O, gdybym wcześniej miała kierownika…

Franciszek Kucharczak

|

GN 16/2021

publikacja 22.04.2021 00:00

Kto sam sobą kieruje, ten pobłądzi – nie ma innej możliwości.

O, gdybym wcześniej miała kierownika… istockphoto; montaż studio gn

Było lato 1934 roku. Faustynie pokazał się anioł. „Głupstwo piszesz i narażasz tylko siebie i innych na wielkie przykrości. Cóż ty masz z tego miłosierdzia? Po co czas tracisz na pisanie jakichś urojeń? Spal to wszystko, a będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza!” – nalegał duch.

Zakonnica była w rozterce. Bardzo chciała spełnić wolę Bożą, a nie miała jak zapytać swojego kierownika duchowego, bo ksiądz Michał Sopoćko (który polecił świętej zapisywać swoje doświadczenia duchowe) wyjechał na kilka tygodni do Ziemi Świętej. W ten sposób „Dzienniczek” wylądował w płomieniach.

Po powrocie z podróży i po spotkaniu z zakonnicą ksiądz Sopoćko zanotował: „Siostra Faustyna nie miała kogo się poradzić i gdy widzenie się powtórzyło, spełniła polecenie rzekomego anioła. Po tym zorientowała się, że postąpiła źle, opowiedziała mi wszystko i spełniła polecenie odpisania wszystkiego na nowo”.

Faustyna odtworzyła z pamięci zniszczone zapiski, ponieważ jednak równolegle opisywała też bieżące zdarzenia, porządek chronologiczny został w „Dzienniczku” zaburzony. Jak to możliwe, że diabeł zdołał oszukać nawet tak ostrożną i zawsze posłuszną Kościołowi osobę jak Faustyna? Znamienne, że stało się to pod nieobecność jej kierownika.

Sporo ją to zdarzenie nauczyło. „Szatan tylko tego chce, aby dusza dążąca do świętości sama sobą kierowała, a wtenczas nie ma mowy, aby do niej doszła” – napisała później. Wielokrotnie wyrażała wdzięczność Bogu za kierownika duchowego, którego On sam jej wskazał. „Wiem, jak wielkie szkody sama ponosiłam, kiedy nie miałam tej pomocy. Bez kierownika łatwo można zejść na manowce” – zapisała.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.