Jedni nazywają to strategiczną rzeką pieniędzy, inni uważają, że ograniczy suwerenność, a niektórzy mówią wprost: nic nie da, a może zaszkodzić w przyszłości. Sprawa ze środkami z Funduszu Odbudowy okazuje się niejednoznaczna.
ARKADIUSZ ZIOLEK /east news
Wciąż czekamy na ratyfikację przez Sejm decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej. Rysuje się również ostateczny kształt Krajowego Planu Odbudowy, który opisuje wykorzystanie środków unijnych. Projekt trafi z rządu do Sejmu prawdopodobnie pod koniec maja. W związku z tą kwestią zaś trwają polityczne szachy i próba sił pomiędzy różnymi ugrupowaniami. O co właściwie toczy się spór?
Tort dla wszystkich
Fundusz Odbudowy (Next Generation EU) to nowy instrument finansowy Unii Europejskiej, przed którym postawiono dwa główne cele: ma pomóc gospodarkom krajów UE odbudować się po kryzysie spowodowanym pandemią i przygotować je na przyszłe, nieprzewidziane okoliczności. Podstawę całego finansowania tworzą mechanizm wspólnego, unijnego długu i nowe wspólnotowe podatki, dlatego wymagana jest ratyfikacja tych zasad przez wszystkie kraje członkowskie. Wysokość puli rozdysponowywanej na państwa członkowskie wynosi 750 mld euro. W pierwszej turze (lato 2021 r.) zaplanowano bezzwrotne wsparcie kwotą 360 mld euro. Polska w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności będzie miała do dyspozycji około 23 mld euro dotacji oraz około 34,2 mld euro pożyczek. Te pieniądze zostaną zainwestowane według Krajowego Planu Odbudowy, który powstał w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej.
Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.