Triduum w domu, czyli liturgia, która przenika wszystko

Wojciech Teister

publikacja 31.03.2021 23:49

Z ks. Karolem Lubowieckim o tym, co możemy zrobić, aby przeżywając Triduum w domu przejść z Panem Jezusem drogę od Wieczernika do Pustego Grobu rozmawia Wojciech Teister.

Triduum w domu, czyli liturgia, która przenika wszystko Czas przymusowego ograniczenia dostępu do zwykłego uczestnictwa w liturgii jest też wezwaniem od odkrywania innych form obecności Jezusa w naszym życiu – np. poprzez Komunię Duchową. Roman Koszowski / Foto Gość

 

Wojciech Teister: Przed nami trzecie z rzędu ważne święta, a drugie z kolei Triduum Paschalne, które większość z nas przeżyje w domu, bez możliwości uczestnictwa w liturgii w Kościele. Ze względu na epidemię tracimy możliwość uczestniczenia w najważniejszej dla katolików liturgii w ciągu roku. Czy taki sposób przeżycia Triduum musi oznaczać, że święta w jakiś sposób tracą na wartości?

Ks. Karol Lubowiecki: Myślę, że nie tyle tracą na wartości, co pojawia się szansa odkryć inną stronę świąt. To jest okazja mocniej doświadczyć tego, jak te święta „wcinają” się w nasze życie. Tutaj na pewno z pomocą może przyjść charyzmat Ruchu Światło-Życie, który mówi o tym, że Boże światło przemienia nasze życie, naszą codzienność. Chociaż ograniczenia, z którymi mamy do czynienia to dla wszystkich trudne doświadczenie, od którego nie uciekniemy, to poprzez przeżywanie w tych warunkach możemy podjąć wysiłek znalezienia treści Triduum nie tylko na liturgii, w czasie spędzonym w kościele, ale w każdym momencie dnia. Bo to nie jest tak, że uczestniczymy w uroczystościach Triduum i wracamy do domu, do życia. Pan Bóg chce przenikać całe nasze życie, Jego obecność nie jest tylko od dzwonka rozpoczynającego liturgię do jej zakończenia, ale cały czas, w każdym miejscu. Liturgia i codzienne życie są tak naprawdę nierozerwalnie sklejone i ten trudny czas ograniczeń może nam pozwolić mocniej tego doświadczyć i uświadomić sobie tę rzeczywistość.

A, że jest to trudne i nie takie jak byśmy chcieli? Potraktujmy to jako szansę, żeby bardziej zjednoczyć się z Jezusem, który w tym czasie modli się w Ogrójcu „Ojcze, zabierz ten kielich ode Mnie!”, ale ostatecznie mówi, „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie!”. Naturalne jest, że chcemy, żeby już było normalnie, żeby życie płynęło tak, jak byliśmy do tego przyzwyczajeni, ale czy potrafimy ostatecznie przyjąć rzeczywistość, przed jaką Pan Bóg nas stawia? Przyjąć Jego wolę wyrażoną przez głos Kościoła, jego zalecenia czy wytyczne. I tak musimy się z tym zmierzyć, więc spróbujmy poszukać w tej rzeczywistości obecności Pana Boga i tego jak w tej sytuacji możemy być bliżej Pana Jezusa przechodzącego swoją Paschę. Wtedy ten czas może, pomimo wszystkich braków, których doświadczamy, przynieść zaskakujące owoce.

Czy w takiej sytuacji, pomimo tego, że korzystanie z transmisji online czy telewizyjnej to w sensie dosłownym nie jest uczestnictwem w liturgii, dom rodzinny może stać się w jakimś sensie pełnoprawnym, domowym kościołem? W podobny sposób, jak u Żydów, gdzie kluczowa część świętowania Paschy ma tak naprawdę miejsce w domu, przy rodzinnym stole?

Warto postawić sobie za cel, żeby tak się stało, żeby pomimo tego, że wielu z nas na uroczystości Triduum nie pójdzie do kościoła, to nie będziemy zupełnie pozbawieni tych treści czy tego, co tam duchowo się dzieje. Spróbujmy przeżywać to w ramach tzw. liturgii domowej. Skoro świętujemy zbawcze wydarzenia, które przemieniają życie to w życiu, które na co dzień przeżywamy one też mają swoje miejsce i ta codzienność, zwykłość, jest też przestrzenią, w której możemy ich doświadczyć – Jezusowego Wieczernika, Jezusowej męki, śmierci i Jego zmartwychwstania.

Triduum w domu, czyli liturgia, która przenika wszystko   Choć większość z nas nie będzie miała możliwości uczestniczyć w liturgii Triduum Paschalnego w kościołach, nie oznacza to, że tajemnice męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa nie przenikną tego czasu. Roman Koszowski /Foto Gość

Czas takiego przymusowego ograniczenia dostępu do zwykłego uczestnictwa w liturgii jest też wezwaniem od odkrywania innych form obecności Jezusa w naszym życiu – np. poprzez Komunię Duchową, która przecież nie jest jakimś gorszym, słabszym zastępnikiem Komunii przyjmowanej pod postacią chleba ani Komunią drugiej kategorii, ale jedną z pełnoprawnych form przyjęcia Sakramentu Eucharystii ze wszystkimi tego skutkami. I to nie jest żadna nowinka obecnych czasów pandemii, ale sprawa umocowana głęboko w Tradycji Kościoła, bo mówią o tym jednoznacznie już dokumenty soboru trydenckiego sprzed prawie 500 lat, a sama praktyka jest znacznie starsza, tyle, że w naszych realiach, gdzie codziennie mieliśmy możliwość przystępowania do Komunii pod postacią hostii, Komunia Duchowa była od dawna traktowana raczej jako teologiczna ciekawostka. Ale w wielu miejscach na świecie taki sposób przyjmowania Ciała Pańskiego jest codziennością. Bardzo mocno w tym kontekście zabrzmiały dla mnie przed rokiem, gdy zamykano kościoły, słowa Jezusa, który rozmawia z Samarytanką, że „nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie”. Uwiadomiłem sobie, że zawsze rozumiałem te słowa jako „w Duchu i prawdzie”, ale w kościele, bo jak inaczej? A tu nagle okazało się, że sytuacja, a jakiej się znaleźliśmy, stała się na dłuższy czas dla wielu z nas, sytuacją codzienną, ale ten Duch, który prowadzi do Prawdy jest dla każdego z nas cały czas dostępny, nie zostaliśmy go pozbawieni poprzez limity i ograniczenia uczestnictwa w nabożeństwach. Ten Duch jest przecież obecny w naszych rodzinach, w naszych domach, bo otrzymaliśmy go na chrzcie na stałe, nie tylko na czas przebywania w kościele.

Przeżywając Triduum w domu mamy tak naprawdę takie dwie przestrzenie, w których możemy odnieść się do tego czasu: czas łączności z liturgią sprawowaną w kościołach i ten pozornie zwykły czas, normalnych obowiązków. W liturgii tak naprawdę nie ma tego podziału: rozpoczęta Mszą Świętą Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek, trwa nieprzerwanie do Niedzieli Zmartwychwstania, jest jedną ciągłością. Co możemy zrobić, żeby mocniej tego doświadczyć w takiej sytuacji jaką mamy?

Pierwszym elementem jest świadomość tego, że korzystając z transmisji video z liturgii tak naprawdę idę się pomodlić, a nie tylko obejrzeć liturgię. Czyli chcę w ten sposób przeżyć spotkanie z Bogiem, a nie tylko obejrzeć relację ze spotkania innych. Transmisja zdalna nie jest w sensie dosłownym uczestnictwem w liturgii, ale ma być narzędziem pomagającym nam przeżyć swoje doświadczenie duchowe w zachowaniu pewnej łączności ze wspólnotą. Korzystanie z niej ma sens o tyle, o ile chcę spotkać się z Bogiem, a nie tylko obejrzeć, jak spotykają się z Nim inni. Spotykam się z Panem Jezusem we wspólnocie rodzinnej, ale w duchowej łączności ze Wspólnotą Kościoła. Na pewno w przeżyciu tego czasu pomocne będą najprostsze rzeczy, choćby to, że potraktuję ten czas wyjątkowo – wcześniej się wyciszę, skupię, być może zachowam łączność w postawach liturgicznych lub odświętny strój. Ale też np. przygotuję sobie teksty liturgii słowa, przeczytam je wcześniej lub będę śledził tekst w czasie czytania – większość z nas jest przecież wzrokowcami i łatwiej nam skoncentrować się na treści, kiedy widzimy tekst. Na pewno szczególnym czasem jest moment przyjmowania Komunii, kiedy warto też przyjąć Komunię Duchową – tak jak mówiliśmy wcześniej, to jest faktyczna, prawdziwa Komunia Święta, choć przyjęta w inny sposób niż ten, do której jesteśmy przez lata przyzwyczajeni.

A co z resztą dnia, z czasem poza sprawowaniem obrzędów liturgicznych?

Tutaj możliwości jest cała masa. Pod względem modlitewnym mamy ogromne bogactwo – to nie tylko Droga Krzyżowa czy Gorzkie Żale, które można odprawić w domu, ale przede wszystkim Liturgia Godzin, czyli brewiarz, którą można bez problemu znaleźć w Internecie, a jej teksty bardzo plastycznie pokazują jaką tajemnicę teraz przeżywamy. I co ciekawe, o ile oglądanie transmisji np. Mszy Świętej nie jest faktycznym uczestnictwem w liturgii, o tyle modlitwa brewiarzowa, nawet odmawiana indywidualnie już tak.

Innym sposobem pomocnym w wejściu w tajemnice Triduum są dostępne w sieci rozpiski, co w danym czasie działo się z Panem Jezusem. Możemy sobie je wydrukować, i nawet w tych zwykłych obowiązkach dnia od czasu do czasu zerknąć, uświadomić gdzie w tej chwili był Pan Jezus.

Tego rodzaju pomocy można znaleźć wiele, wystarczy poszukać. Ale chyba to, co najistotniejsze to próba przełożenia tajemnicy danego dnia na swoje życie. Np. w Wielki Czwartek odkrywamy tajemnicę ustanowienia Eucharystii i służby drugiemu człowiekowi. Można znaleźć czas rodzinny na przypomnienie sobie swojej Pierwszej Komunii, choćby poprzez odkurzenie pamiątki tego wydarzenia. W czasie Liturgii Wieczerzy Pańskiej mamy też obrzęd obmycia nóg, w którym Pan Jezus daje nam przykład jak służyć drugiemu. Nie poprzestawajmy na obejrzeniu samego obrzędu, ale rozejrzyjmy się wokół komu możemy realnie pomóc. Zamiast np. irytować się, że ktoś jeszcze myje w Wielki Czwartek okna, można pomóc mu to zrobić. Tu nie chodzi o wspomnienie służby, tylko o to, żeby ten liturgiczny symbol wcielić w życie.

W Wielki Piątek możemy wprowadzić więcej ciszy. U mnie w domu rodzinnym w tym dniu był wyłączony telewizor, który w inne dni był na chodzie. To był jedyny taki dzień w roku. To był bardzo mocno odczuwalny znak wyjątkowości tego dnia, właśnie poprzez bijącą po uszach ciszę, która podkreślała, że tego dnia umiera Ktoś dla nas bliski – Pan Jezus. Warto wyłączyć tego dnia zbędne bodźce, podjąć jakiś post, który realnie pozwoli odczuć nam brak czegoś. Możemy tego dnia też mocniej wejść w tajemnicę osamotnienia Pana Jezusa i zastanowić się kto w naszym otoczeniu jest samotny, zadzwonić do niego, porozmawiać, pozwolić odczuć, że nie jest sam. I zresztą nie poprzestać w tym wyłącznie na tym jednym dniu. W ten sposób realnie towarzyszymy osamotnionemu Panu Jezusowi, a nie tylko wspominamy Jego samotność.

Kolejna możliwość – jałmużna. Często w Wielki Piątek w czasie liturgii zbierana jest jałmużna na Boży Grób i na potrzeby chrześcijan w Ziemi Świętej. Skoro nie uczestniczymy w liturgii na żywo to możemy zrealizować to w inny sposób i zastanowić się rodzinnie komu możemy w jakimś wymiarze materialnym pomóc – jest przecież mnóstwo osób, które są potrzebujące, np. zbierają środki na kosztowne leczenie czy rehabilitację. Być może mamy możliwość pomagać im w jakimś zakresie w sposób systematyczny? Warto szukać takich pomysłów, które nie ograniczą nas jedynie do wspomnienia wydarzeń Wielkiego Tygodnia, ale zaktualizują je w naszym życiu. Takimi sposobami możemy sprawić, że tajemnice obecne w liturgii Triduum Paschalnego dosłownie przenikną naszą codzienność. Boże światło wejdzie w nasze życie.  

Dziękuję za rozmowę.


Ks. Karol Lubowiecki - prezbiter archidiecezji katowickiej; od 2020 r. duszpasterz i moderator grup apostolskich w Domu Formacyjnym Ruchu Światło-Życie w Wiśle-Jaworniku.