Straszak braku

Franciszek Kucharczak

|

GN 15/2021 Otwarte

publikacja 15.04.2021 00:00

Myśl wyrachowana: Mieli wszystko, aż uwierzyli, że im czegoś brak. Adam i Ewa.

Straszak braku

Ruszył Spis Powszechny i od razu problem. Poważne niedopatrzenie wskazał jeden z ideologów LGBT. „W Spisie Powszechnym w polu »płeć« są dostępne tylko dwie opcje. Znowu osoby niebinarne są niewidoczne dla państwa” – poskarżył się w internecie.

Hm, nie tylko dla państwa. Nawet mój program do pisania nie rozumie słowa „niebinarne” i podkreśla je na czerwono. „Osoby niebinarne” są niewidoczne dla tych lekarzy, którzy wśród pacjentów widzą tylko kobiety i mężczyzn. Nie widzą tych osób genetycy, nie widzą biolodzy, nie widzą fizycy. Ba – nie widzą ich nawet archeolodzy. Ilekroć wykopią jakiś ludzki szkielet, to zawsze albo męski, albo kobiecy. Jak to możliwe, że ani razu nie trafił się szkielet interseksualny, queer czy należący do którejś z pięćdziesięciu innych płci?

Wygląda na to, że dopóki nie wprowadzi się na każdym wydziale każdej uczelni solidnych wykładów z gender, dopóki od najmłodszych lat nie zacznie się tego nauczać dzieci, dopóty ludzkość nie upora się z tą ślepotą. A trzeba się uporać, bo bez tego nigdy nie będzie lepiej.

A właśnie: „lepiej”. To wygodny zabieg retoryczny, bo kto domaga się, żeby było lepiej, komunikuje, że teraz jest źle. Czyli że trzeba naprawić, a „my wiemy, jak to zrobić”.

Każdy inżynier społeczny zaczyna od wmówienia ludziom, że koniecznie potrzebują tego, po co nie powinni sięgać nawet długim kijem. Stąd cała ta gadka o „braku”: Patrzcie ludzie – nie ma. Tylko dwie rubryki – „kobieta” i „mężczyzna”. No skandal! A tu proszę: tylko „matka” i „ojciec”. No dramat! Tam z kolei śluby tylko dla przedstawicieli płci odmiennych, a jeszcze gdzie indziej adopcje jedynie dla związków „tradycyjnych”. Tragedia!

Trudno się oprzeć propagandzie odwołującej się do ludzkiej próżności. Jak to – ja miałbym czegoś nie mieć albo nie móc? Ja miałbym być nietolerancyjny? Mnie mieliby nazwać homofobem, transfobem, bifobem czy interfobem?

Człowiek bombardowany zewsząd informacjami, że czegoś mu brakuje, gotów sobie nawet garb wyhodować, silikonowy ogon przyszyć i odżywiać się według diety Sylwii Spurek – byle się tylko nie nazywało, że w czymś odstaje i nie jest postępowy.

I tu objawia się znaczenie ewangelicznej pokory. Człowiek pokorny szuka prawdy, a nie poklepania po plecach przez twórców aktualnych trendów. Kto uwolni się od dyktatury „ludzkiego względu”, doświadczy szykan, ale znajdzie „błogi plon sprawiedliwości”. Będą go wyśmiewać, hejtować, a na końcu… podziwiać.

* * * * *

Sprawa o prawa

W mediach wybuchło oburzenie słowami wiceministra edukacji i nauki Tomasza Rzymkowskiego, który skrytykował użycie w szkolnym podręczniku zwrotu „prawa zwierząt”. Zapowiedział weryfikację podręczników pod tym kątem, wskazując, że pojęcie „prawa zwierząt” nie występuje w naukach prawnych. I tak w istocie jest, dlatego mamy np. ustawę o ochronie zwierząt, a nie „praw zwierząt”. Prawa mają ludzie, nie zwierzęta, a posiadając prawa, mają też obowiązki – m.in. wobec zwierząt. Stąd gdy pies pogryzie człowieka, przed sądem staje właściciel psa, a nie zwierzę. Co prawda Magdalena Środa zachwalała kiedyś pomysł, żeby zwierzętom domowym przyznać obywatelstwo, a np. szczurom czy karaluchom status uchodźców, ale zwierzęta by od tego nie zmądrzały, za to ludzie by zgłupieli. Chociaż może o to chodziło?•

Też chcą zabijać

Francuski parlament rozpoczął prace nad legalizacją eutanazji. Zwolennicy powołują się na wysokie poparcie społeczne. Jak jest naprawdę, trudno powiedzieć. Przy tego typu sprawach nieraz posługiwano się dezinformacją. Arcybiskup Paryża Michel Aupetit uważa, że tak właśnie jest w tym przypadku. Jego zdaniem ma miejsce manipulacja sondażami. Wskazuje też, że wykorzystuje się pandemię do wzmożenia lęku przed cierpieniem, czemu jakoby miałoby zaradzić uśmiercenie pacjenta. Niby racja, bo nieboszczyk nie choruje – ale zdrowy też nie jest.•