Wiara zastępcza

Franciszek Kucharczak

|

GN 17/2012 Otwarte

publikacja 29.04.2021 00:00

Myśl wyrachowana: Bóg życie odmienia, a nie podmienia.

Wiara zastępcza

Ciekawych rzeczy naczyta się człowiek w tych internetach. Parę dni temu zaintrygował mnie wpis pobożnej pani, która oświadczyła wielkimi literami: „Zamiast szczepionki przyjmuję codziennie Ciało i Krew Chrystusa”. Poniżej lawina zachwytów i podobnie heroicznych deklaracji wiary.

„A to może pójść na całość i przyjmować też Pana Jezusa zamiast śniadania, obiadu i kolacji? A w chorobie zamiast lekarstw?” – wtrąciłem się uprzejmie.

Jakoś nie spotkała się ta propozycja z życzliwym przyjęciem. Ale właściwie dlaczego? To byłoby przecież konsekwentne. Jeśli Pana Jezusa przyjmujemy ZAMIAST szczepionki, to równie dobrze możemy Go potraktować jako doskonały zamiennik wszystkiego innego. Skoroś, człowieku, taki pobożny, to po co ci w ogóle jedzenie? Komunia wystarczy, prawda? Jeśli masz taką wiarę, to po co chodzisz do szkoły? Idź zamiast tego do Komunii – Jezus to najlepszy nauczyciel! Po co zdobywasz kwalifikacje? Jezus to twój rozwój! Po co zarabiasz pieniądze? Jezus to twój majątek! Po co się leczysz? Jezus jest najlepszym lekarzem!

A jednak gdy mi cieknie kran, wzywam hydraulika, nie Jezusa. To znaczy Jezusa też wzywam, bo chcę, żeby był ze mną zawsze, ale nie oczekuję, że przyjęta przeze mnie Komunia usunie awarię wodociągu.

„Jezus jest najlepszym psychologiem, nie potrzebujesz innego!” – napisała beztrosko jakaś kobieta w odpowiedzi na zwierzenia osoby pogrążonej w depresji.

Jasne, że Jezus jest najlepszym psychologiem, tak jak jest najlepszym stolarzem, budowlańcem, krawcem, ale jednak nie wyręcza nas w tych rzeczach. Duch Święty uzdalnia ludzi, żeby to robili.

Mówimy na przykład o powołaniu lekarskim. A kto powołuje lekarza, jeśli nie Jezus? Przecież mógłby sam wszystkich uzdrowić, a jednak posługuje się ludźmi. Nie chce wszystkiego za nas zrobić. Wręcz przeciwnie: „WY dajcie im jeść” – słyszą apostołowie.

Jezus oczywiście sam zrobiłby wszystko perfekcyjnie, ale nie o to chodzi, żebyśmy wszystko na cacy dostali na tacy, ale żebyśmy sami uczyli się dawać i brać. Nie ma być perfekcyjnie – ma być rozwijająco. Bóg kieruje się zasadą pomocniczości – nie robi wszystkiego sam, lecz daje nam udział w swojej twórczości. W tym jesteśmy do Niego podobni.

Eucharystia to największy skarb, ale on nie został nam dany ZAMIAST czegokolwiek.

Jezus Eucharystyczny jest pokarmem, a pokarm życia nie zastępuje, lecz je podtrzymuje.

Każdy Go potrzebuje – i lekarz, i hydraulik, i psycholog. No i naukowcy głowiący się nad szczepionkami. •

* * * * *

Przestępstwo uczuć

Komisja Europejska chce poszerzyć katalog „przestępstw europejskich” o tzw. mowę nienawiści i przestępstwa z nienawiści. Gdyby tak się stało, wszystkie państwa członkowskie UE musiałyby kwalifikować pasujące do tej kategorii zachowania jako przestępstwa.

Instytut Ordo Iuris przestrzega, że pojęcia „mowa nienawiści” czy „przestępstwa z nienawiści” nie są zdefiniowane w żadnym akcie prawa międzynarodowego. W przypadku więc wprowadzenia tego prawa w życie musiałoby ono skutkować naruszaniem prawa do wolności wypowiedzi. Swoboda decydowania, kto przemawia z nienawiścią, a kto nie, to przecież prosta droga do wprowadzenia cenzury.

Jak wskazuje Ordo Iuris, KE dla osiągnięcia swego celu próbuje udowodnić istnienie olbrzymiej skali problemu, powołując się m.in. na „standardy Facebooka”. Te zaś standardy zostały określone na podstawie tego, co de facto władze firmy uznają za np. mowę nienawiści. I w praktyce to one decydują, kto i kiedy dopuszcza się takich rzeczy jak „homofobia” czy „islamofobia”, one też rozstrzygają, co w ogóle jest np. homofobią. Pole do interpretacji jest tu olbrzymie. Nie może być inaczej, ponieważ już samo pojęcie „mowa nienawiści” odnosi się do uczuć. Jak to zobiektywizować? Jak zmierzyć nienawiść? Jak ocenić poziom gniewu czy określić skalę niechęci?

Spokojna czaszka. Są w Komisji Europejskiej takie głowy, że dadzą sobie z tym radę. Sprawdzą cię na przykład na Facebooku.•