Pod zielonym listkiem

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 15/2021

publikacja 15.04.2021 00:00

Za jednym numerkiem PL-Eko-03, umieszczonym pod zielonym listkiem na opakowaniu, stoi cały styl życia producentów. Dlatego Lidia i Maciej Włodarczykowie z Eko Farmy podkreślają, że są ideowcami.

Wszystkie produkty  Eko Farmy mają certyfikat z numerem, świadczącym o ich wiarygodności. Wszystkie produkty Eko Farmy mają certyfikat z numerem, świadczącym o ich wiarygodności.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Są przekonani, że dzięki ich żywności nie tylko konsumenci, ale i matka ziemia będą dłużej żyć. Eko Farmę stworzyli przed 19 laty w Pogorzanach – przysiółku Szczyrzyca. To wyjątkowa wieś zamieszkana przez niespełna 600 mieszkańców, którzy mają swoje sanktuarium, opactwo cysterskie z muzeum, szpital maltański, szkołę i browar. Włodarczykowie na zboczu Cietnia, położonego w Beskidzie Wyspowym, kupili półtora hektara 80-letniego sadu z jabłoniami i porzuconą gdzieś w trawie zardzewiałą kosą. Dzisiaj stoją w nim szeregi wypielęgnowanych drzew rodzących jabłka jak malowane. I, co ważne, bez oprysków i nawozów sztucznych, bo takie stare sady lepiej radzą sobie z chorobami drzew. W sadach przemysłowych w sezonie spryskuje się jabłonie co najmniej czterdzieści razy. – Ilość oprysków skumulowanych w produktach przemysłowych nie zagraża naszemu zdrowiu, ale zsumowana w całodziennej diecie szkodzi – mówi Lidia.

Naturalnie

Z okien ich gruntownie wyremontowanego domu, z bali ciosanych siekierą, widać Górę Świętego Jana. Jej stoki pokrywają jabłoniowe sady, tyle że uprawiane przemysłowo. W drugiej połowie XIII w. gospodarzyli tu cystersi, którzy przenieśli się z Ludźmierza do łagodniejszej klimatycznie doliny rzeki Stradomki. Włodarczykowie prowadzą gospodarstwo ekologiczne wierni ich tradycjom. Dbają o przyrodę, nie tylko nie opryskując drzew i nie nawożąc ziemi sztucznymi nawozami. Przewidując spore zużycie energii elektrycznej przy przetwórstwie, na dachach zabudowań zamontowali baterie słoneczne. Zużytą wodę, nadającą się do podlewania upraw, pozyskują z własnej biooczyszczalni. Nie marnują też deszczówki – na trzech 500-metrowych dachach zainstalowali system odprowadzający do trzech studni. Wykorzystują ją między innymi do spłukiwania toalet i prania. Swoje produkty pakują w opakowania biodegradowalne, a jedyny w Polsce certyfikowany ekologiczny cydr kraftowy wlewają do butelek zwrotnych – bez nalepki, ale z zawieszką, żeby łatwiej było je myć po opróżnieniu.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.