Pierwszy krok w chmurach

Marcin Jakimowicz

- Dlaczego wyglądasz przez okno, spoglądając na niebo? - Sprawdzam, czy są chmury. Mesjasz ma przyjść przecież na obłokach. 

Pierwszy krok w chmurach

Czym różniła się ta noc od wszystkich innych nocy? 

Według tradycji żydowskiej w nocy z 14 na 15 nisan, a więc w noc Paschy, miały miejsce cztery wydarzenia. Była to noc stworzenia świata, przymierza z Abrahamem, wyzwolenia z niewoli egipskiej, a kiedyś będzie to noc objawienia się Mesjasza („Mojżesz wyjdzie z pustyni… Ktoś pójdzie na czele stada, inny na szczycie chmury, a Jego Słowo będzie przed nimi postępować przodem i tak pójdą razem”). 

- W kluczu tych właśnie intuicji pojmował Paschę pierwotny Kościół. Wierzono, że jedna z nocy paschalnych będzie nocą paruzji, powrotu Chrystusa. W tradycji żydowskiej po uczcie otwierano na oścież drzwi domów, a to wcale nie jest taki łatwy gest, gdy żyje się w antysemickim świecie i nie wiadomo, co zza tych drzwi się wyłoni – opowiadał mi abp Grzegorz Ryś.

Wedle świętego Hieronima tradycja żydowska każe wierzyć, iż Mesjasz przybędzie o północy, tak jak o północy w Egipcie po raz pierwszy obchodzono Paschę.

- Dlaczego wyglądasz przez okno, spoglądając na niebo? – zapytałem kiedyś o. Radosława Rafała. 

- Sprawdzam, czy na niebie są chmury. Mesjasz ma przyjść przecież na obłokach – roześmiał się misjonarz Świętej Rodziny. - „Będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą” – zapowiadał Jezus u Mateusza. Jeśli widzę bezchmurne niebo, myślę sobie: „To chyba jeszcze nie dziś...  Nie wiem, kiedy powróci. Ale tęsknię bardzo”…

Nie wiem, kiedy przyjdzie. Niebawem czy za tysiące lat... Wiem, że „narzekają wszystkie narody ziemi”. Jak nigdy…

Święty Piotr pisał, abyśmy „starali się przyspieszyć nadejście dnia Chrystusowego”. Jak Jan Kowalski może przyspieszyć paruzję? – pytałem o. Wojciecha Surówkę, duszpasterza wspólnoty Lednica 2000.

– Przez tęsknotę wyrażoną w wołaniu Oblubienicy, czyli Kościoła: „Marana tha!” – odpowiedział dominikanin. – Tak kończy się Apokalipsa. To suma pragnień wszystkich wierzących. Gdy będziemy wołali: „Przyjdź!”, to przyjdzie…