Wielki piątek

Andrzej Macura

|

GN 12/2021

publikacja 25.03.2021 00:00

To dzień męki i śmierci naszego Zbawiciela. Od poprzedniego wieczoru wiele się zmieniło. Jezus został zdradzony i pojmany. Były przesłuchania, bicie, proces – farsa przed Wysoką Radą, było Jego wyznanie, że jest Bogiem, krzyki grozy, że to bluźnierstwo, i skazanie na śmierć.

Wielki piątek HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Trzeba było jeszcze ten wyrok zatwierdzić u rzymskiego namiestnika Piłata. Więc potem kolejny proces, kolejne szyderstwa, znów bicie i w końcu niesienie krzyża oraz bolesna śmierć na nim. Dla naszego zbawienia. Jak zapowiedział Jan Chrzciciel, a uprzytomnił sobie Jan Apostoł, Jezus stał się Barankiem Bożym. Tak jak śmierć paschalnego baranka uratowała od śmierci pierworodnych w Egipcie – o tym przypomniała liturgia słowa Wielkiego Czwartku – tak teraz śmierć Jezusa uratowała wszystkich wierzących w Niego od śmierci wiecznej. Tych, którzy zanurzą się w Jego śmierci przez chrzest oraz karmić się będą Jego Ciałem i Krwią podczas Eucharystii.

W Wielki Piątek nie ma jednak Eucharystii. Ołtarz od poprzedniego dnia jest bez obrusu, nie ma palących się przy nim świec, nie ma krzyży i nawet tabernakulum jest puste. Liturgii tego dnia nie rozpoczyna znak krzyża, bo przecież to kontynuacja tego, co rozegrało się dzień wcześniej. Wszystko zaczyna się w zupełnej ciszy, którą mąci jedynie odgłos kroków celebransa i służby liturgicznej. A potem zapada zupełna cisza, gdy celebrans, padając na twarz, i wszyscy inni, klęcząc w ciszy, adorują Chrystusa, który „istniejąc w postaci Bożej (...) uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Tak, zbawiła nas nie tyle męka Chrystusa, ile Jego wierność Ojcu i powierzonej misji aż po bolesną śmierć. I tak jak przez nieposłuszeństwo Adama grzech wszedł na świat, tak przez Chrystusowe posłuszeństwo zostaliśmy zbawieni.

Na wielkopiątkową liturgię składają się cztery części. Po przejmującym milczeniu następuje liturgia słowa. Słyszymy zadziwiający opis męki Jezusa, napisany parę wieków wcześniej przez proroka Izajasza, wyjaśnienia autora Listu do Hebrajczyków o dokonanym zbawieniu przez Jezusa tych, którzy Go słuchają. A potem czytana jest opowieść o męce Jezusa z Ewangelii św. Jana; mocna, przejmująca. Po homilii następuje wyjątkowo uroczysta, składająca się z aż 10 wezwań modlitwa wiernych, w której zgromadzeni polecają Bogu cały świat.

Druga część liturgii Wielkiego Piątku to adoracja krzyża. „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata” – woła trzykrotnie kapłan, odsłaniając krzyż – a zgromadzeni odpowiadają: „Pójdźmy z pokłonem”, padają na kolana i w ciszy adorują tego, „w którego ranach jest nasze zdrowie”. A potem, przy śpiewie pieśni wielbiących Zabitego na krzyżu, zgromadzeni podchodzą, by ucałować krzyż. W tym roku jednak, z powodu epidemii, swoją miłość do Zbawiciela będą musieli wyrazić w inny sposób.

Liturgia Wielkiego Piątku przewiduje jeszcze Komunię udzielaną z hostii konsekrowanych w Wielki Czwartek, a na koniec procesję do Bożego grobu. Celebracji nie kończy błogosławieństwo. To oczywiste, przecież nic się jeszcze nie skończyło. Chrystus złożony w grobie nie wypowiedział jeszcze ostatniego słowa.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.