli wielu starszym Kubańczykom „amerykański sen” kojarzy się raczej z dyktaturą Fulgencio Batisty, obalonego przez rewolucję Castro. Zarówno odchodzący, jak i przejmujący pałeczkę sekretarz generalny stoją w pewnym rozkroku, który najlepiej ilustrują te słowa Raula: „Potwierdzam na tym kongresie partyjnym wolę nawiązania pełnego szacunku dialogu, nowej formy stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Nie twierdzę jednak, że aby to osiągnąć, Kuba musi zrzec się zasad rewolucji i socjalizmu”. Która noga przeważy?

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.